Z peronu
odebrała Mae jakaś blondynka o jasnych błękitnych oczach. Ubrana była w
dżinsową spódniczkę i różową koszulkę bez rękawów. Uśmiechała się do rudej odsłaniając
równe perłowe ząbki. Mae była ubrana w dżinsy i białą koszulkę.
- Ty jesteś Mae Andrew? - Rudowłosa
kiwnęła głową, poprawiając torbę na ramieniu. - Ja jestem Sofia Kigs twój
szofer. Przysłana przez Carmen Schael. - Powiedziała blondynka- Mam cię zawieźć
do klubu „Bufet wampirów”. - Zapowiedziała zabrała torbę rudej i wrzuciła do
bagażnika forda. – Wskakuj. - Dodała. Dziewczyna bez słowa wsiadła do samochodu,
którym zajechali pod klub.
Klub mieścił się
w centrum miasta, w zabytkowym budynku. Ten budynek, kiedyś był muzeum, ale po
pożarze wykupił go Seth Blackdragon i wynajął dla Carmen. Kolorowe światła
błyskały z przyciemnionych okien. Mae z podziwem patrzyła na budynek z
czerwonej cegły z białymi kolumnami. Weszła za Sofią do środka. Głośna muzyka
metalowego zespołu grającego w klubie, uderzyła w uszy po otwarciu drzwi
prowadzących do środka. Klub był wyciszony i na zewnątrz panowała cisza. Lokal
był zatłoczony, większość pogowała przy scenie, inni siedzieli przy stolikach,
a jeszcze inni przy barze. Odizolowane małe miejsca były przeznaczone dla
innych istot. Mae zakryła uszy i jęknęła. Spojrzała na blondynkę i ruszyła za
nią do baru. Tam Sofia z kimś pogadała. Barmanka wskazała biuro. Sofia coś
powiedziała do Mae, choć ta nic nie zrozumiała. Wskazała drzwi i podeszły tam. Blondynka
zapukała i weszły do środka. Carmen stała z telefonem i rozmawiała. Położyła
palec na usta nakazując ciszę.
- …Jasne… Jeśli chcecie
informacji to przyjedźcie… Nie obchodzi mnie kim on jest!... Jeśli chcecie o
niej informacje to wpadnijcie do klubu… Stefan koniec pierduł. Muszę kończyć… Nie!
Stefan bierz swój zgrabny tyłek i przyjdź to pogadamy. Kończę mam gości… Dobra
mów… Co się stało?! - Krzyknęła, oczy zalśniły zielenią i odsłoniły lśniące
biało kły. Rozłączyła się i spojrzała na blondynkę. - Wracaj do roboty Sofii. -
Blondynka wyszła. Spojrzała w oczy rudej. - Bursztynowe… - Zasłoniła oczy
dłonią. Odsłoniła je i uśmiechnęła się przyjacielsko. - Dobrze, że jesteś…
- Głośno tu. - Stwierdziła
potarła dłoń o dłoń. - Moje rzeczy są w samochodzie…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz