Żywioły
go obserwowały, gdy przemierzał las. Nie było znaczenia, czy będą go próbować
powstrzymać, czy też tylko obserwować. Dla niego w tym momencie była
najważniejsza Chi. Jeśli jej kamień pęknie dojrzeje zbyt szybko i ponownie
dojdzie do katastrofy, tak jak te dziesięć lat temu. Psychika Chi musiała
wrócić do równowagi, wyeliminuje wszystko co to zakłóca.
Wyczuwał
ją bardzo wyraźnie, była blisko. Spojrzał przez zarośla na rudowłosą i chłopaka
stojącego obok niej. Byli sami na polanie i o czymś rozmawiali, z tej
odległości nie mógł nic usłyszeć. Musiał podejść jeszcze bliżej…
***
Bieg na
orientacje przebiegał zgodnie z planem. Świetnie się bawiła w towarzystwie
Lysandra. Pieczątkę odnalazła Irys, która im ją przekazała i dzięki temu mogli
uczestniczyć w dalszej części. Była ona prostsza od pierwszych dwóch etapów.
Spotkanie Kastiela i Nataniela podczas tego etapu zaskoczyło Lysandra, który niespodziewanie
zaproponował wygranie tych zawodów, po przez skorzystanie ze skrótu.
- To był kiepski pomysł – powiedziała w końcu Chi siadając
na ziemi – Zgubiliśmy się. – jęknęła.
- Przepraszam, gdybym tylko był lepszy w orientacji terenu –
westchnął smętnie Lysander siadając na kamieniu.
- Więc co robimy? – zapytała Chi patrząc na siwowłosego
chłopaka. Była równie kiepska w terenie co wampir, na dodatek kompas, który
miała ze sobą przestał wskazywać północ i wskazówka kręciła się we wszystkie
strony. Zapadał już zmrok, a ona czuła się tak zmęczona i bała się… Nie
wiedziała czego, po prostu lęk ją ogarnął od kiedy się zgubili, miała wrażenie,
że to już kiedyś się zdążyło. Te przeczucie nie było dobre.
- Zaczekajmy tu na pomoc, na pewno już nas szukają, a
biegając w kółko utrudniamy im znalezienie siebie. – stwierdził rozsądnie
Lysander. Był na siebie zły, kompletnie wyleciało mu z głowy, że stracił swoje
wampirze zmysły przez ten las. Przez co spowodował tą sytuację, nienawidził
wychodzić na głupka.
Chi
pisnęła słysząc jakiś szmer w krzakach. Lysander zakrył dłonią jej usta i
wskazał kierunek skąd dochodził szmer. Z zarośli wyszła łania, była tak blisko,
że mogłaby ją pogłaskać. Wydawało się jej, że sarna ich nie widzi, przeszła
obok podgryzając trawę.
- Cicho, bo ją spłoszymy – szepnął jej na ucho, odsuwając
dłoń od ust. Nagle sarna za strzygła uszami i czmychnęła przestraszona w
zarośla.
- To było niesamowita, była na wyciągnięcie ręki – zachwyciła
się Chi. Jednak szybko minął jej dobry nastrój, gdy na polanę wkroczył
nauczyciel historii.
- Czy wy zdajecie sobie sprawę ile kłopotów nam narobiliście
– syknął niezadowolony patrząc na parkę pałającymi gniewem oczami. – Ruszajcie dupska.
Musimy powiedzieć dyrektorce, że się znaleźliście. Nawet nie myślcie, że ominie
was kara. – spojrzenie skierował na rudowłosą. Poczuł nieprzyjemny dreszcz na
plecach i spojrzał w tamtym kierunku, jednak w ciemnościach nie dostrzegł
czającego się Żniwiarza.
***
- Więc on jest przyczyną czarnienia kamienia – powiedział czerwonowłosy
patrząc na parkę idącą za czarnowłosym mężczyzną. Musiał pozbyć się go, Chi
była jego nie odda jej temu Pradawnemu. Każdy, kto będzie chciał posiąść Chi
umrze, zginą wszyscy…
Nie wiem co tu napisać... Zbyt skomplikowane. Nie wiem kto, który i gdzie. Staraj się to bardziej określać. Fajnie by było jeśli byś zmieniała perspektywę to pisała z jakiej osoby. Przy okazji na moim blogu pojawił się nowy rozdział z serii Black and White. Przywróciłam też stare sześć rozdziałów *nieudanych według mnie* z listopada.
OdpowiedzUsuń//Buntowniczka.
wswoimswieciemarzen.blogspot.com
Dzięki za krytykę i postaram się bardziej określać kto z kim i dlaczego :)
UsuńNiestety nie potrafię pisać w pierwszej osobie. Nie umiem skupić się na punkcie widzenia jednej osobie, wtedy musiałabym skupić się na perspektywie tej osoby i nie mogłabym na przykład opisać co czuła druga, bo skąd niby osoba z punktu widzenia piszę, będzie wiedziała co czuje tamta. Mogłabym tylko napisać jak wyglądała.
Właśnie dlatego piszę w trzeciej ^^
Pozdrawiam