Przez kolejne
dni Agnieszka wychodziła nic nie mówiąc gdzie i z kim idzie. Czasami
towarzyszył jej pies, a czasami włóczyła się sama. Często demolowała swój
pokój, robiąc w ten sposób na złość rodzicom. Widząc, że na to nie reagują,
zaczęła zrywać się z lekcji i nie wracać na noc. Po miesiącu wezwani rodzice
dowiedzieli się o wagarach córki. Po urządzonej Agnieszce awanturze, dziewczyna
niechętnie wróciła do szkoły.
-na co byłaś chora?!- spytała
Anka, gdy ta zajęła miejsce w ławce.
-na głupotę moich rodziców.
-a tak naprawdę?- popatrzyła na
ponurą koleżankę.
-tak naprawdę, to mam wrażenie,
że ktoś mnie śledzi i wściubia nos w nie swoje sprawy.- powiedziała wyjmując
książki.
-Hey! Aga, to ja twoja kumpela,
nie wyżywaj się na mnie. To że starzy cię szpiegują to nie znaczy że…
-Anna daj spokój. Ona nic nie
poradzi na to, że jest siostrą Tomka. On znów wpadł…- powiedziała Iza.
-o czym ty bredzisz?!- spytała
Aga i popatrzyła w niebieskie oczy koleżanki.
-no wpadł z tą córunią prezesa
banku Amandą. Ponoć brzuszek jej rośnie.- wyjaśniła Iza.
-ty nie ściemniasz?! Na 100% to
mojego braciszka?!- uśmiechnęła się i zatarła ręce.
-a co cię tak cieszy?- spytała
blondynka.
-nawet dużo…- nie dokończyła, bo
nauczycielka wezwała ją do odpowiedzi. Przez cały tydzień sumiennie zaliczała
przedmioty poprawiając nawet swoją średnią na cztery z hakiem. Dlatego na
koniec roku po odebraniu świadectwa wpadła na pomysł z imprezką. Po
konsultacjach z Anką i Izą wybrały się do Krzysia, który zorganizował bibę.
-niezła zabawa!- powiedziała Iza
do Agi podając jej piwo.
-o tak! Tylko czemu Anka tak wisi na Arturze?- patrzyła zazdrośnie na
całującą się blondynkę.
-bo to lubi? A tobie co?
-a nie nic. Myślę tylko.-
powiedziała nadal przyglądając się parce.
-O czym?- spytała Iza- zostaw
mnie- zwróciła się do Krzyśka, który chciał się do niej przytulić.
-ja chcę cię przytulić-
powiedział nieco podchmielony chłopak- ty też się durzysz w tym kretynie
Arturku?! Jak Aga… ha! Ha! Ha!... ty jesteś chyba mądrzejsza.
-o tak.- uśmiechnęła się-
startujesz do mnie?- spytała zapominając o koleżance siedzącej obok.
-a mogę? Czy wolisz czekać na
tego tam- wskazał ręką chłopaka, w którego wpatrywała się Aga.- jestem wolny. A
twoja koleżanka jest mądrą tępaczką. Łudzi się tym tam. Marzy może, że będzie
jego kochanką- zaczął się śmiać.
-no co ty. Ona nie. A ty czemu
chcesz się do mnie przystawiać. Już nie jesteś z Amandą?
-a nie jestem z powodu jej
braciszka. Zgodziłem się na jej obecność tylko dla was dwóch. Więc jak? Randka?
-oki- zgodziła się i poszła za
Krzyśkiem. Imponowało jej, że syn prezesa gazety zwrócił na nią uwagę, a
pogardził Agnieszką. Pozostawiona sama sobie Agnieszka wpadła na pomysł jak
pozbyć się wiszącego nad nią męża. Poczekała, aż Anka odjedzie z ojcem i Artur
pozostanie sam. Powoli podeszła do niego.
-mógłbyś otworzyć?- podała
butelkę z piwem.
-a może cię przelecieć? Wiem, że
lecisz na mnie.- popatrzył na dziewczynę ironicznie się z niej śmiejąc.
-oki możesz, ale ożenisz się ze
mną. Na wakacjach, albo jutro.- pocałowała zaskoczonego chłopaka w policzek.
-powoli nie będę się z tobą żenił
z powodu jednego buziaka. Ale możesz pokazać cycki moim kumplom. Oni mi
doradzają w kwestii lasek. Na razie Anka ma pierwsze miejsce. A ty ha! Ha!
Ha!... który chce ją zaliczyć przede mną? Sama się o to prosi.- odwrócił się do
kolegów z drużyny i oblał piwem bluzkę Agnieszki.
-ja ich nie chcę. Nie pokaże im
ani tobie, zobaczy je tylko mój mąż. Ty masz okazję zająć jego miejsce.-
popatrzyła chmurnie na mokrą plamę.
-no nie- zaczął się śmiać- chcę
go poznać. Kim jest idiota, który chce ciebie za żonę. Taką prostaczkę, która
leci na facetów koleżanek. Jesteś śmieszna. Nie ma takiego faceta, on jest
wymyślony. Tylko takiego możesz mieć. Głupia dziwko.
-nie jestem dziwką!- powiedziała
orientując się, że wszyscy wokoło z niej się śmieją.- to prawda…
-o tak. Wielka mi prawda. To jak
bzykamy się? przyprawię mu rogi…- powiedział inny chłopak stojący obok Artura.
-nie. Pójdę sobie.- odparła
rozglądając się za Izą, lecz nigdzie nie widziała koleżanki.
-no co ty odprowadzimy cię do
mężusia. Kim on jest?- spytał Artur śmiejąc się z dziewczyny wraz z kumplami.
-nie twój interes. Nie chcesz to
nie. Zostaw mnie!- krzyknęła i wybiegła.
Słysząc krzyki z altanki wyjrzał Krzysiek z Izą.
-co się dzieje?- spytał Krzysiek.
Widząc tarzających się po ziemi ze śmiechu kumpli.
-jej koleżanka. Ta ciemniaczka
twierdzi, że ma męża. Ale jakoś nie wie jak ma na imię. Chciała by Artur ją
zaliczył, ale on woli Ankę.- wyjaśnił ten, co chciał przelecieć Agę.
-to bzdura ona nie ma męża-
powiedziała Iza.- wiedziałabym coś o tym. Jest za głupia by takiego posiadać…
jakby przyszło co do czego nie wiedziała by co z nim zrobić. Ściemniacie.
-nie, sama to powiedziała, ale
ubaw. Mam pomysł chłopaki. Damy ogłoszenie by się dowiedzieć.- powiedział Artur
do kumpli. Iza upiła piwa opierając się o Krzyśka, nie uwierzyła, że ci to
zrobią.
Dwa dni
później w lokalnej gazecie ukazało się ogłoszenie tej treści:
„Szanowny
mężu, genialnej Agnieszki z 10e uprasza się o ujawnienie. Chcemy ci
pogratulować głupiej żony. Niedawno próbowała przyprawić ci rogi z kapitanem
drużyny koszykarskiej Arturem Szotem. Tylko bohaterskiej postawie tego pana,
cnota żony była bezpieczna. Prosimy o kontakt osobisty w celu dania kilku rad
jak traktować niewierną.
Życzliwi
z 14a.”
-o nie!- jęknęła Anka pokazując
artykuł z ogłoszeniem.- jak mogłaś! Spałaś z nim?! Wiesz, że jest mój!
Zachowałaś się jak… nie mogę tego nazwać! Nie chcę cię znać!- popatrzyła
wściekle na Agnieszkę.
-do niczego nie doszło- wydukała
patrząc w gazetę.
-jak to nie?! Rozebrałaś się i
goła paradowałaś! Oni wszyscy to widzieli. Chciałaś! Jak macałaś Artura, by go
zaliczyć. Jego krocze macałaś! Cnota ci już na mózg padła?!- krzyczała i kopała
ze złości w płot.
-to nieprawda!
-nieprawdą jest, że masz męża.-
stwierdziła Iza próbująca uspokoić Ankę.
-tak, jeszcze nie. Nie mam, ale
będę miała. Słyszysz?! I go nie chcę.- powiedziała upokorzona a po policzkach
popłynęły łzy.
-łzy nic ci tu nie pomogą…-
powiedziała Anka.- ostrzegam trzymaj się z dala od Artura. Jest mój i koniec!
Znajdź sobie innego. A dopóki go nie będziesz miała, nie odzywaj się do mnie,
nie podchodź, nie chcę cię znać!
-rozumiem.- odwróciła się i
zamknęła kopniakiem bramkę. Pozostawiając po drugiej stronie koleżanki.-
zwalone wakacje. Pieprzę szkołę, nie wrócę tam!- weszła do mieszkania.
Tego dnia
miały wyjechać razem na wakacje do jej dziadka leśniczówki. „Ale trudno pojadę
sama, a niech używają” westchnęła składając ciuchy do torby.
Lato minęło na
przykrych plotkach związanych z Tomkiem i Agnieszką. Ukryta w lesie nie
odbierała listów i telefonów. Pokłóciła się nawet z Klaudią. Jednak przyjechała
w połowie września na ślub brata.
-ale wielka pompa- powiedziała
Iza siedząc w ławce obok Agnieszki.
-i co z tego?- odparła
bezosobowo.
-no a twój ślub? Wierzę ci, że
masz wyjść za mąż, ale za kogo?- dopytywała.
-nieważne. I tak cię tam nie
będzie.
-a to czemu? Będziesz potrzebować
druhny…
-nie.
-oki nie masz nastroju. A kiedy
wracasz do szkoły?
-już ją skończyłam.
-wcale bo nie. Wiesz, że do 10
musisz się uczyć. Tylko pełnoletniość…
-Iza proszę daj mi spokój. To
ślub mojego brata.- urwała rozmowę Agnieszka w kościele. Impreza na wielkiej
Sali samo zaczęła się rozkręcać. Tylko Agnieszka źle się bawiła. Po przyjściu
Krzyśka, nowego chłopaka Izy, którego nie lubiła. Jak ktoś proponował jej
lampkę wina, czy prosił do tańca odmawiała „nie lubię ślubów” - pomyślała. Jej
zachowanie wzbudziło nowe dyskusje w szkole. Wyjątkowo dobrze zaczęła się
uczyć, ale docinki i niekończące się żarty sprawiały, że miała tego dość.
Podkoniec
ferii świątecznych płakała w swoim pokoju.
-Aga, dziecinko… nie płacz.-
pocieszała ja siostra.- zapomną.
-nie. To tyle już trwa. Jestem
zmęczona.- chlipała do poduszki.
-no nie płacz. Wszystko się
ułoży.- podrapała ją po plecach- chcesz zrobię ci pasemka.
-nie. Zrozum niczego bardziej nie
pragnę, jak obudzić się z tego koszmaru- dalej płakała- nie pójdę na ten bal.
Oni tam będą… wszyscy.
-uspokój się. chyba nie chcesz
zrobić jakiegoś głupstwa?!- odwróciła do siebie siostrę.
-nie.
-to pójdziesz jutro na ten bal.
Będzie tam tato i masz ładną sukienkę. No i Tomek będzie twoim partnerem.
-właśnie dlatego. Idź sobie, chcę
popłakać.
W dniu balu
przyszła do Agnieszki Iza i namówiła ją jednak na pójście. Pojechały tam razem
z Tomkiem, lecz przyjęcie okazało się przykre. Iza na samym początku ją
zostawiła wpadając w objęcia Krzyśka. Tomek godzinę później pojechał, bo jego
żona zaczęła rodzić. Podczas balu została poproszona na środek, bo jako
najlepsza uczennica w szkole dostała tytuł królowej. Tytuł króla przypadł
Radkowi z 11b.
-ej, Aga to twój?!
-ej, ty, to on?!
-czemu się stary nie ujawniłeś?!
Rozlegały się
krzyki ze strony drużyny koszykarskiej, kiedy para królewska miała zatańczyć.
-przepraszam- powiedziała do
chłopaka.
-sorki. Ale nie wiem o co im
chodzi.- udał, że nic nie wie Radek.
-to lepiej. Zatańczmy i na tym
koniec. Więcej ze mną nie rozmawiaj jeśli chcesz mieć spokój.- Zaczęli tańczyć.
Kiedy muzyka przestała grać do dziewczyny podeszła blondynka. Uderzyła ją w
twarz.
-Radek jest moim chłopakiem. A ty
wymyślaj sobie innych mężów!
-nie twierdzę, że jest moim
chłopakiem.
-tak, a kto nim jest?! Może
książę Aleksander z Islandoru?! On jest tak samo realnym kandydatem jak Radek.
-wcale tak nie twierdzę. Na mnie
już czas, miło było cię poznać.- odwróciła się i odeszła. Szła mijając osoby
dokuczające jej, nie słyszała tego co mówią. Poszła do szatni wzięła kurtkę i wyszła.
Zaczął padać wiosenny deszcz.
-moje urodziny, są jutro…-
pokręciła głową- kogo to obchodzi.- dodała i szła pieszo do domu. Nie
zauważając na kilka postaci idących za nią.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz