Az’ra
przeciągnął się, gdy wyszli od krawca. Było tam ciasno i nie mógł rozłożyć swobodnie
skrzydeł co sprawiło, że cały zdrętwiał. Jeszcze do tego Shi’ha… cały czas był
poddenerwowany i nie spokojnie się rozglądał.
- Za dwie godziny odbierzemy twoje nowe ubrania – powiedział
do blondyna, który na niego zerknął. – Nie martw się, już niedługo skończy się
ta tortura.
- A czy nie moglibyśmy już wracać? – zapytał czerwonoskóry.
– Yasha’la będzie się martwił jak zniknę i pan Siva się zezłości…
- Nie martw się tym, wszystko załatwię. A wrócimy od razu
jak odbierzemy twoje ubranie – uśmiechnął się kładąc dłoń na głowie chłopaka. –
A teraz chodź pokarzę ci tą lepszą część świata.
- Narobię tym wyjściem problemów… - ponownie zaczął temat
Scarlet – Yasha’la będzie miał problemy…
Az’ra tylko
westchnął popatrzył na chłopaka z pobłażliwym uśmiechem. Ruszając w stronę
rynku. Shi’ha już był pełnoletni, przez trzymanie pod kloszem nigdy nie zaznał
zauroczenia drugą osobą…
- To już ten wiek – pomyślał patrząc na idącego za nim
chłopaka. – Mając tyle kobiet w około siebie on wybiera mężczyznę. I do tego
nie byle jakiego, tylko jednego z najlepszych wojowników areny. Chyba mają to
zapisane w genach…
- Az’ra dlaczego mi się tak przyglądasz? – zapytał Shi’ha
przerywając potok przemyśleń mężczyzny.
- Shi’ha nie zakochuj się w nim. – powiedział poważniejąc
Az’ra - Yasha’la nie jest odpowiednim kandydatem do lokowania w nim uczuć. On woli kobiety, nie odwzajemni uczuć
drugiego mężczyzny. – wyjaśnił siwowłosy.
- Wiem – powiedział Shi’ha odwracając wzrok. – Pachnie
kobietami, gdy wraca z zewnątrz. Yasha’la się mną zaopiekował i jestem mu
bardzo wdzięczny za to. – uśmiechnął się do Az’ry.
- Będzie dobrze dopóki to wdzięczność – mruknął cicho
patrząc na czerwonoskórego, który z twarzą wyrażającą zachwyt wpatrywał się w
targ przed nimi. Az’ra uśmiechnął się, chłopak po raz pierwszy mógł zobaczył
coś takiego. Cieszył go fakt takiego zachowania u Scarleta.
Świat,
który znienawidził przez to co mu się przytrafiło, był tak naprawdę
niesamowity. Tak barwny, głośny i zarazem wesoły. Wypełniony przyjemnymi
zapachami. Czuł się bezpiecznie wiedząc, że Az’ra jest z nim, beztrosko
podbiegał do różnych kramów wpatrując się w sprzedawane rzeczy. Byaksu był tuż
obok tłumacząc mu pochodzenie niektórych istot jak i przedmiotów, które go
zainteresowały.
- Az’ra – zawołał odwracając się do mężczyzny, gdy zatrzymał
się przy pokazie ulicznych grajków. Jednak jego za nim nie było. Przez plecy
Scarleta przebiegł dreszcz niepokoju. Zaczął rozglądać się za skrzydlatym
mężczyzną, jednak nigdzie nie mógł go dostrzec.
Shi’Ra rozejrzała się po ponurym i śmierdzącym
miejscu, jakim był targ niewolników w Konbinie. Przebywanie w takim miejscu
zawsze powodowało w niej obrzydzenie i niepokój.
- Znajdźmy tego handlarza – powiedział Yasai kładąc dłoń na
ramieniu dziewczyny. Cechą charakterystyczną tej rasy były smoliście czarna
skóra, czerwone, albo białe włosy, fioletowe oczy, rogi i ogon. On nie posiadał
żadnej z tych cech, nie licząc koloru skóry i rogów. Czuła się pewniej obok
tego mężczyzny.
- Tak odzyskajmy Shi’Ha – zgodziła się ruszając w głąb targu
i rozglądając się po klatkach w których byli niewolnicy. Ściskało jej się
serce, gdy tylko myślała, że Shi’ha mógł przebywać w takim miejscu. – Ten –
powiedziała rozpoznając mężczyznę bijącego jakiegoś chłopaka. Yasai położył
swoją dłoń na jej ramieniu, a złociste oczy pałały gniewem. Ruszył w kierunku
handlarza i nim mrugnęła mężczyzna zawisł w powietrzu trzymany za tunikę.
- Gdzie Infarczyk? – zapytał patrząc groźne na szarpiącego
się mężczyznę. Shi’ra podeszła i pochyliła się nad niewolnikiem. Był
Narańczykiem pokrytym wieloma bliznami, jedno oko miał zasłonięte brudną
przepaską. Rudawe włosy były nierówno przycięte, a zdrowe oko miało piękny
odcień turkusu i inteligentne spojrzenie.
- Nic ci nie zrobił? – zapytała niewolnika, który bez słowa
pokręcił głową. Odwróciła się w kierunku Yasai i handlarza.
- Nie znam żadnego Infarczyka – wyjąkał mężczyzna – Puść
mnie!
- Szukamy Scarleta, panie Domir. – powiedziała spokojnie
patrząc na mężczyznę. – Var’shi postaw go. Ja to załatwię – odparła. Yasai
posłusznie opuścił handlarza i popatrzył uważnie na dziewczynę. Stała wyżej
rangą jak on i nie mógł jej się sprzeciwić. Doskonale zdawała sobie sprawę, że
Yasai poradziłby sobie lepiej z tym mężczyzną, ale to było jej zadaniem.
- Sprzedałem go! – powiedział Domir z przerażeniem zerkając
na stojącego za nią wielkoluda, który wyciągną zaczepioną o pasek buławę.
- Dla kogo i gdzie? – zapytała nie spuszczając wzroku z
handlarza i ignorując fakt co robił jej towarzysz.
- Nie pamiętam! – Shi’ra pokręciła głową, kłamanie jej nie
sprawi, że pozbędzie się ich. Wręcz przeciwnie pozostawi dalsze przesłuchanie
Yasai, który wcale nie jest tak delikatny.
- Siva – usłyszała za sobą i odwróciła się by spojrzeć na
jednookiego niewolnika. – Siva, ten człowiek trenuje gladiatorów. Wiem, gdzie
możecie go znaleźć.
Yasai
podszedł do Narańczyka i szarpnął go za ramię stawiając w ten sposób na nogach.
Pochylił się nad nim i spojrzał mu prosto w oczy. Niewolnik uświadomił sobie od
razu jak niebezpiecznym jest człowiekiem ten Yasai.
- Gdzie? – zapytał opanowanym głosem, co nie współgrało z
jego mimiką twarzy.
- Var’shi – poprosiła dotykając ramienia czarnoskórego,
usłyszała za sobą szybkie kroki i huk, gdy zerknęła za siebie widziała jak
handlarz ucieka. Westchnęła, kręcąc głową. Niewolnik odwrócił ich uwagę by jego
pan mógł uciec.
- Jest w Nay – odpowiedział niewolnik patrząc w złote oczy
Yasai. Widział wielu Yasai w niewoli, wszyscy z tej rasy mieli czerwone, albo
białe włosy i fioletowe oczy. Ten yasai był inny miał czarne włosy jak i skórę,
oraz złote oczy, jakie widział tylko u Scarleta.
- Dziękujemy za informację – powiedziała Shi’ra. –
Powinniśmy to sprawdzić i posłuchać plotek na temat Shi’ha.
- Zabierzcie mnie ze sobą! – poprosił patrząc na oddalającą
się dwójkę. – Mogę być pomocny! – miał dość przebywanie w klatce, kiedyś był
świetnym wojownikiem, teraz stał się nikim tylko dlatego, że stracił oko.
Chciał zaznać wolności, a teraz dzięki tej nietypowej parze mogłoby mu się
udać.
Dziewczyna
odwróciła się w jego kierunku. Była śliczna, miała ciemną karnację z czerwonym
połyskiem, duże złote oczy i czarne włosy schowane pod turbanem. Ona także w
pewien sposób przypominała mu Scarleta. Podeszła do niego, choć słyszał protest
jej towarzysza.
- Chcę udowodnić, że to co mówiłem jest prawdą – powiedział,
gdy zatrzymała się przed nim i spojrzała na jego twarz.
- Shi’ra, a on to Var’shi – przedstawiła się i wskazała
Yasai. – Przyjmiemy twoją pomoc i zwrócimy wolność. A ty jak masz na imię?
- Osin – odparł patrząc na dziewczynę i podchodzącego Yasai,
który złapał go za ucho w, którym był kolczyk niewolnika i wyrwał go. Syknął
krzywiąc się z bólu, przyłożył dłoń do krwawiącego ucha i spojrzał na
czarnoskórego.
- Teraz jesteś wolny – stwierdził Var’shi zerkając na
dziewczynę. – Zadowolona? A teraz ruszajmy, musimy znaleźć tego gówniarza. –
warknął ruszając do wyjścia z targu.
- Var’shi to na pewno bolało! – wykrzyknęła podbiegając do
odchodzącego Yasai, który coś prychnął w jej kierunku. Nagle odwróciła się w
jego kierunku i uśmiechnęła. – Rusz się Osin. – zawołała i podążyła równo z
towarzyszem. Osin uśmiechnął się zapominając o bólu jaki sprawiło wyrwanie
kolczyka i podbiegł do parki. Var’shi otaksował go ponownie złotymi oczami i
westchnął.
- Trzeba będzie go ubrać. Kolejne utrapienie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz