Pogrążona w mroku sala literatury.
Ławki stały w czterech równych rzędach z pozasuwanymi krzesłami. Na biurku
nauczyciela panował nieskazitelny porządek. Żaluzje w oknach zasłonięte i tylko
wpadające światło przez otwarte drzwi oświetlało postać roznegliżowanego
chłopaka. Chwile wcześniej wybiegła stąd blondynka w rozpiętej bluzce
zażenowana, że zostali przyłapani. Czarne włosy chłopaka w nieładzie opadały na
ramiona, a ciemnobrązowe oczy patrzyły się na stojącą w drzwiach blondynkę w
okularach.
Uśmiechnął się do siebie i odepchnął
od ławki, o którą się opierał. Rozpięta koszula mundurka odsłoniła wysportowane
ciało chłopaka.
-
Przeszkodziłaś nam przed najlepszym. – W jego głosie pobrzmiewała nagana.
Blondynka z obojętnością wpatrywała się w podchodzącego bruneta. Oparł dłoń o
framugę drzwi naprzeciwko niej. – To twoja wina Pani Przewodnicząca. – Złapał
za podbródek dziewczynę i zmusił by spojrzała mu w oczy. Nie widząc żadnej
reakcji kontynuował. – W zamian… - Przybliżył swoją twarz do dziewczyny
uśmiechnął się przy tym lubieżnie. Pociągnął ją za rękę i pchnął na najbliższą
ławkę, puszczone przez dziewczynę drzwi zamknęły się z hukiem. – Dzisiejszego
wieczora to ty będziesz moją partnerką. – Wyszeptał do ucha dziewczyny
pochylając się nad nią.
Uśmiechnął się do siebie i zaczął rozpinać guziki bluzki
przewodniczącej. Zaczął pieścić językiem jej szyję, schodząc coraz niżej. Dłoń
bruneta sięgnęła pod krótką plisowaną, czarną spódniczkę, przesunęła się wyżej,
aż zahaczyła o bieliznę blondynki.
Zaskoczony jakimkolwiek brakiem reakcji ze strony
ofiary zerknął na jej twarzy. Leżąca na ławce w dwuznacznej pozycji dziewczyna,
starała się powstrzymać od śmiechu.
-
CIĘCIE! – rozległ się basowy krzyk jakiegoś mężczyzny. – Julia! – wykrzyknął
podnosząc się ze stołka reżysera. Niezadowolony zbliżył się do parki. – Masz być
obojętna! Żadnej reakcji! Wczuj się w rolę tak jak Ash! Twoja postać Rose jest
zimnokrwistą przewodniczącą klasy, którą nic nie rusza! A zwłaszcza zabiegi
takiej osoby jak ADAM! – Wykrzykiwał patrząc na zgrabioną postać blondynki.
-
Przepraszam panie Brown. –Wyszeptała skruszona i zażenowana blondynka.
Do tej pory wczucie się w jej postać
nie było trudne, to była jej pierwsza główna rola w filmie. Nie wiedziała, co
się dzieje w obecności Asha Sharkera. Nie wierzyła aktorkom, które grały z tym
sławnym aktorem. Plotki mówiły prawdę potrafił wczuć się w postać po
przeczytaniu jednorazowo scenariusza. Nie miała pojęcia jak zareagować na jego
grę. Dlatego zaczęła się śmiać, łaskotał ją palcami pod spódniczką, choć tego
nawet nie było w scenariuszu!
-
Dobra jeszcze raz! – wykrzyknął reżyser.
Johan Brown reżyser, który miał na
swoim koncie już kilka popularnych filmów, nie wyglądał na kogoś takiego.
Krzaczasta broda zasłaniała pół jego twarzy, a czarne włosy sterczały w różne
strony, jak gdyby się nie czesał. Pod krzaczastymi brwiami były osadzone bystre,
błękitne oczy. Ubrany w kwiecistą koszulę z krótkim rękawkiem i nieuprasowane,
białe spodnie, żuł filtr od papierosa. Wyglądał na lekkomyślnego,
nierozgarniętego człowieka, ale to tylko pozory, ponieważ tak naprawdę miał
wszystko zapięte na ostatni guzik. Przygotowany na różne ewentualności. Bardzo
go denerwowało, gdy aktorzy nie przykładali się do pracy. Julia Rebel trafiła
na jego czarną listę, przez już piątą powtórkę. Za to z Ashem Shakerem lubił
współpracować. Według niego był aktorem geniuszem.
-
Nie będziemy powtarzać całej sceny. Zaczniemy od momentu, w którym Ash mówi: Dzisiejszego wieczora to ty będziesz moją
partnerką. I zaczyna rozbierać Rose. JULIA! Pamiętaj jesteś ROSE! –
wykrzyknął przypominając blondynce o roli. Dziewczyna wzdrygnęła się od
spojrzenia reżysera.
-
Przepraszam Ash. – jęknęła zajmując pozycję.
-
Nie martw się tym razem na pewno się uda. – uśmiechnął się pokrzepiająco do
dziewczyny.
-
Jesteś taki cierpliwy…
Uśmiechnął się miło do dziewczyny i
odetchnął na chwilę zamykając oczy.
-My
Fucking Love ujęcie trzysta sześćdziesiąte piąte. Akcja – usłyszeli. Otworzył
oczy zmieniając się w Adama, który zaczął z uśmiechem zadowolenia z siebie
dobierać się do dziewczyny.
-
Teraz. Muszę być obojętna. Rose pokarz temu Adamowi, że cię nic nie obchodzi! –
biła się z myślami, gdy brunet zaczął podnosić głowę by spojrzeć na jej twarz.
-
Nie schrzań tego, Juli! Nie mam już ochoty powtarzać tej obrzydliwej sceny! –
pomyślał brunet, gdy coraz bliżej był momentu powtórek. – Dobrze! – krzyczały
jego myśli, gdy na twarzy Juli nie było nic więcej jak obojętność.
Rose leżała bez wyrazu, nie broniła
się i pozwalała chłopakowi na wszystko. Zdumiony Adam oparł się dłońmi po
bokach dziewczyny.
-
Ej! – niezadowolony zwrócił się do Rose. Ta tylko spojrzała w jego kierunku. –
Normalnie w takim momencie normalna dziewczyna zaczęłaby krzyczeć i stawiać
opór! – wykrzyknął sfrustrowany zaczynając gestykulować naśladując jednocześnie
jaka powinna być poprawna reakcja dziewczyny. – Albo westchnęłaby i dałaby się
uwieść! Czy też cokolwiek innego! – oparł się ponownie o ławkę i spojrzał w
dziewczyny oczy.
-
Nawet gdybym… - Zaczęła spokojnym głosem siadając na ławce, złapała obie strony
rozpiętej bluzki. – Nawet gdybym się opierała, nie sądzę żebym miała jakieś
szanse ze zdecydowanym mężczyzną. – Kontynuowała nie wkładając w wypowiedź
żadnych emocji. Spokojnie zaczęła zapinać guziki nie zwracając uwagi na
zdumioną minę chłopaka. – Ponieważ nic do ciebie nie czuję, nie będę z tobą
robić takich rzeczy. – poprawiła okulary i skierowała się w stronę drzwi. Nie
zatrzymywana przez zaskoczonego Adama.
-
To prawda. Jesteś taka opanowana, ale normalnie… - zaczął mówić z lekką
irytacją. Oparł się o ławkę i spojrzał na zatrzymującą się dziewczynę.
-
Co to znaczy normalnie? - Zapytała poważnie patrząc na chłopaka. Jej spojrzenie
zrobiło się zimne, zaskakując tym jeszcze bardziej bruneta. – Lepiej przestań
uważać, że wszystkie kobiety, są takie jak sobie wyobrażasz. – nawet w głosie
można było poczuć ten chłód, który gdyby tylko mógł zamroziłby całą salę.
Zszokowany Adam wpatrywał się w
wychodzącą dziewczynę.
-
Przewodnicząca Rose Green, sprawię, że mnie pokochasz. – wysyczał przebiegle
się uśmiechnął, wpatrując się w zamknięte drzwi do sali od literatury.
-
CIĘCIE! – wykrzyknął reżyser. – Nareszcie zagrane tak jak trzeba! I dzięki
Bogu, że bez powtarzania. – odetchnął z ulgą i spojrzał na aktorów. – Po
przerwie obiadowej w planach mamy monolog Adama. Przygotuj się Sharker. A teraz
zapraszam na przerwę.
-Ash!
– Zawołała blondynka podbiegając do bruneta, który się zatrzymał i spojrzał na
dziewczynę.
-
O co chodzi Juli? – zapytał patrząc przed siebie i ruszając wraz z dziewczyną.
– Widzę, że korci cię by mnie zapytać.
-
Jak ty to robisz? – zapytała patrząc na zaskoczonego bruneta. Spodziewał się
zupełnie innego pytania.
-
To? Znaczy, co?
-
Um, jak robisz, że udaje ci się dobrze zagrać za pierwszym razem? Ja staram
się, ale mi to nie wychodzi… - jęknęła rozczarowana poprawiła nerwowo
szaro-zieloną bluzkę.
-
To nie tak, że jest jakiś sposób. – Uśmiechnął się przyjaźnie do dziewczyny. –
Po prostu staję się osobą, którą gram. Dopiero zaczynasz wchodzić w tą branżę i
wiem, że to twoja pierwsza tak ważna rola. Boisz się coś schrzanić, by ludzie
cię nie wyśmiewali.
-
To mnie wcale nie pocieszyło.- wymruczała spuszczając głowę i garbiąc się.
-
Och! Rozchmurz się, ja także byłem w takich sytuacjach. Bałem się źle wypaść.
Powiem ci, co mi powiedział kiedyś aktor, którego podziwiałem. – uśmiechnął się
pokrzepiająco zaglądając w zielone oczy Julii. - Powiedz, po czym można poznać
prawdziwego aktora?
-
Ymm… - Julia podrapała się po nosie, chwile się zastanawiając. – Po
profesjonalizmie?
-
Prawdziwy aktor wciela się w rolę jeszcze przed nagrywaniem. Zaczyna żyć życiem
swojej postaci. Musi wiedzieć, dlaczego jest tak, a nie inaczej.
-
Mam stać się Rose nawet po za planem? – zdziwiona Julia spojrzała na idącego
obok bruneta.
-
Spróbuj nią się stać. Zachowywać się jak ona, mówić jak ona. Po prostu stań się
nią. Jeśli Ci się uda, to po zakończeniu kręcenia, będzie ci brakować cząstki
ciebie. – Poczochrał dziewczynę po włosach biorąc swoje pudełko z obiadem.
-
Poćwiczę ten sposób. – Stwierdziła siadając przy stole.
-
To będzie pierwszy krok do stania się prawdziwym aktorem. – mrugnął do niej
uśmiechając się.
-
CIĘCIE! To na dzisiaj już wszystko. Dziękuję za współpracę. – powiedział Brown
pocierając skronie. - Aktorki dzisiejszego dnia były strasznie rozkojarzone. –
wymruczał pod nosem i zerknął w stronę wychodzącego z przebieralni Asha. Czarny,
luźny podkoszulek i znoszone dżinsy nie pasowały do tak przystojnego mężczyzny,
jakim był brunet. Związał swoje włosy w kucyk i naciągnął bardziej na twarz
daszek czapki. – Ash dziękuję, że zmotywowałeś Julię. – Powiedział podchodząc
do aktora.
-
Musiałem to zrobić, by samemu nie mieć kłopotów z tą dziewczyną. – mruknął Ash
zerkając na reżysera i nałożył okulary przeciw słoneczne. – Przecież wie pan,
jak pracuję. Aktorki to zawsze kłopot.
-
Ash! – Zawołał niewysoki blondyn w okularach. – Możemy już jechać? – zapytał
zerkając na reżysera.
-
Do jutra panie Brown. – pożegnał się brunet ruszając za blondynem, który z
nosem w notatniku zaczął mówić co ma w planach do końca dnia.
-
Co za pracowity chłopak. – wymruczał reżyser parząc za wychodzącymi. – Tylko ta
niechęć do gry z aktorkami.. – pokręcił głową w zadumie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz