Nataniel denerwował się, ponownie miał ochotę uciec, gdy
tylko Kastiel wysiadł z samochodu. Jednak nie miał takiej opcji, szatyn uczył
się na błędach i zamknął go w środku, jedynym wyjściem w tym momencie byłoby
wybicie szyby.
- O czym on chce ze mną rozmawiać? – zastanowił, wpatrując
się w swoje zaciśnięte dłonie. Był niespokojny, ten Kastiel, którego zobaczył
był inny od tego, którego zdążył poznać. Ten był kochającym rodzicem, całą
drogę odpowiadał na pytania córki, uśmiechał się i nawet śmiał. Przy nim nigdy
taki nie był… - i nie będzie. – dodał w myślach. Jednak to nie zmieniało faktu,
że jeszcze bardziej zakochiwał się w nim. Jak tylko zobaczył Kastiela z Debrą i
jeszcze Natie postanowił się poddać. Rzucić pracę, wyprowadzić z miasta i
zniknąć, to byłaby najlepsza opcja.
Podskoczył,
gdy drzwi się otworzyły i wsiadł do samochodu szatyn rozmawiający przez telefon.
- Mam to w dupie, Jade. – warknął do rozmówcy. – Ma się
kurwa zjawić za pół godziny w moim biurze. Tym razem gówniarzowi nie podaruję
tego tak łatwo. – rozłączył się nie słuchając tego co miał do powiedzenia Jade.
Spojrzał na siedzącego obok blondyna i z uśmiechem zadowolenia poklepał go po
głowie dodając – Grzeczny chłopiec.
- Zamknąłeś mnie tu – powiedział urażony blondyn krzyżując
ramiona.
- Gdybym tego nie zrobił znowu byś nawiał – stwierdził
Kastiel uruchamiając samochód. – Nie ufam ci na tyle by spuścić cię z oczu,
przewodniczący.
- Dlaczego on musi mieć tak seksowny głos – pomyślał
zażenowany swoją reakcją. Serce waliło mu jak oszalałe, a na policzkach czuł,
że ma wypieki. – O czym chcesz rozmawiać? – postanowił zmienić temat.
- Dowiesz się na miejscu – posłał mu spojrzenie, które
zamknęło usta Nataniela.
Dalsza
część podróż mijała w ciszy. Kasteil był skupiony na prowadzeniu auta, wyglądał
przy tym tak poważnie, jak nigdy przedtem nie widział. W Natanielu tłukło się
wiele pytań na które nie znał odpowiedzi, a na których część mógłby
odpowiedzieć Kastiel. Dlaczego jego uczucie do niego się nie zmieniło? Jak mógł
nadal kochać tak odmienną osobę od tej, w której zakochał się dziesięć lat
temu? Co sprawiło, że się zmienił? Jaka była kobieta z którą się ożenił… -
pokręcił głową starając się pozbyć tego toku myślenia.
- Pewien chłopak, który zapowiada się na dobrą gwiazdę,
dorobił się skandalu, który zaprzepaściłby jego starania. – przerwał ciszę
Kastiel. – Jest nieletni, a ja go nie upilnowałem. – westchnął.
- I co się stało? – zapytał Nataniel próbując sobie
przypomnieć jakiś skandal, jednak skrzywił się uświadamiając sobie, jak mało
oglądał telewizji i czytał gazety.
- Udało mi się nie dopuścić by ten skandal doszedł do
rozgłosu. Kosztowało to wytwórnię sporo wysiłku, ale się udało. – spojrzał na
Nataniela. – W pewien sposób byłeś w to zamieszany i chcę to z waszą dwójką
rozwiązać.
- O czym ty mówisz? – zapytał się Nataniel zaskoczony
patrząc na wysiadającego szatyna.
- Resztę powiem na miejscu. Wysiadaj – zwrócił się do blondyna.
Nataniel
zastanawiał się o czym mówił Kasteil. Nie przypominał sobie, by spotykał się z
kimś zapowiadającym się na gwiazdę, przynajmniej ta osoba o niczym nie
wspomniała. Nie znał nikogo nieletniego, chyba, że dzieci ludzi z pracy.
Zatrzymał
się przypominając sobie sytuację z dnia wcześniejszego. Jak Kastiel wyciągnął z
baru, byłego kochanka blondyna. Chłopak był łudząco podobny do szatyna z lat
młodości. Pamiętał jak przysiadł się do czerwonowłosego i zaczął z nim
rozmawiać. Wypili nieco i rozwiązał się język. Wyznał, że chłopak wygląda jak
jego pierwsza miłość, a ten ze swoim zniewalającym uśmiechem zaproponował
ulotnienie się z baru.
- Tylko ten chłopak nie przypominał kogoś nieletniego.
Dałbym mu z dwadzieścia lat i był dość doświadczony… - pomyślał drapiąc się po
głowie. – Nie to niemożliwe, żeby to chodziło o niego. – pokręcił głową.
- Skończyłeś? – zapytał spokojnie Kastiel patrząc na
pogrążonego wy myślach Nataniela. – Wejdź. Karen poinformuj mnie jak zjawi się
Jade i Tom.
- Dobrze – powiedziała sekretarka.
Nataniel
usiadł na wskazanym miejscu przez Kastiela, który usiadł za biurkiem i zaczął
czegoś szukać w teczkach znajdujących się na nim. wyciągnął plik fotografii i
przyjrzał się pierwszej. Znajdował się na nim blondyn i czerwonowłosy chłopak,
siedzieli przy stole w barze i szeptali sobie coś na ucho. Następne zdjęcia
były bardziej intymne, sprawiały one, że zaczynało w nim wrzeć.
Spojrzał na blondyna, który
ponownie pogrążył się w myślach. Co było w tym facecie, że go tak przyciągało?
Jednego z wieczorów zanim postanowił nawiązać z nim kontakt poszedł do tego
baru i zobaczył go z innym mężczyzną. Nic się nie zmienił, wyglądał dokładnie
jak jego młodsza szkolna wersja. Był pierwszym chłopakiem, który wyznał mu
miłość.
- Kocham cię! – wykrzyczał
Nataniel, gdy zaciągnął go za szklarnię w szkolnym ogrodzie. Było to miejsce
popularne wśród par. wiedział o nim zwłaszcza, że Lysander tu znikał dość
często z Niną…
Nim zdążył zareagować blondyn złapał
go za poły kurtki i wymusił pocałunek. Był to desperacki czyn i bardzo
nachalny. Wiedział, że jest silniejszy od przewodniczącego, ale nie potrafił go
odepchnąć, więc ustąpił.
- To tylko pocałunek,
taki jak z kobietą. Jak się nim zadowoli odrzucę go – pomyślał, odwzajemniając
i wyobrażając sobie, że Nataniel to tak naprawdę dziewczyna. Jednak nie
spodziewał się, że przegra z przewodniczącym. – Cholera dobry w tym jest… -
przemknęło przez myśl Kastiela, gdy poczuł szybę za plecami. Zaczynało mu to
się podobać, jeszcze żadna dziewczyna z nim tak żarliwie się nie całowała. Dłoń
Nataniela wsunęła się pod jego koszulkę, błądziła po jego skórze, aż dotarła do
sutka. – Przewo… - nie dokończył, gdy ponownie został pocałowany.
Nataniel nie zachowywał się jak
zawsze, był inny zachowywał się tak jakby wiedział co sprawi przyjemność
czarwonowłosemu. Dłoń blondyna sięgnęła do krocza Kastiela.
- Zaczekaj, co ty
odwalasz.. – jęknął czując jak dłoń kolegi statecznie go pobudza. – Kurwa…
Ze
wspomnienia wyrwało go pukanie do drzwi. Odłożył zdjęcia na stół i nakazał
wejście. Do gabinetu wszedł niewysoki blondyn w okularach ciągnący za rękę dużo
wyższego chłopaka. Tom miał ponad metr osiemdziesiąt wzrostu. Czerwone włosy sięgające
za ramiona i niebieskie oczy. Ubrany w podkoszulek jakiegoś zespołu, czarne
dżinsy i glany wyglądał jak on w czasach licealnych. Tylko ten chłopak nie
wyglądał na swój wiek, dlatego zawsze korzystał z tego, że wygląda na
dorosłego.
Na wejście Toma zauważył
poruszenie ze strony Nataniela i skrzywił się niezadowolony.
- Spałem Kassi – burknął z niezadowoleniem Tom wpatrując się
w szatyna.
- Mam to w dupie. – stwierdził Kastiel – Czy nie kazałem ci
ostatnimi czasy przystopować z wybrykami?
- Haaa?! – prychnął chłopak. – Moje życie prywatne nie
powinno cię obchodzić! A może ojciec cię nasłał!
- Twoje życie już nie jest prywatne gówniarzu! Wstąpiłeś do
biznesu, gdzie śledzą cię na każdym kroku!
- Więc wezwałeś mnie wyładować na mnie swoją frustrację? –
prychnął Tom opierając się o biurko i patrząc wyzywająco w oczy Kastiela. – Weź
znajdź sobie jakąś dziwkę i na niej się wyładuj… - zamilkł na chwilę i
uśmiechnął się szeroko – A może Debi nie dała dupy?
Kastiel
zacisnął pięść i przywalił chłopakowi w twarz, że ten zatoczył się do tyłu.
- Szefie! – wykrzyknął Jade podbiegając do czerwonowłosego
chłopaka.
- Więc nadal nie możesz przeboleć, że dała ci kosza? Choć
tak bardzo starałeś się upodobnić do mnie? – uśmiechnął się złośliwie, gdy
ujrzał wyrzut w oczach Toma. – Ale upolowałeś kogoś na ten wygląd co? – usiadł
wygodnie w swoim fotelu i spojrzał w stronę zdezorientowanego Nataniela. – Czy
nie mam racji, przewodniczący?
- O czym ty mówisz? – zdziwił się Tom, dopiero teraz
dostrzegając blondyna i od razu go rozpoznając. – Co ty tu robisz? – zapytał.
- Przyprowadziłem go wyjaśnić twój malutki skandal –
stwierdził Kastiel pokazując zdjęcia. – Chciałem upewnić się, czy to faktycznie
on. Jak widzę się nie myliłem.
- Zaczekaj Kastiel mówiłeś, że ten, którego to dotyczyło to
był nieletni… - Nataniel podniósł się ze swojego miejsca.
- Tak, naprawdę ten bachor ma szesnaście lat – powiedział
Kastiel wskazując czerwonowłosego. – Przespałeś się z nieletnim co jest
przestępstwem…
- Kassi to ja go zaciągnąłem do łóżka – wtrącił się Tom –
Miałem dość jego biadolenia i użalania się.. – oparł dłonie ponownie o biurko i
bezczelnie się uśmiechnął. – Muszę przyznać, że facet ma świetną technikę… -
uchylił się od ciosu Kastiela. Jego uśmiech stał się jeszcze szerszy, uświadamiając
coś sobie. – Och! To może ten chłopak ze zdjęcia z tobą i Lysandrem? Nie mów,
że przeleciałem twojego kolegę…
Nataniel
wpatrywał się w dwójkę kłócącą się. Nie miał pojęcia jak miałby zareagować na
te wszystkie informacje.
- Co ich łączy? – zapytał zerkając na zdenerwowanego
blondyna stojącego obok niego.
- Tom jest synem, brata zmarłej żony szefa. Pan Richard
poprosił szefa o wprowadzenie Toma do biznesu rozrywkowego, tylko oni nie
potrafią się dogadać. – jęknął – Szefie tak nie można! – zawołał powstrzymując
Kastiela przed kolejnym atakiem na czerwonowłosego.
- Więc są rodziną – pomyślał Nataniel patrząc na szatyna. –
Więc od początku wiedział, że przespałem się z krewnym jego żony. Teraz na
pewno jest mną zniesmaczony, zwłaszcza, że ten chłopak jest tyle lat młodszy
ode mnie… - odwrócił wzrok, gdy został przyłapany na gapieniu się.
- Nie ubzduraj sobie znowu czegoś w tej główce – zwrócił się
do niego Kastiel kładąc dłoń na głowie blondyna, zmierzwił jego włosy. –
Chciałem cię ponownie upomnieć byś był ostrożniejszy. – zwrócił się do Toma,
który ścierał krew płynącą z wargi.
- Jasne – mruknął Tom zerkając na blondyna, a następnie na
szatyna. – Tylko nie mów, że przerzuciłeś się na facetów. – mruknął krzyżując
ramiona.
- Mylisz się dzieciaku – powiedział Kastiel bezczelnie się
uśmiechnął zarzucając ramię na blondyna.
Nataniel spojrzał na czerwonowłosego, który wpatrywał się w nich. Zauważył iskrę zrozumienia w niebieskich
oczach chłopaka. Nie wiedział jak wyjaśnić tą całą sytuację, zgubił się w niej,
gdy dowiedział się, że ten dojrzale wyglądający Tom, tak naprawdę ma szesnaście
lat.
- Więc ten gość o którym mówiłeś to naprawdę on. – odezwał
się Tom patrząc na blondyna i ignorując to co odpowiedział Kastiel. – Kassi ty
to kurde masz wzięcie. – mruknął zrezygnowany. – Debra mnie olała, choć dla
niej się starałem. Teraz jeszcze dowiaduję się, że facet z którym spałem tak
naprawdę jest zakochany w tobie. Kurwa, jakiego ja mam pecha! – jęknął.
- Tom – zaczął Nataniel zebrał w sobie resztkę odwagi i podszedł
do chłopaka. – Nie zmuszaj się do niczego, nie zmieniaj się w kogoś na siłę. Jesteś
świetnym chłopakiem, tamta rozmowa z tobą była bardzo przyjemna. – przyznał
kładąc dłonie na ramionach chłopaka. Nim zdążył zareagiwać, Tom go objął i
chciał pocałować, ale jego usta zasłoniła dłoń i został odciągnięty od
czerwonowłosego.
- Nie ruszaj tego co nie twoje, gówniarzu – usłyszał obok
ucha warknięcie Kastiela. Tom wyszczerzył się w uśmiechy.
- Teraz już wszystko wiem – stwierdził Tom wesoło – Jeśli
znudzisz się wujaszkiem, to mogę się tobą zająć. – zwrócił się do nadal
trzymanego Nataniela.
- Kastiel ile jeszcze będziesz przetrzymywać Toma? – zapytał
wchodzący bez pukania Lysander. – Pół godziny czekałem na niego w studiu.
- Wybacz Lysio, przez Kassiego ugryzłem się w język i nie
dam rady śpiewać – poskarżył się wesoło Tom wskazując na parkę.
- Będziesz musiał sobie jakoś poradzić – westchnął siwowłosy
poświęcając krótkie spojrzenie Natanielowi i Kastielowi. – Nie powinieneś
wyładowywać się na podwładnych Kastiel. To nie profesjonalne. – upomniał go.
- Ta wybacz – mruknął Kastiel – Zabieraj gnojka, niech się
wysili w czymś innym niż szarganiu moich nerwów.
Lysander
posłał mu długie, pełne zrozumienia spojrzenia. Westchnął teatralnie.
- Chyba przyzwyczaiłem się już to takiego typu ludzi –
powiedział i ruszył w stronę drzwi – Tom czas na nas. – ponaglił chłopaka,
który pobiegł za siwowłosym. Jade zauważając, że chłopak już wybiegł pożegnał
się z Kastielem i ruszył pędem za czerwonowłosym. Sekretarka stojąca przy
drzwiach, zamknęła je pozostawiając Kastiela i Nataniela samych.
- Jeśli pozwolisz komuś innemu pocałować, przestanę być
miłym – powiedział wprost do ucha blondyna.
Nataniel
zaczerwienił się i złapał się za ucho, które ugryzł Kastiel. Spojrzał w jego
szare oczy, nie widział w nich tego co się spodziewał. Mężczyzna był opanowany,
choć jeszcze chwilę wcześniej był zły. Zaskakiwało go jak szybko potrafił się
opanować, choć w latach szkolnych tak niebyło.
- Nie jesteś zły na mnie za to przespałem się z nim? –
zapytał zaskoczony Nataniel patrząc na zbierającego zdjęcia ze stołu Kastiela. –
Albo obrzydzony mną, w końcu zrobiłem to z twoim krewnym…
- Pogodziłem się z tą myślą – westchnął Kastiel – W końcu to
zdarzenie miało miejsce zanim ponownie się spotkaliśmy. To naturalne, że miałeś
innych partnerów, czy partnerki. Cieszy mnie fakt, że wybierałeś gości
podobnych do mnie, choć teraz i mnie to cholerne drażni – prychnął. –
Przewodniczący zaakceptuj fakt, że nie pozwolę ci uciec. Będziesz przy mnie
dopóki mi się to nie znudzi.
Słowa,
które wypowiedział zarazem cieszyły go, jak i czuł po nich ból. Nie powinien
tak myśleć. Teraz powinien cieszyć się tą chwilą, a rozstanie przemyśli, kiedy
nadejdzie czas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz