Rozdział III
Spadała w nicość. Ogarniała ją coraz większa ciemność. Wokół niej
wirowały jakieś zamazane obrazy. Na jednym z nich dostrzegła uśmiech, który już
więcej nie zobaczy.
Rozległ się krzyk odbijający się od niewidzialnych ścian. Uciekaj! Nie potrafiła nawet się
ruszyć.
Spadała w nicość, a słodka
ciemność ją otulała. Przeszywający ból w sercu zniknął.
Z pustym hukiem odbiła się od powierzchni. Zamazane obrazy zniknęły,
krzyk ucichł. Miejsce bólu i strachu
zastąpiło poczucie bezpieczeństwa. Podniosła się i rozejrzała.
Miejsce, w którym się znalazła wyglądało jak studnia. W górze ciemność
przechodziła w szarość, a na samym szczycie jakby mała gwiazdka świeciło
światło. Wydawało się bardzo daleko.
Kolejne uczucie. Samotność. Była tu sama, nie było kochającej mamy, czy
siostry. Tak pragnęła zobaczyć którąś z nich. Gdzieś za nią skrzypnęły drzwi.
Miejsce samotności zastąpił na powrót strach. Odwróciła się robiąc dwa kroki do
tyłu.
Zaledwie na pół metra przed nią otwierały się marmurowe białe drzwi. W
oślepiającym świetne zobaczyła postać, która wyszła z nich. Była to młoda
kobieta. Piękną bladą twarz okalały złociste blond włosy. Pełne czerwone usta
łagodnie się uśmiechały, a szare oczy z czułością patrzyły na dziewczynkę.
Czarna suknia z kwadratowym dekoltem szeleściła cicho jakby szeptała. W
kobiecie od razu rozpoznała Spowiedniczkę taką, jaką była jej siostra.
- Witaj mała siostro.
– Powiedziała melodyjnym uspokajającym głosem. – Nie bój się mnie. Jesteśmy tu
by ci pomóc. – Rozłożyła ręce zachęcając by dziewczynka podeszła. Kylar
pokręciła przeciwnie głową. – Chodź do mnie to poznasz prawdę i radość ze
służby innym…
- Nie słuchaj jej! –
Rozległ się stanowczy kobiecy głos. Kylar odwróciła się w stronę Mord-Sith w
czerwonym skórzanym kombinezonie. Pełne czerwone usta były ściśnięte w wąska
linię, a szare oczy były zimne. Złote blond włosy splecione w warkocz sięgały
połowy pleców. Za nią dostrzegła kute z żelaza drzwi. – Życie Spowiedniczki jest wiecznym
cierpieniem w służbie innym. Podejdź do mnie, a pokarzę ci jak stać się tą, na
której wspomnienie imienia będą bać się wszyscy. – Rozłożyła tak samo ręce
pozwalając by Kylar wybrała ją. Przez chwilę przyglądała się obu kobietom i
szukała ucieczki z tego miejsca.
- Kylar. – Usłyszała
szept, gdy kolejne drzwi zaczęły się otwierać. Były ciężkie i solidne koloru machoniu.
Z nich wyszła trzecia kobieta o tej samej twarzy. Jej oczy były równie zimne co
Mord-Sith, ale uśmiechała się łagodnie i ciepło jak Spowiedniczka. Czarny skórzany
strój opinał jej ciało. U pasa miała bicz, a na nadgarstku wisiał czarny Agiel.
Jednak jej dłonie nie były w opancerzonych rękawicach. – Wybierając
Spowiedniczkę staniesz się samotniczką, która nie może pożądać miłości.
Wybierając Mord-Sith staniesz się bezlitosna i nie zaznasz prawdziwej miłości.
Ja proponuję ci ocalenie twych pięknych wspomnień i zemstę. – Powiedziała
łagodnym, ale pewnym siebie głosem.
- Kim jesteście…? –
Zapytała przez ściśnięte gardło Kylar patrząc na bliźniaczo podobne do siebie
kobiety.
- Jesteśmy tobą. –
Odpowiedziała ta w czarnym. – Jesteś urodzoną Spowiedniczką, dlatego możesz
stać się nią. – Wskazała Spowiedniczkę stojącą po jej prawej. - Jesteś szkolona na Mord-Sith przez czyste
serce. Możesz być jak ona. – Wskazała Mord-Sith stojącą po jej lewej. – Wybór
należy do ciebie.
- A ty? Też jesteś
mną? – Zapytała patrząc na stojącą po środku kobietę.
- Jestem tobą. Moc
Spowiedniczki mnie nie zabije, jak zwykłe mord-sith. Ale i nie zada cierpienia
spowiednicze jakby to sprawiłby dotyk Agiela pozbawiający mocy. Jestem tym, co
najlepsze i tym, co najgorsze w tobie. Jednak mogę ci pokazać jak zrównoważyć
to wszystko by szerzyć sprawiedliwość. Być sędzią doskonałym. Początkiem i
końcem tego, co znasz. Wybierz mnie. – Kobiecy głos stawał się z każdym
wypowiedzianym słowem coraz mroczniejszy. Kylar poczuła dreszcze strachu. Czy
chciała stać się kimś tak strasznym? Czy chciałaby się stać kobieta prawą i
nigdy już nie kochać, tak jak jej siostra? Czy być okrutna jak mord-sith?
- Nie. – Wyszeptała. –
Nie chcę stać się taka jak wy… - Pokręciła głową.
- Nie masz już wyboru.
– Wysyczała Mord-sith.
- NIE! – Zaczęła
krzyczeć złapała się za głowę i z załzawionymi oczami, krzyknęła jeszcze raz.
Trzy kobiety zbliżały się do niej. – NIE! – Krzyknęła zamykając oczy. – Nie
chcę być taka jak wy!
Otworzyła
oczy. Nic się nie zmieniło. Nadal znajdowała się w sali tortur. Jej matka
wisiała na haku cała zmasakrowana. Przełknęła to, co miała w ustach i spojrzała
na mord-sith. Zastanawiała się, co się wydarzyło. Nie pamiętała. Wpatrywała się
w torturującą jej matkę kobietę. Wzbierał się w niej gniew. Nie wiedziała,
dlaczego tak się dzieje. Głosy w jej głowie szeptały by zabiła.
Zamknęła oczy. Ponownie znalazła
się w ciemności. Przypomniała sobie wszystkie szczęśliwe chwile z matką i
siostrą. Wspólnie spędzane urodziny, zabawy na powietrzu. Beztroskie chwile.
Zaczynała już to zapominać.
Uświadomiła sobie, że wszystkie
wspomnienia wypierał ból. Nie chciała zapomnieć. Skupiła się i umieściła
wszystko za solidnymi okutymi drzwiami. Zamknęła je i otworzyła oczy.
Była pusta, gotowa do
kształtowania. Coś dziwnego poczuła w brzuchu. Coś jakby siłę, która cały czas
przed nią uciekała. Spojrzała na kobietę, której przykładano Agiel.
Zabij by nie cierpiała. Wyszeptał jej glos w głowie.
Posłuchała. Chwyciła długi nóż leżący na półce, przy której stała. Na drętwych
nogach szła słysząc ten sam głos. Zabij by nie cierpiała. Podniosła
nóż i zamachnęła się.
Mord-sith zaskoczyło to, co się
stało. Nóż zatopił się w jej plecach, przyszpilając ją do jej ofiary. Pustym wzrokiem spojrzała na bladą czternastolatkę.
A z jej ust wydobyła się krwawa piana. Zimne spojrzenie szarych oczu
dziewczynki było tym, co zobaczyła przed ciemnością.
Już nie będzie cierpieć. Wyszeptał
jej głos.
- Wybrałam. Ucz mnie. – Wyszeptała opadając bezwładnie na
kamienną posadzkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz