Kilka dni później do klubu „Bufet
wampirów” wszedł wysoki dobrze zbudowany mężczyzna. Włosy koloru kasztanu
sięgały do ramion. Ubrany był w czarną koszulkę i w spodnie z dżinsu, miał
wytarte na kolanach. Powiódł wzrokiem po klubie, muzyka nie była zbyt głośna,
ale i tak drażniła jego wrażliwe uszy. Rozejrzał się ponownie i podszedł do
baru. Barmanka zaraz obok niego się pojawiła.
- Co podać? - Zapytała.
- Carmen Schael. - Powiedział, a
jego zielone oczy zmieniły kolor na żółty.
- Wilk… - Stwierdziła barmanka,
podeszła do Carmen, która stała oparta o drzwi do biura i wpatrywała się w
jakąś dalszą część klubu. Powiedziała jej coś, a ta spojrzała na mężczyznę.
Uśmiechnęła się szeroko i podeszła do niego.
- Witaj Stefanie. Myślałam, że
Markus się pofatyguje. - Stwierdziła chłodno się uśmiechając. - Zapraszam na
rozmowę do biura. - Ruchem głowy wskazała drzwi.
- Jadłaś?
- A cię co to obchodzi?! - Spytała
zdumiona.
- Mam zasady. Z głodnym wampirem
nie wejdę do pokoju sam na sam. – Stwierdził mężczyzna krzyżując ramiona.- A
zwłaszcza z tobą.
- Nie będziemy sami. - odpowiedziała
obojętnie. - Ale tu nie będę rozmawiać. Zbieraj ten zgrabny tyłek wilczku i
chodź do biura. - ruszyła w stronę biura.
- Nic z tego nie będzie Carmen… Tamto
się już nie powtórzy…
- A co nie podobało ci się?!
Przepraszałam za te ugryzienie, poniosło mnie… - powiedziała zerkając na
mężczyznę. Stefan przemilczał wchodząc do biura za wampirzycą. Rozejrzał się na
kanapie rudowłosa, spała. - Tak. To ona… - Westchnęła widząc zainteresowanie
Stefana dziewczyną. - Nie patrz tak na nią! Zaczynam być zazdrosna! - Oburzyła
się, odwróciła mężczyznę w swoją stronę. Przewyższał ją wzrostem.
- Mówiłem, że nic z tego nie
będzie… - Pocałowała go, a jedną rękę wsunęła pod koszulkę. – Carmen. - Warknął
i odsunął dziewczynę na odległość rąk. - Jestem tu w interesach… A po za tym.
Tamto się nie powtórzy…
- Nie mów, że… uch mi się
podobało…
- Ech. Ty tylko o jednym. Wiesz o
tym, że jesteś nimfomanką?! Tam to było chwilą słabości. Laska mnie rzuciła….
- Tak wiem, a ja to
wykorzystałam. Ale to był najlepszy sex jaki uprawiałam od 300lat!
- A mnie pogryzła nimfomanka.-
prychnął mężczyzna.
- Oj daj spokój. Podobało ci się,
co nie?
- Co ona tu robi? - Zmienił temat
wskazując śpiącą dziewczynę.
- Bała się wrócić do domu. Więc
przyjechała do mnie.
- Skąd ją znasz?
- Od jakiś 3lat. Spotkałyśmy się
i zaprzyjaźniłyśmy na studiach… - Stwierdziła Carmen, zerknęła na rudowłosą. - Co
jej się stało? Stefan, to jedyna z osób, która mnie nie potępiła po tym jak się
dowiedziała, kim jestem. - Popatrzyła w zielone oczy mężczyzny.
- To jest… A niech mnie… Wilkołak
ją pogryzł, stracił kontrolę. Został ukarany za to, ale ona nam uciekła…
- Jak to?! – zaskoczona otworzyła
szerzej oczy.
- Co?
- Jak mogła wam uciec? Jesteście
wilkołakami… - Stefan podrapał się za uchem z zakłopotaniem.
- Wilki za bardzo nie panowały
nad sobą… i musieliśmy wzywać sprzątanie. - Stwierdził z zażenowaniem.
- O! - Uśmiechnęła się złośliwie.
- I potrzebujecie moich informacji?
- Potrzebowaliśmy informacji o
niej. Yout Francis próbował z nią rozmawiać…
- Yout to trzeci z dominujących
ze stada Markusa?
- Tak. – Potwierdził. - Nie udało
mu się jej przekonać. Na dodatek okazała się równie dominująca.
- Ona dominująca?!
- Pogryziono ją podczas krwawej
pełni. A przecież wiesz, że każdy przemieniony podczas krwawej pełni jest alfą.-
Powiedział jakby to wszystko wyjaśniało. - Długo śpi? Muszę z nią porozmawiać…
- Nie dobudzisz się jej. Je za
dziesięciu i śpi jak umarlak. Nawet trzęsienie ziemi jej nie obudzi. Wiem co
mówię, próbowałam. A teraz mi powiedz to dobrze czy źle?
- To akurat… - Zamilkł i spojrzał
na rudą. Dziewczyna na kanapie poruszyła się, zmarszczyła nos potarła go i
odwróciła się na drugi bok kuląc się przy tym. Carmen podeszła i nakryła
ponownie kocem, który zwaliła.
- Dużo przeszła. Miewa bóle rąk,
nóg, głowy… Czasem ma takie bóle, że wszystko ją boli. Wtedy przeraźliwie
krzyczy. Na moje szczęście wyciszyłam mieszkanie. - Podeszła do wilkołaka i
zaczęła robić kółka na torsie Stefana.
- Ani razu się nie przemieniła?
- Nie. Walczy z tym. Mówiła mi,
że czasem ma chęć się poddać temu czemuś, co jest w niej. Wtedy dostaje tych
ataków bólu i przestaje tego chcieć. Dniami i nocami płacze. Ukojenie znajduje
tylko w jedzeniu i śnie. Więc nie próbuj jej budzić. - Mruknęła przegryzając
dolną wargę.
- Ech… Muszę zawiadomić Markusa.
Dzięki za informacje…
- Ej! A ja to, co?! - Burknęła
wampirzyca, złapała za koszulkę mężczyznę i podcięła mu nogę. Zwalając na
ziemię wilkołaka. - Jestem równie silna jak wy. - Uśmiechnęła się. - Jesteś coś
winien za informacje… - Dodała siadając okrakiem na Stefanie.
- Carmen…. Zejdź ze mnie, proszę
po dobroci… - Pocałowała go, następnie zeszła na szyję.
- Czuję, że chcesz tego samego. -
Mruknęła.
- Nie jestem…
- Ciii…pieprz się ze mną wilku.
Tak jak wtedy, wypuść to coś z łańcuchów.
- Carmen. A co z twoją koleżanką…
- Spróbował inaczej powstrzymać wampirzyce, która spojrzała na kanapę i
ponownie na wilkołaka.
- Mi tam pasuje trójkąt. A i
widownia może być. - Stwierdziła.
- Szefowo… - Zapukała barmanka
wchodząc. Stefan odetchnął z niejaka ulgą, gdy zeszła z niego i podeszła do
barmanki.
- O co chodzi? - Spytała.
- Klient specjalny. - Powiedziała
i wskazała za siebie na siedzącego blondyna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz