- Panie Siva – odezwał się chłopak idący obok niego. Był
niewysoki, krótkie blond włosy były zaczesane do tyłu. Wyglądał niepozornie,
ale był bardzo szybki.
Siva jak zawsze będąc na targu
niewolników zamyślił się obserwując sprzedawane okazy - znalazł nawet kilka
interesujących. Jednym z nich był rogaty Yasai[2],
ale nie widział w jego oczach woli walki, zbyt długo był bity i zniewolony.
Drugim kolejny Narańczyk tlił się w nim ogień, ale nie miał oka. Tacy
gladiatorzy zazwyczaj szybko umierają, szkoda wyrzucać pieniądze w błoto.
- Dzisiaj też nie ma niczego interesującego. – mruknął do
siebie. – Wracajmy.
- Ten nowy handlarz, przywiózł dzikiego Scarleta. –
powiedział mijający go mężczyzna do swojego znajomego.
- Scarlet? – powtórzył Siva zerkając za mężczyznami. Wiele
słyszał o tej rasie, w większości to były plotki. Podobno ich skóra jest czerwona
jak krew i mieni się niczym rubiny, dlatego nazywani są Scarletami[3].
Nikomu nie udało się nigdy upolować i zniewolić kogoś z tej rasy. Chciał
zobaczyć Scarleta na własne oczy, był ciekaw czy będzie godnym do stanięcia się
gladiatorem. – Sprawdźmy to. – zdecydował zmieniając kierunek i ruszając za
mężczyznami.
Chciał
tylko zobaczyć świat, miał dość siedzenia w miejscu. Ojciec mu powtarzał, że na
zewnątrz jest niebezpiecznie. Teraz żałował, że nie posłuchał go. Świat był
okrutny i kłamliwy. Zwłaszcza ten handlarz, taki miły i uprzemy, zachęcał go by
dołączył do karawany by poznać świat. A w rzeczywistości zepsuty oszust, który
go zniewolił i zamknął w klatce. Chciał
się uwolnić i uciec do bezpiecznego miejsca jakim była pustynna Intra. Tam był
wolny i bezpieczny. Przez swoją ciekawość stracił przyjaciół i rodzinę, teraz
czuł się bardzo samotny przebywając w tej klatce…
Gdy zsunęła
się płachta, na chwilę go oślepiło jaskrawe światło. Zaraz otworzył oczy
słysząc zdziwione okrzyki i szepty. Kolejne miasto zakłamanych, zepsutych i
chciwych ludzi. Zrobi to co poprzednio, sprawi, że ludzie nie będą chcieli go
kupić i stanie się bez wartości dla tego zepsutego handlarza. A jeśli nadarzy
się okazja ucieknie.
Tak jak się
spodziewał, Scarlet musiał być niedawno pochwycony. W tego chłopca postawie
wszystko krzyczało, że jest wolnym stworzeniem. Czerwona skóra lśniła w
promieniach słońcach, a blond włosy robiły duży kontrast. Z plotek, które
zasłyszał, Scarleci mieli czarne włosy, więc ten okaz był wyjątkowy na wiele
sposobów. Choć teraz się zastanawiał, czy plotki były prawdziwe.
Na chwilę
wydawało mu się, że pochwycił spojrzenie mężczyzny, który przepchnął się do
przodu i mu się przyglądał. Wyglądał inaczej od pozostałych, miał bowiem szarą
skórę i lśniące czerwienią oczy. Włosy też czerwone miał starannie ułożone,
czarny garnitur w którym był idealnie na nim leżał. Drapieżnik przyszło mu na
myśl, gdy patrzył na szaroskórego.
- Jego na pewno nie zniechęcę jest zdecydowany mnie
poskromić – pomyślał odwracając wzrok. Co mógł zrobić by się wydostać?
Zastanowił się, gdy rozpoczęła się licytacja. Było zbyt wielu chętnych, gdy
tylko otworzy się jego więzienie będzie musiał uciec.
- Nie sądzisz, że pasowałby do kolekcji? – zapytał wpatrując
się w czerwonoskórego. Jego ochroniarz skiną głową nie wypowiadając żadnego
słowa. Doskonale wiedział, że Siva wybrał chłopca na gladiatora, teraz to była
kwestia ile pieniędzy wyłoży na niego.
Licytacja
się zaczęła, a ceny z minuty na minutę rosły. Siva nie miał za dużo czasu by
podbić cenę. Musiał wybrać odpowiednią sumę, którą nikt nie podbije, uśmiechnął
się.
- Dwa miliony hekseńskich monet – powiedział głośno, a
większość obecnych tam licytujących spojrzeli na niego. Hekseńskie monety [4]były
najdroższą walutą we wszystkich krajach, wystarczyłby tysiąc by podbić cenę narańskiej
waluty[5].
W ten sposób chciał udowodnić, że żaden nie ma wystraczająco pieniędzy by go
przebić. – dwa miliony hekseńskich monet w gotówce. – powtórzył widząc
niedowierzającą minę handlarza.
- Sprzedane temu hekseńczykowi[6]
– powiedział handlarz widząc wyciągany mieszek z pieniędzmi.
- Przynieś pieniądze – zwrócił się do wojownika i podszedł
bliżej klatki. Scarlet zasyczał coś w swoim języku, z tonu wywnioskował, że nic
pochlebnego. Chłopak był piękny jego budowa taka smukła, a oczy pełne
determinacji. Tak dobrze zainwestował te pieniądze, Scarlet wyglądał na
wyszkolonego w czymś. Musiał teraz tylko dowiedzieć się w czym i nauczyć
dzieciaka mówić w powszechnym języku. Wojownik wrócił z innym niedługo później
niosąc kuferek z heksen monetami.
- Panie lepiej go nie zdejmować kajdan od razu. Scarlet nie
jest jeszcze zbyt posłuszny. – ostrzegł handlarz uśmiechając uprzejmie do Sivy.
- Poradzę sobie z nim – stwierdził Siva otwierając klatkę i
wyciągając za sznur młodzieńca, gdy się nieco oddalili od targowiska
niewolników zatrzymał się i spojrzał na stawiającego opór chłopaka. – Bądź
grzecznym chłopcem, chcę zdjąć ci kajdany – powiedział do czerwonoskórego,
który jakby zaskoczyła ta wiadomość. – Spłacisz mi to co zapłaciłem za ciebie,
a ja puszczę cię wolno. Zgoda? – zapytał. Miał wrażanie, że Scarlet, go
rozumiał i nie zdziwił się, gdy spojrzał na niego z nadzieją.
- W jaki sposób?- zapytał łamanym językiem powszechnym. Siva
uśmiechnął się w duchu, że chłopak ma jakieś podstawy języka i nie będzie
musiał zbyt wiele czasu poświęcić nauce.
- Będziesz dla mnie pracował dopóki nie spłacisz swego długu
za wolność. A teraz cię rozkłuję, tylko nie uciekaj. – powiedział i uwolnił
chłopca z więzów – a teraz ruszajmy.
Przy
pierwszej okazji Scarlet uciekł, a Siva przeklął siarczyście wysyłając za
chłopcem pościg. Zazwyczaj jego metody były niezawodne, jednak zapomniał się,
że to jeszcze nie oswojony dzikus.
Uciekł, gdy
tylko ten zdjął mu więzy. Mężczyzna czuł się zbyt pewny swego i dzięki tej arogancji
udało się. Przedzierał się przez uliczki uciekając przed goniącymi go
wojownikami Sivy. Zostawił ich z tyłu, ale byli strasznie uparci nadal pozostawiając
w zasięgu wzroku. Odwrócił się za siebie zerkając na pościg i wpadł na coś twardego,
przez co upadł. Gdy spojrzał w górę zobaczył poznaczoną bliznami, opaloną twarz
otoczoną czarnymi włosami sięgającymi ramion. Miał na sobie długi do ziemi płaszcz
i wpatrywał się w chłopaka błękitnymi oczami, w których mógłby utonąć.
- Tam gdzieś pobiegł! – zawołał ktoś, budząc chłopaka z
transu. Shi’ha szybko się podniósł chcąc uciekać. Nieznajomy złapał go za ramię
i wciągnął do zaułka z którego wyszedł przed zderzeniem z czerwonoskórym.
Narzucił na niego płaszcz ukrywając pod nim tożsamość uciekiniera. Shi’ha był
zdumiony faktem bezinteresownej pomocy nieznajomego.
Zbliżające
się szybko kroki świadczyły, że pościg już tu jest. Każdy krok odbijał mu się w
uszach, bał się, że go znajdą. Zamknął oczy błagając by płaszcz stał się
niewidzialny i mógł zniknąć tym wojownikom…
Coś
ciepłego zetknęło się z jego ustami, czuł uścisk w talii i ktoś podtrzymywał mu
głowę. Podniósł szybko powieki zaskoczony tym uczuciem, zamarł widząc
obserwujące błękitne oczy nieznajomego.
- Tu gdzieś skręcił! – zawołał ponownie jakiś mężczyzna i
usłyszał jak pościg się zatrzymał. – Ty tam pokarz się! – rozkazał władczo.
Błękitnooki
wyprostował się przyciskając do siebie zakapturzoną postać. Rozpoznał osobistą
ochronę Sivy. Czterech mężczyzn zamarło zaskoczony wpatrując się w niego.
Zawsze sprawiał, że najemnicy tak na niego reagowali. Nie co dzień widywało się
Narańczyka i do tego niewolnika-gladiatora. Uśmiechnął się do siebie gromiąc
spojrzeniem jednego z wojowników.
- Czego? Jestem zajęty – zapytał z groźbą w głosie. Czuł jak
obejmowany przez niego chłopak zadrżał.
- Yasha’la – sapnął jeden z mężczyzn – Widziałeś może, tędy
przebiegającego Scarleta?
- Niby jak, skoro jestem zajęty czym innym. Nie zawracajcie
mi głowy głupotami – prychnął ponownie pochylając się nad kapturem. – Na waszym
miejscu pośpieszyłbym się i go znalazł. Siva nie lubi niepowodzeń – uśmiechnął
się złośliwie, a mężczyźni przełykając ślinę wycofali się z zaułka.
Nie miał
pojęcia o czym z nimi rozmawiał, język, którym się posługiwał brzmiał podobnie
do powszechnego. Nie wiedział, czy może mężczyzna go nie odda. Błagał w myślach
by tego nie robił, poczuł ulgę, gdy pościg się wycofał, a nad nim znowu się
pochylił błękitnooki.
- Znasz powszechny? – zapytał Yasha’la uśmiechając się do
chłopaka.
- Trochę – odparł łamiąc sobie przy tym język na słowie.
Niektóre zwroty były bardzo ciężkie do wymówienia dla jego rasy. Zbyt dużo
zmiękczeń było w słowach powszechnie stosowanych. Wiele razy przeklinał się, za
to, że uczył się tego pięknego języka. Gdyby nie znał go nie trafiłby do
niewoli. Jednak teraz sytuacja się zmieniła, miał okazję uciec, a ten mężczyzna
ukrył go, choć nie musiał.
- Zadarłeś z bardzo wpływowym człowiekiem – powiedział do
czerwonoskórego. – Nie daj się złapać. – pogładził policzek chłopaka – Jeśli
będziesz potrzebował pomocy zawołaj Yasha’la. – ponownie ucałował usta
uciekiniera i ruszył w swoim kierunku.
Yasha’la
rozsiadł się na łóżku wycierając włosy. Scarlet nie dawał mu spokoju, był tak
słodki, że miał ochotę go schrupać. Cholera! Gdyby był kobietą, już by był w
jego łóżku, nie wywinąłby się! Przymknął oczy przypominając sobie te kruche
ciałko wtulone w niego, te przerażone złote oczęta i usta… Przeklął i on tą
niewinną istotę zostawił na pastwę najemników i wściekłego Sivy. Podniósł się z
łóżka i sięgnął po koszulę leżącą na krześle. Musiał go znaleźć przed
najemnikami i w jakiś sposób nakłonić by poszedł z nim. Jeśli to on znajdzie i
przyprowadzi chłopca, Siva nie zrobi mu krzywdy. Wyszedł z domostwa i ruszył
uliczkami pogrążonego w półmroku miasteczka.
Znaleźć
Scarleta nie będzie łatwo zwłaszcza, że Siva poruszył całe miasto do poszukiwań
chłopca. Westchnął, gdzie powinien zacząć swoje poszukiwania? Przymknął na
chwilę oczy próbując wymyślić w jaki sposób by on próbował się wydostać z tego
przeklętego miejsca… Szmer z zaułku obok, którego stał zwrócił jego uwagę. W
ciemnościach zobaczył złote oczy. Znalazł go szybciej niż myślał…
- Yasha’la – szepnął cicho scarlet, gdy wszedł do zaułka –
Wołałem i naprawdę przyszedłeś. – pociągnął nosem, z jego oczu popłynęły łzy,
gdy go przytulił.
Nie zrozumiał nic z tego co
chłopak powiedział, wygląda na to, że wrócił do swojego narzecza. Co teraz
powinien zrobić?
- Pójdziesz ze mną? – zapytał przytrzymując łkającego w jego
koszulę chłopca, który na chwilę zamarł. – Przy mnie nie stanie ci się krzywda.
- Przez takie słowa trafiłem do niewoli – ledwo dał radę
zrozumieć co powiedział czerwonoskóry.
- Teraz jesteś uciekinierem, który niedługo padnie z
wyczerpania – starał się mówić powoli i spokojnie. Gładząc chłopca po plecach,
który w końcu przyznał mu rację i trzymając go za rękaw podążył do wynajętego
przez Sivę domostwa.
Shi’ha był
zmęczony i głodny. Chciał jedynie schronienia, gdzie mógłby odpocząć i pragnął
kogoś, kto by mu pomógł. Dlatego od zachodu słońca nawoływał błękitnookiego
nieznajomego. Nie wiedział dlaczego czuł się bezpiecznie blisko niego. Kiedy
tracił nadzieję, że spełni obietnicę pojawił się. Yasha’la przyszedł po niego,
wyglądał lepiej niż go zapamiętał. To był jego bohater…
Miejsce w
którym się znalazł okazało się dużym pokojem z wieloma pryczami. Błękitnooki
rzucił pelerynę na jedno z łóżek i wskazał kolejne drzwi. Mówił powoli i wyraźnie
tak by mógł zrozumieć.
- Umyj się, to łazienka – powiedział otwierając drzwi i
pokazując natrysk. – Przygotuję ci jakieś ubranie – dodał ruszając do skrzyń
leżących w głębi pokoju.
Odwrócił się w stronę
rozbierającego się Scarleta. Delektował się tym widokiem tylko chwilę, gdy
zobaczył wystające żebra i wrócił do swoich poszukiwań. Znalezienie
odpowiedniego odzienia na tak
wychudzonego chłopaka, było nie możliwe wśród rzeczy wojowników. Wątpił by coś
z ubrań Sivy było dobre, przecież Hekseńczyk miał dłuższe ręce i tułów. Westchnął
wyciągając czarny bezrękawnik należał kiedyś do dziewczyny, która jak on była
gladiatorem. Tak kobiece ubrania będą pasować do Scarleta. Sięgnął po spodnie i
zerknął w stronę łazienki, gdzie w drzwiach staną nagi i cały mokry
czerwonoskóry.
Spod mokrej blond grzywki
patrzyły na niego duże mieniące się złotem oczy. Cholera! Dzieciak wyglądał jak
dziewczyna, gdyby nie liczyć nagości, która zdradza płeć.
Trzymając ubrania w ręku wszedł
do łazienki zaciągając tam z powrotem chłopaka.
- Jak masz na imię? – zapytał kładąc ubrania na umywalce i
sięgając po ręcznik zaczął wycierać włosy Scraleta.
- Shi’ha – odpowiedział blondyn łapiąc za ręcznik, którym
Yasha’la wycierał włosy. – Sam to zrobię. – dodał cicho.
- Szika – spróbował powtórzyć imię, trochę zawiedziony, że
dłużej nie ma pretekstu by dotykać tej jedwabistej, czerwonej skóry.
- Shi’haa – powtórzył czerwonoskóry dając nacisk na ostatnią
sylabę. Yasha’la się uśmiechnął mierzwiąc wilgotne włosy chłopaka.
- Ubierz to – wskazał na złożone rzeczy i wyszedł, gdy tylko
ten skinął głową.
Sięgnął po
ubrania, nie podobały mu się. Materiał był zbyt szorstki drażnił jego skórę.
Jako Infarczyk nie przepadał za tymi powszechnymi rzeczami, wolałby swoją
przepaskę biodrową. Niechętnie naciągnął na siebie nieprzyjemne, ale ładnie
pachnące ubranie. Nie będzie narzekał przecież Yasha’la go uratował, dał dach
nad głową i liczył, że pomoże mu uciec przed…
- Yasha’la! Zbieraj swoją dupę! Masz mi Scarleta wytropić! –
rozległ się rozgniewany głos tuż za drzwiami łazienki.
Shi’ha
zamarł, rozpoznał ten głos, mówił w nieznanym mu języku, ale zrozumiał jedno
znienawidzone słowo „Scarlet”. Yasha’la pracował dla kupca, wobec tego wpadł z
deszczu pod rynnę.
- Siva, uspokój się. Złością niczego nie osiągniesz –
poprosił szaroskórego w jego rodzimym języku. Siva sobie nie zdawał sprawy, że
gdy się wścieknie przechodzi na hekseński. Dlatego właśnie przyłożył się i
nauczył tego narzecza, to samo uczyni z językiem Scarleta.
- Moje dwa miliony hekseńskich monet, gdzieś tam biega! A ty
każesz mi się uspokoić?! – wykrzyknął
wściekły hekseńczyk.
- Twoje dwa miliony są za tymi drzwiami, gdybym wiedział, że
kupiłeś tego dzieciaka powiadomiłbym cię w pierwszej kolejności – stwierdził ze
wzruszeniem ramion Yasha’la
- Co? – Siva przez chwilę nie wiedział co powiedzieć
zaskoczony wiadomością gladiatora.
- Uciekał, więc postanowiłem mu pomóc. Pomyślałem, że
moglibyśmy mu pomóc wymknąć się stąd – westchnął Yasha’la podchodząc do drzwi
łazienki i je otwierając. Za nimi stał wystraszony Scarlet, który ściskając
ręcznik szukał sposobu na ucieczkę. – Ma na imię Shi’ha i obiecałem, że w mojej
obecności nie stanie mu się krzywda – przeszedł na język powszechny, który
każdy z tu obecnych rozumiał. – Chodź tu. – poprosił wyciągając dłoń w kierunku
czerwonoskórego.
Siva
wpatrywał się w chłopca jakby zobaczył ducha, był smukły, niewysoki i urodę
miał wręcz kobiecą. Bardziej wyglądał na kochanka niż gladiatora. W klatce
wyglądał bardziej dziko, a oczy, które mu się podobały płonące zawziętością i
uporem. Ten tu był tylko przestraszonym i zagubionym dzieckiem, szukającym
pomocy u kogoś silniejszego. Co on sobie myślał wykładając taką sumę na tego
chłopaka? No tak Scarlet, ta wyjątkowa czerwona skóra przyciągnie tłumy na jego
walki arenowe.
Westchnął
powracając spojrzeniem do Narańczyka, który był kompletnym przeciwieństwem
Scarleta. Wysoki dobrze zbudowany, na jego opalonej skórze widniało wiele
blizn. Był przystojny w swój toporny męski sposób, przy nim czuło się
bezpiecznie. Siva zawsze zadawał sobie pytanie. Jak to się stało, że z chuderlawego
kieszonkowca wyrosł taki mężczyzna?
- Znowu mnie zaskoczyłeś Yasha’la – stwierdził uspokajając
się. – Zajmij się nim. Widzę, że się dogadujecie, więc przypomnij mu, że będzie
wolny jak spłaci dług, tak jak ty. – powiedział wychodząc z pokoju.
- Zrozumiałeś co powiedział? – zapytał Yasha’la zerkając na
trzymającego się jego koszuli chłopaka.
- Za szybko – szepnął cicho jakby bał się, że ktoś go
usłyszy.
- Powiedział, że będziesz mógł odejść jak spłacisz swój
dług. – powiedział powoli siadając na łóżku.
- W jaki dług i w jaki sposób mam to uczynić? – podszedł do
gladiatora, który złapał go za koszulkę i zmusił do pochylenia się. Ich twarze
dzieliły milimetry, przez chwilę wpatrywali się sobie w oczy w kompletnej
ciszy. Yasha’la dotknął policzka blondyna i pogładził go kciukiem.
- Będziesz musiał walczyć i zwyciężać. – wyjaśnił – A na
razie lepiej odpocznij. Przed tobą ciężki dzień. – dodał poklepując łóżko – Tu
możesz spać. – wciągnął Scarleta na łóżko i ułożył go na nim przykrywając
kocem. Shi’ha zasnął, gdy tylko jego głowa dotknęła poduszki.
Yasha’la
słysząc równy oddech scarleta, wstał. Musiał pomówić z Sivą i doskonale zdawał
sobie sprawę, że ten na niego czekał. Odgarnął blond włosy z czoła i przez
chwilę wpatrywał się w tą piękną, czerwoną twarz śpiącego. Gdyby był kobietą
olałby Sivę i zmęczenie Shi’ha, zabawiłby się z nim. Westchnął z frustracji.
- Muszę iść na dziwki – mruknął pod nosem wychodząc z
pokoju.
[1] Narańczyk – powszechna rasa, bardzo
waleczna
[2] Yasai – nazwa rasy charakteryzująca
się czarą skórą, ogonami i rogami.
[3] Scarlet (Tłum.
Szkarłatni) – powszechnie nazwa rasy Infar. Charakteryzuje się ona kruczo czarnymi
włosami, złotymi oczami i czerwoną skórą.
[4] Hekseńskie monety- najdroższa waluta
w światach (białe złoto, złote i srebrne)
[5] Nartańska waluta – powszechna waluta
(złote monety, srebrne, miedziane)
[6] Hekseńczyk – rasa należąca do elity. Charakterystyczne
dla niej jest szara skóra i skłonności do sadyzmu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz