Ugryzienie
wampira, aż tak nie boli. No chyba, że stajesz się pierwszą i ostatnią ofiarą.
Jednym słowem giniesz, wtedy boli jak cholera. Co prawda już się przyzwyczaiłem
do tego, że Back mnie kąsa jak ma zachciankę. Ale i tak tego nie lubię i chyba
nigdy nie polubię.
Człowiek po tym czuje się
strasznie senny i wyczerpany. Czasem nawet nie da rady się ruszyć. I lepiej
wtedy nie widzieć takiej osoby. Mówię poważnie. Jak na razie jestem drugą osobą
nie będącą wampirem w tej chmarze i nie mówię tu o Sam.
Damon jak
go poznałem był inny.
Trinity Blood szukało
wokalisty. Zawsze chciałem zostać rockmanem. Tak więc moje marzenie się
spełniło. Dostałem się do kapeli, nie tak znanej jakbym chciał. Ale
przynajmniej wyrwałem się z domu rodziców.
Wtedy też
poznałem Ewę. Była kobietą po 30. Miała ładne duże czekoladowe oczy, krótkie
ciemny blond włosy ułożone zazwyczaj w nieładzie i zawsze ubrana w duży sweter
Damona i poszarpane dżinsy. Tak to była dziewczyna Damona. Ona wiedziała kim on
jest i reszta chmary.
Nie wiedziałem po co wampir
trzyma ją przy życiu. Była chora na cukrzycę. Potrafiła z nami rozmawiać i
nagle zasypiała. Wtedy Damon znikał z nią w pokoju.
Później się dowiedziałem, że Damon
podawał jej swoją krew. W ten sposób lecząc ją z choroby.
To było dziwne, ale mu się udało.
Wyleczył ją z cukrzycy.
Ewa zawsze wydawała się
sympatyczna, miła, wesoła i wszyscy jej współczuliśmy tej choroby. Wspieraliśmy
Damona w leczeniu Ewy. Jednak po co nam to było?
Ewa jak wyzdrowiała chciała zabić
Damona. Nie wiemy co nią kierowało i nigdy się nie dowiedzieliśmy. Nawet nie
wiemy co zaszło w pokoju wampira…
Usłyszałem krzyk Ewy. Wybiegłem z pokoju. Na korytarzu stał już Back,
Jeremy i Max. Przecisnąłem się obok nich.
Oparty o drzwi pokoju stał Damon był roztrzęsiony i cały w krwi. W
czyjej? Przemknęło mi przez myśl.
- Zabiłeś ją? –
Zapytał oskarżycielsko Back.
Ewę? Damon zabił Ewę?! Nie mogłem dopuścić do siebie tej myśli.
- Max. Wezwij Avę. –
Powiedział tylko Damon i zniknął w pokoju. Spojrzałem po reszcie wampirów. Max
wybierał numer na komórce, Back nerwowo tarł brodę, a Jeremy zwiesił głowę
zamyślony.
- Powiecie mi co się
stało? – Zapytałem w końcu. Bo kompletnie nie miałem pojęcia o czym mam myśleć.
- Damon zabił Ewę. –
Odpowiedział mi Back i spojrzał na mnie. Widziałem w jego oczach żal.
Wiedziałem, że Ewa podobała mu się. Ale ze względu na to, że to była partnerka
Damona przywódcy chmary, nie odbił jej. A teraz ona nie żyła. Ewa! Ewa nie
żyła! Co się stało, że Damon ją zabił? Co się wydarzyło w pokoju?!
- Damon. Ava będzie
za pół godziny. – Powiedział Max.
- To dobrze. –
Wyszedł z pokoju już czysty.
- Damon co się stało?
Dlaczego ją zabiłeś? – Musiałem wiedzieć. Lubiłem ją.
- Zdradziła chmarę i
próbowała mnie zabić. – Powiedział tylko chłodno Damon. – Nie będę tego
tolerował. A ona już więcej nie popełni błędu. Uważaj Henry, ty także nie
popełnij tego błędu. – Powiedział to tak, że poczułem dreszcze. Czułem Maxa
ręce, które trzymały mnie za ramiona. Damon odwrócił się i wszedł do kuchni. Po
chwili wrócił ze szklaneczką Brendy. – Niech ktoś odprowadzi go do pokoju.
Wygląda jakby miał zaraz paść. – Dodał. Nie podobało mi się to w jaki sposób na
mnie patrzył. Wiedziałem, że ich trzeba się bać. Ale też wiedziałem, że nie
złamią danego słowa. Aż do teraz. Byłem pewny, że gdybym nie poszedł grzecznie
prowadzony przez Maxa do pokoju mógłbym być już martwy.
Z jednej
strony cieszyłem się, że wtedy trafiłem do pokoju. To koszmar. Jeszcze Damona
nie widziałem w takim stanie. Był niebezpiecznym wrakiem człowieka. Drażniła go
moja obecność, bo nie byłem wampirem tak jak oni. Tylko jak on to wtedy
określił? Nędzny, zakłamany, nic nie warty człowiekiem.
Nie mogłem
znieść takiego traktowania. Miałem dość jego wisielczego humoru i oskarżania,
że każda żywa istota nazywana człowiekiem to śmieć. Chciałem udowodnić, że nie
jestem Ewą i nie każdy jest jak ona. Tylko nie wiedziałem jak…
Stałem w drzwiach do salonu i patrzyłem na
wampiry oglądające western. Pierwszy mnie zauważył Jeremy.
- Henry nie
usiądziesz? – Zapytał mnie zdziwiony. – Czy wychodzisz?
- Odchodzę. –
Powiedziałem. Teraz i Max na mnie spojrzał.
- Jak to odchodzisz?
– Wyprostował się patrząc na mnie wielkimi ze zdziwienia oczami.
- Wyprowadzam się i
odchodzę z zespołu. Nie jestem mile tu widziany. Jeśli chodzi o waszą tajemnicę…
Nikomu jej nie zdradzę. A po za tym kto by mi uwierzył. – Wzruszyłem ramionami.
Teraz to Back i Damon na mnie spojrzeli. – Chciałem się tylko z wami pożegnać.
Już się spakowałem. – Powiedziałem i odwróciłem się do nich tyłem.
- Henry nie możesz! –
Krzyknął Back. Dobrze wiedziałem dlaczego, nie chce bym odszedł. Straci swoją
pożywkę.
- Jesteś członkiem
chmary. – Usłyszałem Damona, aż mnie to zdziwiło. – Dlaczego chcesz odejść?
- Domyśl się. Nędzna
zakłamana kreatura nie będzie zajmować ci więcej przestrzeni. – Powiedziałem to
w złości, spojrzałem wkurzony na niego. On jeszcze mnie śmie pytać dlaczego
chcę odejść. Przecież widzę, że jestem tu niechciany. A to jego mieszkanie.
Po prostu ruszyłem dalej. Byłem tak
wściekły, że nie usłyszałem co odpowiedział. Wziąłem moja walizkę i plecak.
- Po resztę
przyjedzie ktoś. – Powiedziałem i wyszedłem z mieszkania.
Wcale nie chciałem odchodzić. Lubiłem
te wampiry. Przyzwyczaiłem się do ich zachowań i humorków. Ale Damon
przesadzał. Strata Ewy nas wszystkich dotknęła. Przecież ona mogła zabić
każdego z nas. A my jej ufaliśmy, cieszyliśmy się, kiedy wyzdrowiała. Co prawda
później zastanawiałem się dlaczego spałem w łazience, ale to szczegół.
Opuściłem chmarę. Zamieszkałem
kilka przecznic dalej w obskurnym kawalerskim mieszkaniu. Składało się z
kuchni, łazienki i malutkiego saloniku. Śmierdziało tam strasznie. Tydzień
wietrzyłem mieszkanie. Miałem przy nim dużo roboty. Nie macie pojęcia jak dużo.
Zdziwiło mnie, gdy do moich drzwi
zawitał Damon. Wpuściłem go do domu. Jakie miałem inne wyjście? Chciał pogadać…
- Henry. Wróć. –
Poprosił mnie, gdy otworzyłem drzwi i zdziwiłem się wizytą Damona. Czarne włosy
do połowy pleców były zaczesane do tyłu. Czarne oczy prze sondowały mnie. Coś w
nim się zmieniło. Nie miał już poszarpanych dżinsów i starego wysłużonego
zielonego swetra. Był ubrany cały na czarno.
- Jestem nie
proszonym gościem. Nie zapominaj, że nadal jestem człowiekiem. – Powiedziałem
to dla zasady. Byłem gotów opuścić te cholerne miejsce i wrócić do nich. Tęskniłem
za nimi. Nie wiedziałem, że można tak zatęsknić za tymi powalonymi wampirami.
- Wiem do cholery kim
jesteś! – Krzyknął na mnie. Z mieszkania obok wyszła Ala, dziewczynka miała dziesięć lat, błękitne oczy i rude włosy. Niepewnie spojrzała na mojego rozmówcę, a
później na mnie.
- Mama chciała
pożyczyć trochę cukru. – Zwróciła się do mnie, po dygnięciu zamiast dzień
dobry. Wziąłem od niej kubek i spojrzałem na Damona.
- Wejdź i nie strasz
mi sąsiadki. – Stwierdziłem po minie dziewczynki, że się przestraszyła Damona,
gdy ten na nią spojrzał.
Damon wszedł do mojego mieszkania, a
ja tym czasem napełniłem kubek cukrem i oddałem Ali. I wróciłem do środka.
- To rudera. –
Stwierdził, gdy wszedłem do salono-sypialni. – Wolisz tu mieszkać niż z nami?
Dlaczego? Jesteś członkiem chmary i powinieneś z nami mieszkać…
- Wypisałeś mnie z
niej razem ze śmiercią Ewy. – Powiedziałem siadając na wysłużonej kanapie.
- Henry to nie tak. –
Spojrzał na mnie błagalnie. Wyciągnął paczkę papierosów, a ja wszedłem do
kuchni i wróciłem z niej niosąc spodek. Cóż nie miałem popielniczki. Przecież
nie palę!
Tego dnia Damon mnie przeprosił
za swoje zachowanie. Wyjaśnił mi, że dałem mu do myślenia i, że nie widzi Trinity Blood beze mnie. Wystarczyło
mi to, ta jego pierwsza prośba. Nie musiał niczego wyjaśniać. Ale to zrobił.
Miło było z jego strony, że nie porównywał mnie do tej Ewy. Teraz jej temat, to
tabu dla chmary…
Dzieńdobrywieczór, przybyłam tu, żeby oznajmić, że (z racji wielkiego serduszka xD) nominowałam Cię do Liebstar Award. Nie, nie dziękuj, naprawdę nie ma za co, to drobiazg! ;3
OdpowiedzUsuńPo więcej informacji zapraszam tutaj:
http://i-will-save-you-from-yourself.blogspot.com/2015/02/liebster-award.html
Pozdrawiam!
<3