„New”
Po powrocie do Nowego Świata zastał ruiny i ciała jego ludzi. Ocalałymi okazało się kilka Alf, które były ciężko ranne. Nie było żadnych ciał omeg i większości kobiet, co oznaczało, że zostali zabrani do niewoli. Brata także nie znalazł, a to oznaczało, że chłopak także został porwany. A on nie dotrzymał złożonej obietnicy zmarłym rodzicom.
Dzięki swoim leczniczym zdolnościom, wyleczył ocalałych i wraz z nimi wyruszył na poszukiwanie porwanych ich rodzin. Wszyscy w Nowym Świecie byli rodziną, w końcu pochodzili z innego świata niż ten. Rozdzielił się z towarzyszami i podążył tropem konwoju handlarzy niewolników, który zaprowadził go do jednego z pałaców w Dziczy.
Pałac należał do Rakisha, który zachęcił go do noclegu i zaoferował pomoc w odnalezieniu jego młodszego brata. Ale to była tylko zasadzka, a on żyjący w pokojowym i ufnym Nowym Świecie wpadł w nią. Nie spodziewał się, że gospodarz go zniewoli.
Nie wiedział ile już czasu znajdował się w tym podziemnym pokoju, przykuty łańcuchem i związanymi rękoma. Czasami przychodził Rakish i próbował go zdominować brutalnością i narkotykami. Tylko dzięki sile woli i jego leczniczym zdolnościom, nie został otumaniony narkotykami - mógł przeciwstawić się obleśnemu typowi. Minęło już dużo czasu od kiedy nie pojawił się, jedzenie było mu dostarczane przez niewielki otwór w drzwiach. A on musiał jeść jak zwierzę nie mogąc używać rąk - to było poniżające dla Alfy jakim był. Próbował także nawiązać rozmowę z osobami przynoszącymi mu posiłki, ale żaden nie odezwał się do niego…
***
Zarejestrował zamieszanie na zewnątrz, krzyki i odgłosy walki. Pod drzwiami jego celi rozległy się głosy w nieznanym mu języku. Jeśli wejdą będzie miał szansę na uwolnienie się i ucieczkę. Stracił zbyt wiele czasu będąc uwięzionym, jego brat mógł już zostać sprzedany, albo co gorsza nie żyć…
- Nie, Duly żyje – pomyślał. Opracował już plan ucieczki, zostało go tylko wprowadzić w życie. Położył się tyłem do drzwi, musiał teraz tylko czekać, aż ktoś tu wejdzie. - Jak tylko nadarzy się okazja przegryzę mu tętnicę. - pomyślał słysząc jak kłódka jest niszczona, a drzwi do jego celi się otwierają.
Pierwsze co przyciągnęło jego uwagę, był przyjemny piżmowy zapach mężczyzny, a dopiero później ciężkie kroki. Jego serce gwałtownie przyspieszyło, błagał tylko by ten człowiek nie słyszał tego..
- Kim jesteś? - pytanie wypowiedziane barytonem, było tak przyjemne dla ucha. Wręcz czuł jak przez jego całe ciało przeszedł przyjemny dreszcz. - Martwa? - Jeśli ten mężczyzna pomylił go z kobietą to bardzo się zdziwi.
- Uspokój się. To pewnie ten narkotyk na ciebie działa – wmawiał sobie, czując jak łańcuch przymocowany do jego nogi naciąga się pod ciężarem stopy obcego. Szarpnął nogą sprawiając, że mężczyzna stracił równowagę, zwinnie odwrócił się i zaatakował. Powalił go naporem swojego ciała, i wgryzł się w szyję mężczyzny. Zamiast natrafić na miękką ludzką skórę, jego zęby wbiły się w coś z grubej skóry ochraniającego szyję jego przeciwnika.
- Kurwa – pomyślał z przejęciem. Nie mógł panikować. Był alfą potrafił to zrobić.
Mężczyzna zaczął coś mówić w obcym języku, łapiąc go za włosy. Czuł jak przegryza się przez skórzany kołnierz i jego zęby zatapiały się w skórze. Metaliczny posmak rozlał się w ustach. Zrobił to! Udało mu się! Gdyby tylko udało mu się odgryźć kawałek by się wykrwawił, byłoby świetnie… Coś zaskoczyło, co zdziwiło go nie nażarty.
„Alfa!” usłyszał w swoim umyśle „Nie, niemożliwe! To nie mogło się zdarzyć...” stracił na chwilę orientację w tym co się dzieje. W jego umyśle pojawiły się nieznane miejsca osoby i zdarzenia. Wszystko dotyczyło białowłosego chłopaka, a nie jego.
- Co się stało? Co to było? - był pierwszy raz w takiej sytuacji. Poluzował swój uścisk.
- Ogłusz! Nie zabijaj! - zrozumiał co powiedział mężczyzna pod nim.
Tępy ból z tyłu głowy, pozbawił go przytomności. „Jeszcze byliśmy kompatybilni, jakim cudem?! Nie mam czasu na niańczenie partnera!”
- Partnera? Jakim cudem? - pomyślał nim odpłynęła jego świadomość.
***
Białowłosy mężczyzna z blizną pochylił się nad nim i usta musnęły jego szyję. Przeszedł go dreszcz i zaskoczony jęknął. Poczuł język na pulsującym miejscu na jego szyi… Nie jego szyi, to nie było jego ciało. Przypomniał sobie, że we wspomnieniach jakie widział dochodziło już wcześniej do takich sytuacji. Czy on zamienił się miejscami z tym mężczyzną, którego ugryzł?
Do jego uszu doszedł chichot białowłosego z blizną. Czuł ciepły oddech blisko swojego ucha.
- Twojej następnej kobiecie powiem, że szyja jest twoim słabym punktem.
- Zamknij się. - syknął – Kończ to. Książę nie może czekać…
- Skończyłem. - poklepał go po ramieniu. - Chciałbym poznać twoją partnerkę.
Obudził się i pierwszym co zobaczył były zielone oczy, które dobrze znał.
- Hej New, w końcu cię znaleźliśmy – powiedział rudowłosy mężczyzna uśmiechając się.
- Noun. - powiedział do rudego odwzajemniając uśmiech. - Miło widzieć twój kudłaty ryj.
Noun wyciąganą rękę i pomógł mu wstać. Niski mężczyzna, miał rude, krótkie, kręcone włosy, tak samo jak broda. Ubrany był w płócienne spodnie w kolorze czarnym, jak i tego samego koloru koszulę związaną rzemieniami. Zza ramienia mężczyzny widział łuk. Choć Noun w Starym Świecie był chemikiem, obecnie bardziej przypominał myśliwego.
- Na jak długo zniknąłem? - zapytał przeciągając się.
- Na rok. - odpowiedział Glitter trzymający konia za lejce. - Pozbyłem się ciała. - dodał i szeroko uśmiechnął się do niego. - New jak dobrze, że w końcu wróciłeś.
Glitter za to był wysoki i dobrze zbudowany. Chłopak miał tyle samo lat co jego brat, ale w porównaniu z nim wyglądał na prawdziwego wojownika. Nie było co się dziwić był młodą alfą, a Duly omegą. Czarne włosy związane w wysokim kucu, sięgał jego ramion, oczy koloru hebanu miały lekko skośny kształt, a odcień skóry złotawy. Ubrany w biały teraz poplamiony krwią strój, wyglądający jak dobok z Starego Świata.
- Co się wydarzyło przez ten czas? - zapytał przyglądając się całej piątce alf, jaka tam była.
- Odzyskaliśmy większość naszych. - powiedział czarnowłosy Tom. Był ojcem Glittera, który bardzo przypominał dobrze zbudowanego mężczyznę. Przed przybyciem do tego świata Tom był trenerem Kendo w dojo, a jego żona Mia tekwondo. Dzięki temu większość z nich nauczyła się jakiś podstaw walki. Teraz bardziej zajmował się rozwojem Nowego Świata. - I jesteśmy w trakcie odbudowy naszego domu.
Pozostałymi alfami w jego zespole był Ninth i Sam. Oni także byli starsi od niego i pomagali przy połowach i handlu z innymi osadami w Dziczy. Był jeszcze Jasner, którego nie widział wśród zebranych.
- Odkryliśmy, gdzie większość kobiet trafiła. - powiedział Noun drapiąc się po rudawej brodzie, co zazwyczaj było oznaką kłopotów. - Jest jednak problem…
- Skoro jesteśmy w komplecie powinniśmy je odbić. - stwierdził New patrząc na swoich ludzi, jednak gest Nouna, zwrócił jego uwagę. - Jaki problem?
- To główny pałac Rakisha – wtrącił się Glitter.
- To nie jest wielkim problemem dla nas – skwitował New. - Jesteśmy w stanie wydostać naszą...
- Nie. Problemem jest Krwawy Tyran. - wtrącił się Tom krzyżując ramiona.
Krwawy Tyran… Człowiek, który był uważany za największego potwora. Krwawego wszyscy znali i się obawiali, jednak nigdy on nie zapuszczał się głęboko w Dzicz. Dzięki czemu Nowy Świat zawsze był bezpieczny z dala od tego człowieka.
- Co robi tu Krwawy Tyran? - zapytał zaniepokojony.
- Podobno kogoś szuka. - powiedział Noun z westchnieniem. - To dzięki temu, że wybił wszystkich z pałacu Rakisha i odesłał cię...
- Czy sparowałem się z Krwawym Tyranem? - przemknęła taka myśl przez głowę New. Zimny dreszcz przebiegł po jego plecach. - Nie. Ten mężczyzna nie był Tyranem… Nie mógł nim być, prawda?
- New? - oprzytomniał słysząc swoje imię.
- O co chodzi? - zapytał patrząc na swoich ludzi.
- Czy słuchałeś co do ciebie mówiliśmy? - zapytał Glitter. - Co robimy? Z wojskiem Krwawego Tyrana nie mamy szans.
- Mamy szansę. - stwierdził New patrząc na Nouna. - Ile jesteś w stanie zrobić środku usypiającego do wieczora? - zapytał.
Mężczyzna uśmiechnął się szeroko, gdy w jego dłoniach pojawił się gęsty biały dym.
- A ile potrzebujesz?
- Wystarczająco dużo by uśpić cały odział. - odparł New łapiąc za lejce konia. - Jedziemy odzyskać nasze kobiety i omegi.
***
Kiedy tylko chcieli zacząć akcję, ktoś przybył z dodatkową setką ludzi. Mężczyzna w czerni jak i zakapturzony towarzysz z dzieckiem, podążając za białowłosym wojownikiem weszli do pałacu.
Zaczęli akcję nocą, gdy tylko szpiegujący w stroju żołnierza Glitter - który znał chiński jakim posługiwali się ludzie Krwawego - dał sygnał. Gaz jaki wypuścił Noun wyglądał jak mgła, dzięki czemu nikt nie zareagował na czas. Nim, ktokolwiek się zorientował, że coś się dzieje wszyscy byli nieprzytomni.
- Jest około pięćdziesięciu żołnierzy wewnątrz pałacu. - powiedział Glitter z zasłoniętą twarzą chustą.
- Jesteś w stanie uśpić cały pałac? - zapytał New zerkając na bladego rudowłosego mężczyznę.
- Jeszcze trochę mogę stworzyć gazu, ale nie za wiele. - odpowiedział Noun.
- Czy kobiety są przetrzymywane w jednym miejscu? - zapytał New, na co chłopak pokręcił głową.
- Erica jest w innej części, wraz z inną kobietą i dzieckiem. - poinformował czarnowłosy. - Pozostałe są w podziemiach.
- Ninth, Tom, Noun idźcie do podziemi – powiedział zerkając na Glittera.
- New, co z moją Ericą? - zapytał zaniepokojony Noun. - Nie możemy jej zostawić!
- Spokojnie. Ja po nią pójdę. Ty skup się na uśpieniu strażników. - poklepał mężczyznę po ramieniu. - Wróci do ciebie cała, przyrzekam ci.
- New, dziękuję. - powiedział z ulgą Noun. - To może ci się przydać. - podał szklaną buteleczkę z płynem. - To Eter, jaki stworzyłem jakiś czas temu.
- Podziękujesz jak będzie bezpieczna – uśmiechnął się do mężczyzny. - Działajmy nim się obudzą. - Sam przygotuj wozy, musimy stąd uciec szybko. - dodał – Glitter – wrócił do chłopaka. - Wskaż mi, gdzie jest Erica, ale najpierw podziemia.
- Oczywiście – zgodził się chłopak ruszając pierwszy w kierunku budynku.
Wydawało się, że idą przez ogród wysłany trupami, choć wszyscy byli tylko nieprzytomni. Glitter wraz z Tomem unieszkodliwili strażników po drugiej stronie drzwi i wdarli się do środka, gdy tylko chłopak wskazał kierunek do podziemi, ruszył wraz z nim w przeciwną stronę.
- To tutaj – powiedział cicho otwierając drzwi.
Dwie kobiety siedziały na kanapie i rozmawiały, ale umilkły gdy tylko weszli do pokoju.
- New! Glitter! - ucieszyła się zielonowłosa kobieta podnosząc się i podbiegając do nich. Uścisnęli się ciepło uśmiechając się. - Wierzyłam, że nas uratujecie…
- Nic ci nie jest, Erica? Zrobili ci krzywdę? - zapytał New. Erica była dla niego niczym druga matka, kochał tą kobietę równie mocno jak swoich rodziców i brata. Bardzo mu ulżyło widząc ją żywą.
- Tak wszystko jest dobrze – potwierdziła z ciepłym uśmiechem.
- Dobrze, wynosimy się stąd… - przerwał poczuł znajomy zapach i rozpoznał kroki. Mężczyzna, którego ugryzł, ten z którego zrobił nieświadomie partnera… Dał znak Glitterowi i ukryli się za drzwiami, przyłożył palec dając znak by kobiety były cicho. Czarnowłosa skinęła głową, tak samo jak Erica. Wyciągnął buteleczkę, którą otrzymał od Nouna i wylał jej zawartość na kawałek materiału. Miał nadzieję, że uda mu się uśpić mężczyznę nim narobi hałasu.
- Przyszedłem po dziecko. - powiedział białowłosy wojownik. Zareagował dość szybko, gdy Glitter go zaatakował. - Intruz? - W dłoniach mężczyzny błysnęły noże.
New zaatakował od tyłu, chcąc zaskoczyć białowłosego, ale mężczyzna odparował, gdy tylko wyczuł zagrożenie. New w porę uchylił się przed nożem.
- Ty… - z jakiegoś powodu mężczyzna rozkojarzył się, przez co atak Glittera zwalił go z nóg. Nim zdążył się podnieść, czarnowłosy unieruchomił go, a New przyłożył materiał do twarzy mężczyzny. Jeszcze chwilę białowłosy walczył z specyfikiem, ale w końcu stracił przytomność.
New staną nad białowłosym mężczyzną, pochylił się i podciągnął jego kołnierzyk. Nie mylił się to był On, osoba z którą się sparował.
- Nawet przystojny jesteś, Partnerze – pomyślał New uśmiechając się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz