Spotkanie
Nicolas
tak jak zapowiedziała matka zjawił się w piątek rano. Do tego czasu już
spakowała wszystko do paczek i zaadresowała na nowy adres. Nie była gotowa
wyjechać, musiała coś jeszcze zrobić. I nie chodziło jej o poranny trening…
Podeszła
do lusterka w łazience i spojrzała na swoje długie, ciemnobrązowe włosy. Bardzo o nie dbała, były jej oczkiem w głowie i zawsze
się ojcu podobały, choć zawsze powtarzał by je ściąć. Wzięła nożyczki do ręki i
łapiąc warkocz tuż przy szyj zaczęła obcinać je. Zaczynała nowe życie w Tokio,
a długie włosy przypominałyby jej o Kanadzie.
Spojrzała ponownie na swoje
odbicie. Krzywo obstrzyżone włosy teraz sterczały w różne strony nie mogąc się
ułożyć. Szare oczy patrzyły na nią. Poczuła się dziwnie, jakby patrzyła na
chłopca w lustrze. Zachichotała przypominając sobie słowa Zoe.
- Coraz
bardziej zaczynam wątpić, że jesteś kobietą. – Mruknął pod nosem, a zaskoczona
brunetka na niego spojrzała.
-
Dlaczego? – Zapytała.
- Nie
widzisz tego? Jesteś jak chłopak. Ubierasz się … w to. – Wskazał jej szeroką
bluzkę i bojówki, które miała na sobie. – Nigdy nie widziałem Cię w sukience! –
Stwierdził z żalem. – Nie użalasz się nad sobą jak inne dziewczyny, nie
malujesz się. Lubisz typowo męskie sporty. Nie umawiasz się na randki. Nawet
nie wiem, czy miałaś chłopaka… I gdyby nie twoje długie włosy nigdy bym nie
zgadł, że jesteś dziewczyną…
- Tak,
teraz powiedziałby coś w stylu „Ściągaj spodnie muszę mieć pewność, że jednak jesteś
dziewczyną” – stwierdziła patrząc na swoje odbicie. Zoe miał rację, była jak chłopak
i nie zamierzała tego zmienić. A jeśli mama myśli, że założy sukienkę i umaluje
się jak na dziewczynę przystało… na pewno się rozczaruje. Gdy rozległo się
pukanie do drzwi właśnie zakładała bluzę po ojcu. – Zaraz wyjdę! – zawołała
ukrywając „tragedię” jaką miała na
głowie pod kapturem.
-
Strong-san spóźnimy się na samolot – ponaglił Nicolas stojący za drzwiami.
- Powiedziałam
mów mi Leo – stwierdziła otwierając drzwi. Nicolas, był Japończykiem nie
zaprzeczalnie. Krótkie, czarne włosy miał starannie ułożone, a skośne oczy były
czarne jak węgiel. Czasem dostrzegała w nich iskrę, którą szybko gasił. Był
bardzo opanowanym mężczyzną, nie tak sobie wyobrażała Japończyka. Zwłaszcza po
tym, którego widziała na murawie, czy w MTV. – Jestem gotowa.
-
Leo-san, co się stało z twoimi włosami – zawołał zaskoczony patrząc na
niesforne kosmyki wystające spod kaptura.
- Mała
zmiana. Tam pójdę do fryzjera by wyrównał. – stwierdziła ruszając do drzwi,
mężczyzna złapał ją za ramię i pociągnął z powrotem do łazienki.
- Nie
dopuszczalne, byś pokazywała się w takim stanie – powiedział łapiąc nożyczki,
które zostawiła na umywalce. Posadził ją na sedesie i wyciągając mały grzebyk z
kieszeni swojej koszuli zaczął równać jej włosy.
-
Dziękuję – mruknęła cicho patrząc na kolejne kosmyki włosów opadających na
ziemię. Nie wiedziała co powiedzieć, gdy ponownie spojrzała w lustro. Jej włosy
były jeszcze krótsze, ale przynajmniej się układały i zdecydowanie lepiej
wyglądała. – Teraz to już niezaprzeczalnie wyglądam jak chłopak – zachichotała
zerkając na Japończyka.
-
Naprawdę nie rozumiem takiej decyzji, ale już pora Strong-san – powiedział
kręcąc głową. Leo posłusznie ruszyła za mężczyzną, wynajętym przez Nicolasa
samochodem dojechali na lotnisko. Na
którym czekała ją miła niespodzianka. Wujek Kurth wraz z jej przyjaciółmi
przybyli tam by ją pożegnać. Nie potrafiła powstrzymać łez wzruszenia. Nie
chciała wyjeżdżać, nie chciała zostawiać tu przyjaciół. Kochała to miasto i
tych ludzi.
-
Przecież to nie koniec świata – powiedziała Teresa poklepując łkającą
dziewczynę.
- Na
pewno cię odwiedzimy – poparła ją Katty obejmując brunetkę.
- To
tego czasu stań się bardziej kobieca. – stwierdził Zoe czochrając krótkie włosy
dziewczyny – I znajdź chłopaka, no dobra dziewczyna też może być. – mrugnął do
niej okiem.
-
Przyjaciele – pociągnęła nosem. – Będę tęsknić. Kocham was – uśmiechnęła się do
paczki i zerknęła na wujka, który złapał ją za ramię.
- Zajmij
się ojcem – powiedział uśmiechając się do siostrzenicy. – I pokaż na co stać
Australijczyka. – uśmiechnął się szeroko.- Pamiętaj kruszyno, nie zmieniaj się.
– przytulił do siebie dziewczynę, która odwzajemniła uścisk.
-
Obiecuję wujku…
-
Strong-san już czas – powiedział Nicolas stojący z tyłu do tej pory w
milczeniu. Dziewczyna zerknęła na mężczyznę i kiwnęła głową. Wytarła twarz o
rękaw bluzy i biorąc bagaż podręczny ruszyła za nim. Najtrudniejszą rzeczą było
to rozstanie, jej przyjaciele tu zostaną, a tam nikogo nie zna.
·¸»ÁÂ
Podróż nie była zbyt długa, ale
bardzo nudna. Wiedziała o tym, że jej mama jest grubą szychą. Nie spodziewała
się, że będzie lecieć pierwszą klasą i do tego cały przedział miała dla siebie.
Odetchnęła z ulgą gdy wysiadła z samolotu. Lotnisko w Tokio było olbrzymie i
zapierające dech w piersiach. Te w Australii skąd wylecieli było mniejsze i
mniej efektywne.
-
Leo-san poczekaj tu. Pójdę po bagaże – poprosił Nicolas pozostawiając
dziewczynę w poczekalni.
-
Wielkie – stwierdziła rozglądając się – ciekawe czy ojciec je kiedykolwiek
widział. – zastanowiła się.
-
Zatrzymaj się gnoju! – usłyszała męski głos, a chwilę później ktoś ją potrącił.
Zaskoczona popatrzyła za zakapturzoną postacią i na miejącego ją chłopaka o
czerwonych włosach. Zakapturzony umiejętnie ominął ochronę i mknął dalej w
tłum. Chłopak, który go gonił przeskoczył nad zbierającym się z podłogi
ochroniarzem i nie tracąc tamtego ze wzroku nadal go gonił.
- Co to
było? – usłyszała jakiś głos.
-
Złodziej?
- Znowu?
Powinni już złapać tego dzieciaka…
- Mam
nadzieję, że to ni był Shiro – mruknął czyjś głos.
-
Ogami-sama… - zaczął inny głos. – Torba Waka została ukradziona przez tego
dzieciaka w kapturze – powiedział inny mężczyzna.
-
Złapcie Shiro, nie potrzebuję zamieszania zaraz po powrocie – polecił pierwszy
mężczyzna.
-
Leo-san? – zapytał Nicolas podchodząc z bagażem do podnoszącej się dziewczyny.
– Co się stało?
- Nic
takiego, zostałam tylko potrącona – uśmiechnęła się, zerkając w stronę mężczyzn
niedaleko rozmawiających. Pierwszy głos należał do przystojnego mężczyzny w
kimonie. Czarne włosy miał zebrane w wysoki kucyk sięgający połowy pleców,
wyglądał na mężczyznę w wieku jej ojca. Otaczało go kilku mężczyzn
wyglądających jak ochrona. - Czy to jakaś gwiazda? – zapytała zerkając na
Nicolasa, który cały się spiął. – Co się stało Nicolas? – zapytała zaskoczona
reakcją Japończyka.
-
Nicolas Takasu – powiedział mężczyzna w kimonie zauważając jej opiekuna.
- Witaj
Ogami-sama – powiedział Nicolas robiąc pełny skłon przy powitaniu.
- Co tu
sprowadza rodzinę Yotsuya? – zapytał Ogami patrząc jastrzębim wzrokiem na
Nicolasa.
-
Szpieg? – zapytał jeden z ochroniarzy stojących obok tamtego mężczyzny.
-
Przepraszam za moją nie uprzejmość – zaczęła Leo zwracając na siebie uwagę. –
Nazywam się Leo Strong, miło mi pana poznać. – przedstawiła się i spojrzała
mężczyźnie w oczy – Nicolas nie jest szpiegiem…
- Jak
śmiesz tak bezczelnie odzywać się do naszego szefa! – ryknął jeden z
ochroniarzy powstrzymany przed ruchem przez Ogamiego.
-
Odważny jesteś chłopczyku – powiedział Ogami uśmiechając się.
- Jestem
dziewczyną. Czy ma pan coś do mojej ma… - Nicolas zasłonił jej usta nim
skończyła mówić.
- Proszę
jej wybaczyć zachowanie. Jeszcze nie zna zwyczajów, wychowywała się za granicą
– przeprosił Nicolas – Już nic nie mów, to szef jednej z rodzin Yakuzy. –
szepnął jej na ucho.
- Yato!
Puszczaj mnie do cholery! – warczał czerwonowłosy prowadzony przez postawnego
mężczyznę. – Ojcze! Prawie go złapałem!
- Shiro,
przestań odstawiać takie numery. Przynosisz wstydu rodzinie Ogami – powiedział
starszy Ogami uderzając w głowę chłopaka.
-
Idziemy – zwrócił się do niej Nicolas pociągając dziewczynę w stronę wyjścia.
- To
naprawdę była Yakuza? – zapytała Leo zaskoczona – Bardziej wyglądał na
celebrytę…
- To
trzecia głowa rodziny Ogamich, Yotsuya-sama negocjuje z nimi rozejm, lepiej się
nie narażać. – odpowiedział Nicolas .
- A ten
chłopak? – zapytała Leo zerkając do siebie.
- To
Shiro Ogami jest w twoim wieku, ma w przyszłości objąć stanowisko ojca. –
wyjaśnił otwierając drzwi samochodu. – Reszty dowiesz się na miejscu od
Yotsuya-samy…
·¸»ÁÂ
-
Przesadzasz – prychnął Shiro krzyżując ramiona, zerknął na ojca, który
wpatrywał się w dwójkę odchodzących osób. Mężczyznę poznał, był to Nicolas,
kiedyś Ojciec starał się go zwerbować jednak ten zrezygnował na rzecz rodziny
Yotsuya. Drugim był niższy chłopak, którego nie znał. – Co to za jeden? –
zastanowił się – Nowy rekrut Yotsuyich?
- To
bardzo ciekawy dzieciak, chętnie widziałbym go w naszej rodzinie – mruknął
Ogami. Powracając spojrzeniem do syna. – Następnej ucieczki ci nie daruję. Żeby
mnie fatygować do Chin! – warknął ojciec czerwonowłosego.
-
Będziesz robił mi tu sceny wychowawcze?! – strzepnął dłoń ochroniarza ojca i
ruszył do drzwi. – wracamy do domu.- stwierdził.
-
Przepraszam! – usłyszeli czyjś głos nim wsiedli do podstawionego auta. Kentaro
Ogami odwrócił się w kierunku dziewczyny wyglądającej jak chłopak, która
przedstawiła się jako Leo.
- Leo
-san! – usłyszał w oddali Nicolasa. Dziewczyna obejrzała się na niego i
uśmiechnęła się.
- Zaraz
przyjdę! – zawołała i ponownie spojrzła na mężczyznę i wyglądającego z
samochodu czerwonowłosego – To chyba…
- A!
Moja torba – zawołał Shiro wysiadając z samochodu i zabierając rzecz z rąk
dziewczyny. Zajrzał do środka i odetchnął widząc wszystko na swoim miejscu.
- Cieszę
się, że udało mi się was złapać i oddać – uśmiechnęła się i została złapana
przez Nicolasa za rękę.
-
Leo-san proszę tego więcej nie robić to niebezpieczne! – poprosił ją opiekun
patrząc na nią. – Jeszcze raz przepraszam za kłopot. Wracajmy Yotsuya-sama
czeka – poprosił ciągnąc dziewczynę w stronę czerwonego BMW.
-
Przecież nie był uzbrojony.. – jęknęła Leo na swoje usprawiedliwienie.
Shiro spojrzał za chłopakiem i
zaniepokojonym Nicolasem. Pamiętał go jako bardzo opanowanego mężczyznę,
którego nie dało się wyprowadzić z równowagi.
-
Widziałaś tamtego chłopca? – usłyszał kobiecy głos i zerknął w kierunku dwóch
kobiet.
- Jak
taki słodki chłopiec może być tak silny? – zastanowiła się druga. – Obezwładnił
tego złodziejaszka, gdy ukradł mi torebkę!
-
Złodziejaszek? Chyba nie mówią o tamtym dzieciaku? – pomyślał zerkając ponownie
na chłopaka, który wsiadł już do auta.
- Shiro
wsiadaj – ponaglił go ojciec.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz