Byłabym wdzięczna, za jakieś komentarze :)
Szablon jak i zawartość bloga jest mojej twórczości.

8/12/2014

Sister of the Agiel – Con Dare

Rozdział I

Szczury, ciemność, strach. Ból, szczury, ciemność, strach. Zimno, tak zimno i ciemno. Szczury, tyle szczurów…
Bała się tak bardzo się bała otworzyć oczy. Bała się widzieć te bliskie ściany, które jak tylko podniesie powieki zaczną się przybliżać. Bała się widzieć te potworne szczury, które niemiłosiernie gryzły jej palce u stóp.
Czuła smród odchodów z kubełka w przeciwległym kącie. Słyszała kapiącą wodę z sufitu, piski szczurów walczących ze sobą i kroki. Zadrżała.
Uciekaj! Krzyk siostry odbił się od ścian. Czarna suknia została rozdarta. Rechot mężczyzn i odgłos stali. Białe ciało zaczęło krwawić. Puste, błękitne oczy patrzyły na nią. Usta otwarte w niemym krzyku. Krew, wszędzie czerwień. Czarne oczy diabła wpatrujące się w nią. Czerwona dłoń sięga po nią.
Otworzyła szeroko oczy. Czarne, wilgotne porośnięte pleśnią ściany zaczęły się przysuwać. Serce waliło jej jak oszalałe. Bała się ruszyć, a szczury gryzły jej palce. Słyszała zbliżające się kroki. Były coraz bliżej, w końcu się zatrzymały. Odgoniła szczury i spojrzała na drzwi. Jasna poświata nakreślała wokół nich prostokąt. Kłódka spadła i drzwi się otworzyły. Przez chwile światło ją oślepiło. W jasnym prostokącie stała smukła postać, uderzała czymś w otwartą dłoń.
- Kylar czas na tresurę. - Usłyszała wysoki głos kobiety. Skuliła się odsuwając w kąt, kiedy kobieta ruszyła w jej kierunku. Szczury rozchodziły się przed obcasami butów. Jeden nie zdążył i został bezlitośnie rozdeptany. Inne szczury rzuciły się na martwego krewniaka.
Przerażona spojrzała w czarne oczy kobiety, która chwyciła ją mocno za ramię i pociągnęła za sobą. Ciągnęła ją wpijając palce w jej drobne ramię. Szarpała się, płakała próbując się wyrwać bólu, który zadawała jej kobieta w czerwieni.
Wepchnęła ją do sali, którą już dobrze poznała. Było to okrągłe nieduże pomieszczenie. Po środku było palenisko z rozżarzonym węglem, a nad nim w kajdanach wisiała młoda wychudzona i skatowana kobieta o złotych włosach. Miała na sobie coś, co kiedyś nazywało się halką, a teraz była strzępem materiału.
- Mamo! - Krzyknęła przez łzy. Kobieta otworzyła intensywnie błękitne oczy.
- Kylar. – Wychrypiała blondynka wpatrując się w swoją córkę. Mord-sith uderzyła dziewczynkę w twarz.
- Nie pozwoliłam ci się odzywać. – Powiedziała niezadowolona. Patrząc na skuloną drobną postać. Podeszła do niej, a ta wystraszona zaczęła się odsuwać.
Jej matka coś zaczęła krzyczeć. Nie wiedziała, co, była tak przerażona. Czerwony strój zaskrzypiał, kiedy Mord-Sith się nad nią pochyliła i podsunęła Agiel pod brodę Kylar. Nie miała jak krzyczeć z bólu. Usta zaczęły wypełniać się krwią, łzy obficie leciały po policzkach. Nie miała siły się poruszyć. Przez ból nie myślała o niczym, tylko by to się skończyło. Nie słyszała błagań matki, ani niczego poza tętnieniem własnej krwi. Kiedy myślała, że umiera nieoczekiwanie ustało. Jej wątłe kruche ciałko drgało skurczem mięśni. Kolejny kopniak zmusił by otworzyła oczy, lecz to, co widziała nie podobało jej się.

Kobieta w czerwonym uniformie szarpnęła ją w górę. Stała na drżących nogach i patrzyła jak tamta przypala ciało matki rozgrzanym do czerwoności prętem. Drżące usteczka rozchyliły się w bezdźwięcznym Nie! Reakcja kobiety była natychmiastowa. I poczuła kolejny przeszywający ból spowodował, że zemdlała.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz