Byłabym wdzięczna, za jakieś komentarze :)
Szablon jak i zawartość bloga jest mojej twórczości.

5/14/2013

Selekcja Naturalna: 02. Myślą Marko Salvatore


            Mój świat stanął na głowie, w dniu w którym dowiedziałem się , że mam brata z włoskiego romansu ojca. Może nie tyle stanął... Nie było mi przykro, a nawet się cieszyłem, że mam brata - nawet jeśli to przyrodni. Pasowało mi to, bo na wakacje mogłem wyjechać za granice. Jednak teraz to nie chcę go znać.
            Vittorio jest niecały miesiąc młodszy ode mnie i jest strasznie denerwujący. Zwłaszcza, że mu wszystko wychodzi lepiej. Na dodatek jest „wzorem do naśladowania” - przynajmniej ojciec tak uważa. Zawsze, gdy coś zrobię nie tak, powtarza.
„Popatrz jak to Vittorio robi. Powinieneś barć z niego przykład.”
Nie cierpię jak mnie porównuje się do niego. Zawsze jestem ten słabszy i gorszy.
            Po za tym nie rozumiem co się ze mną ostatnio dzieje. Przez ostatnie dwa lata nie umiem sprzeciwić się ojcu. Nie potrafię powiedzieć nie, gdy mi coś nakazuje. Powiedziałem o tym mamie i nawet mamie Vittoria. Ta druga tylko się uśmiechnęła, zmierzwiła mi włosy i powiedziała.
- Zrozumiesz, gdy dojrzejesz. Pamiętaj, że Vitt zawsze ci w tym pomoże. – Tylko tyle. Więcej nie wróciłem do tego tematu. Mam już prawie dwadzieścia lat i według niej nie jestem na tyle dojrzały by zrozumieć dlaczego słucham ojca?! Przecież to głupie! Po prostu mnie zbyła i tyle.
            Mama Vittoria – Janetta jest bardzo fajną, miłą kobietą. Traktowała mnie zawsze jak własnego syna, a może lepiej… czasami bywała nadopiekuńcza, kiedy odwiedzałem ich w Rzymie.  A to było męczące. Temu wytrzymywałem tam tylko tydzień.
            A teraz nowina jak grom z jasnego nieba. Znienawidziłem ją, jak ona mogła mi to zrobić?! A ojciec! Jak mógł się zgodzić?! Nienawidzę ich!
To było dzisiejszego dnia rano. Ojciec odebrał telefon od Janetty i rozmawiał z nią o moim „kochanym” braciszku. Podsłuchałem tylko kawałek rozmowy.
- Rozumiem Janett… Zajmę się tym… Tak powiem Marko… Nie, nie mam nic przeciwko temu. Pewnie się ucieszy… Wiem, ale będą musieli się w końcu się dogadać… nie, nadal nie mam sfory… nie martw się poradzę sobie z nimi… - I odłożył słuchawkę. Kompletnie nic nie zrozumiałem z tej gadki. Po tej rozmowie zawołał mnie do salonu i zapowiedział, że mój braciszek zamieszka z nami. Protestowałem, ale jedno spojrzenie ojca i koniec. Byłem wściekły, nie mogę w to uwierzyć Vittorio ten PAN IDEALNY ma z nami zamieszkać!
- Będzie w twoim pokoju. – Powiedział ojciec.
- Na pewno nie! – Zaprotestowałem wstając z kanapy. Ojciec posłał mi jedno z tych spojrzeń i usiadłem na tyłku. Całe szczęście, że mama weszła, bo już chciałem powiedzieć mu jaki jest nieczuły.
- Marko. Pójdziesz zrobić zakupy. – Powiedziała wychodząc z kuchni z kartką w ręce.
- Jasne. – Zgodziłem się chętnie by nie przebywać w jednym pokoju z ojcem podbiegłem do niej. – Mamo, a będę mógł jechać na biwak z przyjaciółmi dziś wieczorem? To pożegnalne przyjęcie dla Adama. Wyjeżdża z ojcem do Dallas… - Zapytałem.
- Będziesz mógł iść na ten biwak jak wszystko kupisz. – Uśmiechnęła się do mnie, a mi ulżyło. – Pogadam z ojcem o tym. – Dodała. Uśmiechnąłem się zadowolony i wybiegłem z domu.
            Chociaż jedna dobra wiadomość dzisiejszego dnia. Będę mógł pojechać! Mama zawsze potrafi przekonać ojca…

Spis Rozdziałów

2 komentarze:

  1. ♥.♥
    hehe na początku jak czytałam to myślałam że główny bohater jest dziewczyną O.o
    nie wiem czemu :*
    ale super to jest ♥
    :*
    Marko *.* kocham to imię :*
    Jak mój ukochany wyrzutek z Króla Szamanów :* ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marko to włoski odpowiednik Markusa bo ja kocham niemiecką wersję tego imienia ;p Bo polskiego to ja nie lubię ;p
      Dziękuję za komentarz :*

      Usuń