Nie
miała ochoty przeprowadzać się do Zielonego Dziedzińca, ale coś sprawiało, że
jej rodzina musiała często zmieniać miejsce zamieszkania. Obiecała Latei, że
nie będzie się smucić i zdobędzie nowe przyjaźnie. Teraz w pierwszy dzień,
wydaje się szkoła wyludniona. Minęło ją kilkoro uczniów. Większość po apelu
opuściła szkołę. Ona musząc załatwić swoje dokumenty musiała zostać… Ściskając
swoją teczkę „nie ma co się smucić” uśmiechnęła się do siebie ruszając
korytarzem w kierunku gabinetu dyrektorki.
- Masz dla nas forse? – usłyszała kobiecy głos dobiegający z
ciemnego kąta klatki schodowej. Zaciekawiona podeszła bliżej by ujrzeć trzy
dziewczyny przypierającego niewysokiego chłopca w okularach do ściany. Od razu
rozpoznała go, wyprowadził się wcześniej, ale nie spodziewała się, że spotka w
tym miejscu kogoś znajomego.
- Pani Dyrektor! Proszę zaczekać! – zawołała odwracając się
w stronę schodów. Wchodzący po schodach czerwonowłosy chłopak odwrócił się by
na nią spojrzeć. Chciał coś powiedzieć, ale przyłożyła palec do ust dając mu
znak by milczał. Westchnął głośno ruszając w jej kierunku. Co słysząc gnębicielki
okularnika potrącając ją uciekły z klatki schodowej. - Wszystko w porządku Ken?
– zapytała odwracając się w stronę okularnika, zupełnie zapominając o czerwonowłosym.
- Chi! Tak się cieszę, że cię tu widzę. – ucieszył się
chłopak wstając z pomocą dziewczyny.
- Znów znęcają się nad tobą? – stwierdziła uśmiechając się
do chłopaka. – Tak się cieszę, że spotkałam kogoś znajomego.
- Co tu się stało? – zapytał blondyn patrząc na parkę.
Wiedział, że mogą być problemy z tą dziewczyną, ale nie spodziewał się tak
szybko… żeby pierwszego dnia sprawiała kłopoty.
Chi
uśmiechnęła się do blondyna wskazując kciukiem Kena. Wiedziała, że chłopak nie
chce sprawiać problemów i w poprzedniej szkole prosił by nic nie mówiła nikomu
o znęcaniu się.
- Spotkałam starego przyjaciela – powiedziała Chi zarzucając
ramię na chłopaka – Z Kenem przyjaźniłam się w poprzedniej szkole. – wyjaśniła.
Blondyn
westchnął głośno marszcząc brwi. Przyjrzał się dziewczynie, była dziwna tego
był pewny. Ta dziewczyna to kłopoty, lepiej trzymać się od niej z daleka.
- Czyli jeszcze nie zaniosłaś dokumentów dyrektorce? –
zapytał podnosząc leżącą na podłodze teczkę.
- Musiała mi upaść, gdy wpadłam na tamte dziewczyny - stwierdziła
podchodząc do chłopaka – wielkie dzięki. – dodała i zerknęła na okularnika –
Zobaczymy się później teraz muszę coś załatwić. – stwierdziła wbiegając po
schodach i mijając stojącego na nich milczącego chłopaka.
- Skoro już poszła. – odetchnął Nataniel - Powiedz mi, gdyby
sprawiała ci jakieś kłopoty, czy też się narzucała – zwrócił się do chłopaka. –
Choć udaje miłą jest w niej coś dziwnego…
- Jak zawsze źle interpretujesz sytuację – stwierdził
czerwonowłosy stojący oparty o barierkę. Widząc spojrzenie chłopaka uśmiechnął
się złośliwie ruszając w górę schodów, nie słuchając tego co mówił blondyn.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz