- A więc jednak to wina tej dziewczyny – pomyślał Nataniel
patrząc na niewysokiego okularnika. Już mu siostra opowiedziała jak to ta nowa
próbowała wyłudzić od niej pieniądze, a teraz ten cały Ken odchodzi ze szkoły.
Najgorszy jest fakt, że zyskała zainteresowanie Jego. Nie mógł pozwolić by
zbliżyła się jeszcze bardziej do Niego, jeśli będzie musiał znowu zrujnuje mu
związek, tak jak to zrobił z poprzednią konkurencją. Westchnął odpędzając swoje
myśli. – Przekażę twoje podanie dyrektorce, ale twoi rodzice także powinni
porozmawiać z nią – powiedział odkładając na bok podanie Kena.
- Już z nią rozmawiali
- odparł Ken – do widzenia – dodał wychodząc z gabinetu.
- Nataniel – powiedziała brunetka wskazując na głowę.
Blondyn ponownie westchnął wstając od stołu. To co robił w sumie nie było jego
pracą, ale dzięki tym zadaniom zyskiwał w oczach dyrektorki, a to było ważne by
zachować pozory.
Tak
naprawdę nie był miłym i uprzejmym chłopcem za jakiego go uważali. Zachłanny to
dobre określenie i fakt, że dążył do celu za wszelką cenę - nawet po trupach.
Zawsze taki był, a niechciana siostra wiedziała jaki był i się obawiała go. Tak
powinno być zawsze, gdyby nie ojciec już dawno by podporządkował sobie szkołę,
a także On by lizał mu buty i błagał o więcej. Jego przeszkodą był przywódca
Kociej Straży jego ojciec, dopóki tatuś żył musiał grać potulnego kotka…
- Ale już niedługo pozbędę się jednej z przeszkód –
uśmiechnął się przyjaźnie na widok rudowłosej dziewczyny.
Podarował
jej maskotkę i odszedł. Wybiegła za nim, ale go nie mogła dogonić, po prostu
zniknął. Teraz ponownie została sama, nie było jej przyjaciela. A jedyny, który
z nią rozmawia chłopak to Kastiel nawet inne dziewczyny nie chcą się z nią przyjaźnić.
A to wszystko wina tej Amber i jej dziwnych plotek. Teraz jak Ken odszedł
zastanawiała się, czy ta przeprowadzka była dobrym pomysłem. W poprzedniej
szkole miała wielu przyjaciół i nikt krzywo nie patrzył na jej oryginalny styl
za którym tęskniła. Upadła, gdy, ktoś na nią wpadł.
- Uważaj jak chodzisz – zawołała z myślą, że to Amber ją
popchnęła, gdy się odwróciła by spojrzeć na twarz blondynki przeżyła
zaskoczenie.
- Wybacz, zapomniałam przemienić się w dym – powiedziała
białowłosa dziewczyna. Wyglądała niczym lalka, białe, długie włosy i żółte oczy
przyciągały największą uwagę. Wcześniej nie zwracała na nią uwagę, ale
rozpoznała ją – Rozalia „Biała Róża Słodkiego Amora”. Jednym zdaniem
najpopularniejsza dziewczyna w szkole.
- Nie to ja powinnam przeprosić, że tak naskoczyłam –
wymamrotała zaskoczona Chi.
- Później cię porządnie przeproszę, ale teraz się śpieszę do
swojego chłopaka – powiedziała wesoło, a jej uśmiech rozjaśnił mroki w sercu
rudowłosej.
- Ale ładna z niej dziewczyna – zachwyciła się Chi. Słysząc
dzwonek ruszyła biegiem w kierunku szkoły, przednią ostatnia lekcja historia.
Obecnie ją mieli z dyrektorką, gdyż nauczyciel jeszcze nie wrócił z przymusowego
urlopu lekarskiego. Dlatego wolała się nie spóźnić. Wpadła do klasy zatrzymując
się na czyiś plecach, gdy uniosła wzrok poznała go. – Przepraszam – wymamrotała
cicho. Cały czas zapomina, że jest z nim w jednej klasie…
- Po korytarzu się nie biega – powiedział Nataniel
uśmiechając się do dziewczyny – Mogła się komuś stać krzywda. – upomniał.
-Na szczęście wpadłam na ciebie- uśmiechnęła się ostrożnie.
- Całe szczęście, że go nie połamałaś – wyszczerzył się w
uśmiechu do niej Kastiel czochrając dziewczynę po włosach – co taka smutna? –
zapytał zauważając niebieskie pasemka we włosach dziewczyny.
Już zaczął rozpoznawać jaki kolor
odpowiada za jakie emocje. Biały strach i przerażenie, różowy zakłopotanie,
czerwony wstyd, zielony zmartwienie, a czarny to złość. Wystarczyło ją
poobserwować przez te kilka dni. Czując na sobie spojrzenie zerknął w stronę
blondyna. Uśmiechając się złośliwie
zarzucił ramię na Chi i wszedł z nią do klasy.
-Mój przyjaciel wyjechał – odparła z westchnieniem – Nawet porządnie
go nie pożegnałam.
- Mówisz o tym okularniku? – chwilę mu zajęło przypomnienie
sobie kurdupla plączącego się jej pod nogami. – Jak mu tam było… - mruknął do
siebie starając sobie przypomnieć imię, jednak bez skutecznie.
-Ken. – pod powiedziała Chi uśmiechając się do chłopaka –
Dziękuję za pomoc, wydaje mi się, że Nataniel za mną nie przepada. – mruknęła ciszej
zerkając w szare oczy Kastiela.
- Witaj w klubie za mną też nie – wyszczerzył się w uśmiechu
zajmując swoje miejsce na końcu Sali, gdy weszła dyrektorka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz