Rozdział pierwszy
"Piątek trzynastego"
Cztery lata
temu wydarzył się wypadek w którym zniknął młodociany zespół. Do tej pory nie
odnaleziono ciał. Bardzo to przeżywał, gdyż jednego z zaginionych kochał...
Czas
obecny. Lotnisko w Nowym Jorku. Z samolotu wysiadł niebiesko włosy chłopak
rozcierał sobie obolałą głowę nienawidził tych zmian czasowych i u licha po co
dał się namówić bratu na to? Nie dość, że był zmęczony podróżą to jeszcze jakiś
królewicz opóźnia odprawę kłócąc się z celnikiem, który próbuje coś wytłumaczyć
ciągle gadającemu blondasowi.
- Pięknie piątek trzynastego. Co jeszcze się mi przytrafi? –
pomyślał Alex wyciągając telefon i go włączając. Wybrał numer i patrząc na
księcia jak nazwał chłopaka odezwał się do osoby, która odebrała – Mira, jestem
na lotnisku. Utknąłem przez jakiegoś blond księciunia i nie wiem jak długo to
potrwa. Przesuniesz to spotkanie? – zapytał wywracając oczami po odpowiedzi kobiety. – Zadzwonię z hotelu, do
usłyszenia. – rozłączył się.
Awantura
potrwała jeszcze godzinę, a kolejną dotarcie do hotelu. Marzył jedynie o
prysznicu i łóżku. Jeszcze do tego księciuniem okazał się model z którym miał
współpracować. Wydął policzki niezadowolony i jeszcze nie widział brata.
Wyszedł z
łazienki w samym ręczniku wycierając włosy, gdy do pokoju wtargnęła jak burza białowłosa
kobieta.
- Cześć Alex! – powiedziała na powitanie – Widzę, że dobrze
wyglądasz, ćwiczyłeś?
- Nie. Za to ty zdecydowanie słudłaś Mira. O co chodzi z
tymi zdjęciami w samolocie i to na bermudach? Mówiłem, że… - bąknął niezadowolony
patrząc na kobietę.
- Nie marudź! Świetnie płacą i to prywatny samolot, nie
żaden rejsowy, jak zawsze przesadzasz. – machnęła ręką siadając na fotelu.
- Wcale, bo nie! – zawołał. – Po za tym mój…
- Alex- uciszyła chłopaka na chwilę – A co z króliczą łapką
na szczęście. Dam ci taką jak znajdę. – zaproponowała. Alex z niezadowoleniem
usiadł na kanapie i popatrzył nadąsany na białowłosą kobietę. Była po czterdziestce,
a jej włosy były śnieżnobiałe, tłumaczyła mu, że w jej rodzinie wszyscy szybko
siwieją. Schudła i była zmęczona, praca z takim modelem jak on musiała być
uciążliwa. Grał rolę pozytywnie nastawionego młodego chłopaka, którego rozpiera
energia. A w rzeczywiście był nie rozsądnie przesądny.
- No przecież mówiłam ci…
- Nie! Nie mówiłaś! – przerwał jej podnosząć się z kanapy. –
Bo gdybyś powiedziała, nigdy bym się nie zgodził! Nawet Armin by mnie nie
namówił! A wszystko mnie ostrzegało! – wyrzucił dłonie w górę zaczynając krążyć
po pokoju. Nawet nie zwrócił uwagi, że zawiązany na biodrach ręcznik się
zsunął. – Najpierw czarny kot! Później opóźnienie lotu i te zdarzenie na
lotnisku! A na dokładkę jest piątek trzynastego!
- Alex.. – chciała wtrącić Mira.
- I ty mówisz, że mam nie panikować?! – wykrzyknął i spojrzał
na nią.
- Alex.. – ponowiła próbę.
- No przecież wiem! Przyjąłem tą ofertę ze względu na Armina
i teraz cholera panikuję, bo nie mam jak się z tego wyplątać!
- ALEX – krzyknęła uciszając zaskoczonego chłopaka – Na BOGA
nałóż coś na siebie i nie świeć mi tyłkiem przed oczami!
- I jeszcze to – prychną wchodząc do sypialni i wyciągając
ubrania z walizki.
- Alex to naprawdę trudne. Nie da się odkręcić tego
kontraktu. – pokręciła głową – Może zabiorę cię do wróżki? Jest tu ta znana ze
swoich spełniających się proroctw Toya. – zaproponowała.
- Ta dzięki – mruknął wychodząc z pokoju ubrany w
pomarańczowe spodnie dresowe. – Gadałaś z tym gościem od marki? Mów! – zażądał ponownie
siadając naprzeciwko agentki.
- Tak nadal chce byście to byli wy. To sesja warta miliona,
to nie tylko ciuchy, ale i biżuteria. Wszystko dopracowane do waszych wymiarów.
Nawet nie chce słyszeć o zerwaniu kontraktu, grozi nam pozwem. Po za tym filia
firmy znajduje się na Bahama i dlatego tam mają odbyć się zdjęcia. Alex,
zobaczysz wszystko będzie dobrze – powiedziała widząc nadąsaną minę niebieskowłosego.
Chłopak odetchnął spuszczając głowę w dół.
- No w sumie racja. Jutro czternasty i sobota. To gdzie ta
wróżka? – zapytał zerkając na kobietę.
- Dam ci adres, jeśli chcesz iść – uśmiechnęła się
zostawiając wizytówkę wróżki i wstając – Pamiętaj jesteś moim asem –
uszczypnęła chłopaka w policzek i ruszyła
do wyjścia. – A właśnie poznałeś już…
- Modeli? Jednym z nich jest dziecko szczęścia Armin, jak
zawsze zadowolony z konsolą w ręku. A Nataniel lubi się kłócić… ale jest dobrze
zorganizowany i zawsze ma ostatnie zdanie. – mruknął z niezadowoleniem.
- Nie polubiłeś go? – zapytała łapiąc za klamkę i zerkając
na chłopaka.
- Nie, no jest spoko. W sumie Nataniel korzysta ze swej
sławy by się wszędzie wepchnąć, ale w sumie nie przeszkadza mi to.
- To świetnie. No to do jutra – pożegnała się wychodząc.
Alex opadł na oparcie i westchnął.
- Pora zakończyć ten pechowy dzień – mruknął podnosząc się i
ruszając do sypialni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz