Byłabym wdzięczna, za jakieś komentarze :)
Szablon jak i zawartość bloga jest mojej twórczości.

2/13/2015

Bastet - rozdział drugi


Nad mikroskopem pochyla się mężczyzna z ciemnymi włosami związanymi w kucyk spływający do połowy pleców. Ubrany w biały kitel lekarski, jasne spodnie i koszulę w kratkę. Okulary były uniesione na czoło, choć tak naprawdę ich nie potrzebował, gdyż wzrok miał świetny. Jego skóra była blada od ciągłego przebywania w zamkniętym pomieszczeniu, do którego nie dochodzą promienie słońca. Oderwał się na chwilę od mikroskopu i zapisał coś na stojącym obok laptopie. Potarł na podbródku szorstki zarost patrząc na dane w komputerze.
W prawym rogu schludnego jasnego pomieszczenia, zabrzęczała drukarka i w tym samym czasie rozległo się pukanie. Skierował swe kroki do wychodzącego z drukarki wydruku. Pukanie się ponowiło, a drzwi się otworzyły.
- Czy nie mówiłem by mi nie przeszkadzać?! – ryknął w stronę wchodzącego niskiego, szczupłego mężczyzny. Jego lisią twarz okalały rude włosy z białymi wręcz końcówkami. Bystre zielone oczy spojrzały na Petera Blackwolfa. W smukłej dłoni o długich palcach pianisty trzymał teczkę. Jego kitel był rozpięty i spod niego można było dostrzec czarny golf i ciemne dżinsy.
- Zbadałem próbkę tego, co mi dałeś. – powiedział spokojnym odrobinę zafrasowanym głosem wpatrując się jednocześnie w szefa nad badaniami oddziału genetycznego. Brunet spojrzał na niego znad wykresu. - Tej rudej sierści. – dodał dla wyjaśnienia.
- Mów. – mruknął Peter odkładając wydruk obok komputera. Przetarł zmęczone oczy i nasunął okulary na nos, po czym spojrzał na stojącego mężczyznę z teczką.
- Ta ruda sierść to włos, z DNA kuguara. Jeszcze nigdy nie widziałem takiego splotu genów. Porównaliśmy go do zebranych próbek Animasapiens i Zoosapiens, są różne. Gdybym miał więcej materiału, a w szczególności krwi, mógłbym dokładniej określić do którego gatunku należy, czy też jest to podgatunek.
            Czerwona lampka zamigała przy drzwiach w drugim końcu laboratorium, po chwili się otworzyły i stanęła w nich smukła kobieta. Popielate włosy miała splecione w kok. Ubrana w czerwony komplet nie pasowała do laboratorium i mężczyzn w kitlach.
- Panie Blackwolf dzwoni Tarrok, prosił pan by powiedzieć, gdyby to był on.- wyjaśniła i miodowymi oczami spojrzała na rudowłosego mężczyznę. – Dzień dobry panie Kudłacki.
- Witaj Rito – odpowiedział leciutko schylając głowę. – Tak jak mówiłem, dla za klasyfikowania Bastet musimy przeprowadzić więcej testów. Tej próbki sierści jest za mało do pełnych badań.
- Już idę. – powiedział do kobiety i ponownie spojrzał na Simona. – Niestety nie mamy więcej. To co masz musi wystarczyć. – dodał wchodząc wraz z blondwłosą kobietą do windy.
- Bastet? Co to takiego? – zapytała w windzie wyciągając z kieszeni notes. Przewertowała kilka stron i spojrzała na milczącego bruneta.
- Tak ją nazwaliśmy. – stwierdził z westchnieniem. Rita była kobietą, która lubiła być poinformowana o wszystkim. W laboratorium nie było żadnej tajemnicy, której by nie znała. – Czy już wiesz, kto podrzucił te paczkę do laboratorium?
- Sprawdziłam nagrania z monotoringu. Ivan zajmuje się poprawienie wyrazistości twarzy tej osoby. – odpowiedziała odwracając stronę w notatniku. – Dzwonił nie jaki Artur Brown z oddziału interwencyjnego Animasapiens, mówił coś o pilnej sprawie. 

SPIS TREŚCI

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz