Byłabym wdzięczna, za jakieś komentarze :)
Szablon jak i zawartość bloga jest mojej twórczości.

2/22/2015

Sister of the Agiel – Con Dare

Rozdział II

Jeśli nie chcesz by cierpiała, zabij. Szeptał jej głos. Zabij, by nie cierpiała.
            Stała opierając się o ścianę. Za bardzo zmęczona by reagować na to co Mord-Sith robiła jej matce. Już nie słyszała krzyków, przyzwyczaiła się. Beznamiętnie patrzyła na twarz matki wykrzywioną bólem.
Wrzask ucichł. Drgnęła. Spojrzała na nieprzytomną kobietę. Mord-Sith burcząc coś pod nosem podeszła do wiadra z wodą. Twarz matki była taka spokojna, nie pamiętała już kiedy była taka.
Zabij by nie cierpiała. Rozległ się ponownie głos w jej głowie.
Zadrżała, gdy Mord-Sith zwróciła na nią swoje czarne oczy. Niezbyt zachwycona patrzyła na otępiałą minę podopiecznej. Podeszła do niej i z drwiącym uśmiechem zapytała.
- Chcesz spróbować?
            Zabij by nie cierpiała. Rozległ się ponownie szept w jej głowie. Zaciskając powieki i dłonie w pięści pokręciła głową. Chciała powstrzymać łzy, które momentalnie napłynęły jej do oczu, gdy kobieta do niej się zwróciła.
            Zamachnęła się i uderzyła w twarz opancerzoną rękawicą. Kylar zachwiała się, ale nie upadła. Czuła smak krwi w ustach i ciepłą ciecz spływającą jej po policzku.
- Kylar. – Usłyszała chrapliwy szept matki. Spojrzała na nią, już nie wyglądała jak osoba, która ją wychowywała. Wyglądała jak krwisty kawałek mięsa. Cała w zakrzepłej krwi, miejscami wystawało spalone ciało. Kiedyś lśniące blond włosy jak szczere złoto, teraz zmatowiałe, brudne i w zakrzepłej krwi. Wesołe ciepłe spojrzenie niebieskich oczu, było puste i pełne cierpienia. Usta pozbawione zębów powtarzały nieme kocham cię.
- Nic mi nie jest, mamo. – Odpowiedziała, choć wiedziała, że zostanie zbita do nieprzytomności za odezwanie się.
To nie byłby pierwszy raz na krawędzi życia i śmierci.
Za każdym razem wyobrażała sobie, że jest w domu. A to, co się działo było tylko złym snem. Wtedy biegała po łące w ubrudzonej od błota sukience. Śmiała się i zbierała polne kwiaty, które potem mama wstawiała do wazoniku. Amelia jej siostra bawiła się z nią w chowanego, razem chodziły do miasta po zakupy. Dni były pełne beztroski. Aż do jej czternastych urodzin.

Był to cudowny poranek. Wstała, co tylko kogut zapiał. Była bardzo ciekawa, co mama jej przygotowała na urodziny. Zbiegła na bosaka po drewnianych schodkach.
- Co ty tu robisz? Wracaj mi już na górę do łóżka. Jeszcze nie skończyłyśmy. – Pogoniła ją na górę uśmiechnięta Amelia. Jej siostra była piękną blondynką, o mlecznej cerze, pełnych różanych ustach i szafirowych bystrych oczach. Tego poranka jeszcze nie wiedziała, że ostatni raz widzi uśmiech siostry.
Wykradła się oknem i schodząc po gałęziach rozłożystego drzewa zajrzała do dolnej izby, w której szykowała jej urodziny mama z siostrą. Na bosaka weszła do przedsionka i naciągnęła buty. Wybiegła na podwórko, pobawić się. Nie chciała mamie przeszkadzać. Wypuściła kury z kurnika i wyprowadziła starą kozę Belę na pastwisko.
Tam pobawiła się ze smokiem, który był nie większy od kozy.
Dochodziło południe, gdy usłyszała wołanie Amelii. Pożegnała się z przyjacielem i ruszyła w stronę domu. Była głodna po całym popołudniu zabawy ze smokiem. Jednak ukryła się w krzakach zauważając oddział żołnierzy.
Byli potężnymi D’harańczykami ubranymi w skórzane pancerze i kolczugi. W dłoniach dzierżyli dzidy i piki. Na szpicy szła ubrana na czerwono ciemnowłosa kobieta. Najciszej jak potrafiła przemknęła się w pobliże domu. Weszła na drzewo, z którego miała dobry widok na D’harańczyków, którzy zbliżali się do jej domu.
Kobieta w czerwieni załomotała do drzwi. Otworzyła jej matka Kylar. Cofnęła się przerażona, próbując zamknąć drzwi. Jeden kopniak żołnierza je wywarzył. Do środka wpadło kilku wojowników. Wywlekli jej matkę i siostrę.
Amelia złapała jednego z wojowników za rękę. Rozległ się grzmot, a ziemia się zatrzęsła. Kylar o mało nie spadła z drzewa. Spojrzała w stronę siostry. Biegła w jej kierunku coś wykrzykując, a wojownik, którego dotknęła zaczął walczyć ze swoimi współtowarzyszami broni.
- Kylar uciekaj! – Krzyknęła Amelia, goniona przez kobietę w czerwieni. Ugodzona czerwonym prętem zaczęła krzyczeć z bólu.
            Kylar zamknęła oczy i zasłoniła uszy by nie słyszeć tego przeraźliwego krzyku. Przez co straciła równowagę i spadła z drzewa. Z jękiem zaczęła się podnosić i zaskoczona, że krzyk ucichł spojrzała w stronę siostry. Z przerażeniem stwierdziła, że kobieta w czerwieni idzie w jej stronę. Amelia złapała kobietę za nogę i spojrzała na nią.
- Usiekaj! – Krzyknęła, a jej zielone oczy się zaszkliły od łez. Mord-sith kopnęła blondynkę w twarz uwalniając w ten sposób nogę spojrzała na wojowników, którzy zamordowali współtowarzysza.
-Zabierzcie tego śmiecia. Jest bezużyteczna zróbcie z nią, co chcecie. – Powiedziała wysokim głosem, który sprawił dreszcze u Kylar.
Dziewczynka podniosła się i zaczęła uciekać w stronę wzgórz, gdzie jeszcze niedawno się bawiła. Mord-sith klnąc pod nosem pobiegła za dziewczynką.
Upadła. Przerażona twarzyczka dziecka spojrzała w czarne oczy pochylającej się nad nią kobiety. Ręka w czerwonej opancerzonej rękawicy zapała ją za ramię i ścisnęła boleśnie. Kylar próbowała się oswobodzić, szarpała się, drapała, kopała. Robiła wszystko, co jest w jej mocy by się wyrwać kobiecie.
            Kobieta zaciągnęła ją do domu. Jej siostra trzymana przed trzech była gwałcona. Matka krzyczała. A Kylar nie myślała patrząc w bladą twarz siostry. Już nigdy więcej nie ujrzy uśmiechu na tych wykrzywionych w niemym krzyku ustach. Poczuła ból z tyłu głosy, a obraz przed oczami zaczął czernieć. Osunęła się na ziemię nieprzytomna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz