Byłabym wdzięczna, za jakieś komentarze :)
Szablon jak i zawartość bloga jest mojej twórczości.

10/06/2016

Słodki Flirt - Spotkanie po latach część 7

            Nataniel patrzył na brunetkę siedzącą w kuchni i pijącą kawę. Od kiedy zaczął spotykać się z Kastielem, ona się wyprowadziła. Twierdząc, że zeszła się ze swoim kochanie. Debra była przyjaciółką Kastiela i byłą dziewczyną, czuł się przy niej bardzo niezręcznie.
- Więc jak się wam układa? – zapytała, gdy na dłuższą chwilę zaległa cisza. Odstawiając kubek na stół zerknęła w jego kierunku, a jej przenikliwe oczy sprawiały, że zaczynał denerwować się jeszcze bardziej.
- Dobrze. – odparł krótko podnosząc się ze swojego miejsca. – Pójdę zbudzić Kastiela, pewnie z nim wolałabyś porozmawiać… - stwierdził, chcąc uciec z kuchni w której znajdowała się brunetka.
- Daj mu jeszcze pospać, pewnie zabawialiście się całą noc. – machnęła ręką – Pogadajmy sobie, dawno się nie widzieliśmy – uśmiechnęła się do blondyna, który ponownie usiadł.
- Jakieś dwa tygodnie temu – odparł niechętnie Nataniel odwracając wzrok. Nie chciał z nią rozmawiać, ale nie mógł jej wyrzucić z nie swojego mieszkania. Mógł jedynie modlić się, że Kastiel niedługo wstanie i przerwie tą rozmowę.
- Nie spodziewałam się, że uda ci się odbić mi Kastiela. Starałam się go urobić przez trzy lata, a ty tylko się pojawiłeś i go złapałeś. Powiedz jakim cudem? – zapytała Debra wpatrując się w niego. Miał w głowie pustkę, nie miał pojęcia co ma jej odpowiedzieć. Kobieta nie czekając na odpowiedź kontynuowała. – Przecież nie ma w tobie nic specjalnego…
- Jesteście za głośni – ziewną Kastiel stojący w wejściu do kuchni. Nataniel spojrzał na niego z wielką ulgą. Szatyn miał na sobie tylko szare spodnie dresowe, przeczesał krótkie włosy i popatrzył na parkę siedzącą przy stole przymrużonymi szarymi oczami. Zauważając zdenerwowanie blondyna podszedł do niego i go pocałował zerkając przy tym na reakcję brunetki. – O czym rozmawialiście? – zapytał zadowolony z rumieńca jaki wypłyną na policzkach Nataniela i prychnięcia Debry.
- O tym jak dobrze sobie radzisz w łóżku – odparła złośliwie Debar krzyżując ramiona, niezadowolona z widoku jaki jej zaserwował szatyn – Zlituj się nie odstawiaj mi tu tych gejowskich scenek.
- Jestem u siebie i będę robił co chcę – prychnął Kastiel prostując się, nie podobało mu się, że brunetka była w jego kuchni. Miał nadzieję, że wyraźnie dał jej do zrozumienia by więcej tu nie przychodziła. – Po co ją tu wpuszczałeś? – warknął w stronę Nataniela. – Ta walizka w korytarzu to pewnie jej.
- Nie wiedziałem, że mam jej nie wpuszczać – stwierdził Nataniel odwracając wzrok w stronę okna.
- Już się mnie pozbywacie? – prychnęła Debra upijając z kubka kawy – To ty powiedziałeś, że jak będę miała kłopoty z moim partnerem to mogę przyjść pomieszkać!
- To kurwa z nim zerwij skoro wywala cię z domu – warknął Kastiel uderzając otwartymi dłońmi w stół. – Jakbyś nie wiedziała ten tu – wskazał Nataniela - to mój facet, który był zazdrosny o obrączkę! Pewnie znowu zacznie mnie unikać jak się wprowadzisz. – stwierdził – Nie masz pojęcia jak ciężko go zaciągnąć do łóżka!
- To nie moja wina, że tak pracuje – burknął Nataniel uparcie wpatrując się w okno - Chciałbym zapaść pod ziemię.
- Och więc nie układa się wam – stwierdziła Debra, a jej humor jakby się poprawił.
- Niby kiedy to powiedziałem?! – zaprzeczył szatyn kręcąc głową w niedowierzaniu.
- Kastiel o ton niżej, Natia jeszcze śpi – poprosił Nataniel próbując uspokoić szatyna. – kłócą się jak małżeństwo – pomyślał, czując ukłucie w sercu. Nie podobało mu się to, że ta dwójka tak dobrze się dogaduje. – To boli… – ścisnął pod stołem dłoń i zacisnął powieki, pragnął by przestali i jak wybawiciel rozległ się dzwonek do drzwi. – Ja…
- Otworzę – prychną Kastiel mierzwiąc jego włosy i ruszając na korytarz – Doskonale wiem kto to będzie – mruknął do siebie. Zawsze tak było po spakowaniu przez Debrę walizki i przyjściu do jego mieszkania. Westchnął ciężko otwierając drzwi za którymi stała niebieskooka blondynka, którą doskonale znał. Utrzymywał z nią kontakt, tylko ze względu na jakiekolwiek informację o jej bracie.
- Czy ona tu jest? – zapytała patrząc na Kastiela z nieskrywanym niezadowoleniem. Od kiedy dowiedział się, że Nataniel nie odzywa się nawet do rodziny i zdał sobie sprawę z tego, że blondyna się w nim kocha, odrzucił ją. Przez to przestała ukrywać swojego charakterku, który był przeciwieństwem osoby, która mu się podobała.  
- Zabierz ją lepiej stąd i obie się wynoście – powiedział, gdy przecisnęła się obok niego i ruszyła prosto do kuchni. Zamknął drzwi i poszedł za nią.
- Co ty tu robisz?! – zawołały obie kobiety. Debra patrząc na blondynkę, która wpatrywała się w Nataniela. Zerknął na równie zaskoczoną minę blondyna, który wyjąkał tylko imię siostry.
- Amber zabieraj Debre i wynoście się obie stąd. Wasze kłótnie mnie nie obchodzą – stwierdził krzyżując ramiona i patrząc na blondynkę, która zaczerwieniła się ze złości.
- To ty jej pozwalasz tu pomieszkiwać! – wytknęła mężczyźnie zerkając zaraz na brunetkę.
- Jesteś strasznie samolubna Amber! – stwierdziła Debra krzyżując ramiona – Nie wrócę nawet jeśli będziesz błagać na kolanach.
- Ha! Chciałabyś Debi, to nie ja całuje się pod domem z jakiś paskudnym facetem! – powiedziała blondynka wytykając to brunetce palcem.
- Już ci mówiłam to był całus w policzek na pożegnanie ty głupi zazdrośniku! – odpowiedziała tym samym tonem Debra jej spojrzenie było podirytowane.
            Kastiel zerknął na milczącego Nataniela z wyrazem zaskoczenia na twarzy. Podszedł do blondyna i objął go od tyłu.
- Co jest? Nie wiedziałeś o nich? – zapytał Kastiel zerkając na kłócące się kobiety.
- Nie widziałem siostry dziesięć lat – odparł Nataniel, ciesząc się z tej bliskości szatyna. Widok siostry był wielkim zaskoczeniem jak również, fakt, że Amber utrzymuje kontakt z Debrą i wie, gdzie mieszka Kastiel.
- Więc odrzuciłeś też rodzinę – stwierdził tuż przy jego uchu Kastiel. – Aż tak bardzo chciałeś przede mną uciec?
- To nie tak.. – zaprzeczył zerkając na Kastiela – Nie spodziewałem się, że jesteś tak uparty. Gdybym wtedy nie stchórzył i wysłuchał ciebie…
            Kasteil uśmiechnął się i pocałował Nataniela nie zwracając zupełnie uwagi na będące w kuchni kłócące się kobiety. Liczył się dla niego tylko fakt, że blondyn tu był.
- Gdyby tak było, pewnie bym szybko się znudził – uśmiechnął się do niego. – Dziś masz wolne. Może wybierzemy się na randkę? – zaproponował cicho, zadowolony z kolejnego rumieńca u blondyna. – Cholera, dlaczego ten facet jest taki słodki – pomyślał odwracając wzrok od chłopaka.
- A co z Nitą? – zapytał zerkając na Kastiela, który w tym momencie się skrzywił patrząc w stronę kobiet. Zasłonił blondynowi oczy dłonią, zanim ten spojrzał w tym samym kierunku. – Hej! – jęknął zaskoczony.
- Jeśli zamierzacie się godzić, wypad mi stąd. – ponaglił z niesmakiem. Amber z irytacją spojrzała w jego kierunku, złapała za rękę Debrę i wyciągnęła ją z mieszkania.- Nareszcie sobie poszły – odetchnął słysząc trzaśnięcie drzwiami.
- Dlaczego to zrobiłeś? – zapytał niezadowolony Nataniel.
- Wolałem byś tego nie widział. – stwierdził Kastiel zerkając na zegarek – czas budzić Nitę.
- Żebym czego nie widział? – dopytywał się Nataniel podnosząc się. – Obudzę ją. Śniadanie w piekarniku. – dodał ruszając do pokoju dziewczynki.
            Kastiel wpatrywał się w blondyna plecy, gdy ten wychodził. Minęły dwa tygodnie od kiedy zaczęli się spotykać, po wydarzeniu z Tomem. Nataniel nadal zachowywał dystans, ale przynajmniej teraz go nie unikał. Widział nawet częściej jego uśmiech. Sophia miała rację kochał go od cholernie długiego czasu, ale dlaczego nie potrafił mu tego powiedzieć?
- Słowa, które wtedy powiedziałem, mógłby być szorstkie. – westchnął, jednak wtedy był zły na Nataniela, za tą zdradę…
***
            Westchnął sfrustrowany odstawiając pustą szklankę po piwie. Tego południa mieli wybrać się na randkę, ale przez telefon z pracy szatyna, nie udało się. A żeby tego było mało pokłócił się z nim o to. Związki jednak do niego nie pasują, wolałby seks bez zobowiązań…
- Co tak wzdychasz od bitej godziny? – zapytał przysiadający się Brayan, zamówił sobie drinka i spojrzał na blondyna. – Kłopoty z facetem?
- Związki nie są dla mnie – westchnął ponownie Nataniel zerkając na przełożonego.
- Co się stało? Przez ostatnie dwa tygodnie wyglądałeś na bardzo szczęśliwego. – zainteresował się Brayan upijając drinka postawionego przez barmana.
- Randka nam nie wypaliła i pokłóciłem się z nim. Powiedział bym się wprowadził… - powiedział wpatrując się w pustą szklankę stojącą przed nim.
- Czy to nie dobrze? Zależy mu na tobie…
- Zależy – prychnął Nataniel – Gdyby mu zależało nie pozwalałby swojej byłej… zresztą nie ważne. On stał się jeszcze lepszym facetem niż wcześniej. Boję się być z nim jeszcze bliżej…
            Brayan wpatrywał się w blondyna. Był mężczyzną solidnym w pracy, ale prywatnie bardzo niezdecydowanym i tchórzliwym. Spodobała mu się ta strona, którą znał z pracy, ale ta druga była na swój sposób urocza i irytująca.
- Nie wytrzymałbym z jego nastawieniem zbyt długo – pokręcił głową. – Jeśli nie spróbujesz będziesz tego żałował. – powiedział, tak by usłyszał. – Przecież nie musi ci mówić, że mu zależy. Na pewno w jakiś sposób pokazuje fakt, że cię kocha. – powiedział mierzwiąc włosy blondyna. Jego ręka została strzepnięta, a oczom ukazał się niezadowolony szatyn. Nawet nie zauważył kiedy ten do nich podszedł.
- Nie tykaj tego co nie twoje – warknął w jego stronę łapiąc za ramię zaskoczonego Nataniela – Wracamy do domu, tym razem nie uciekniesz bez odpowiedzi – warknął ciągnąc blondyna do wyjścia.
- Cóż Nataniel dorobił się bardzo zaborczego faceta – uśmiechnął się do barmana. – Z nim to może się udać.
            Nataniel jęknął, gdy został wepchnięty do samochodu. Ta sytuacja przypomniała mu poprzednią, Kastiel był równie zły co wtedy. Mógł tylko liczyć, że tak jak wtedy wylądują w łóżku.
- On jest powodem dla, którego odmówiłeś zamieszkania ze mną? – zapytał zatrzaskując za sobą drzwi. Nie spojrzał w jego stronę, Nataniel podrapał się po policzku zerkając na wściekłego mężczyznę.
- On nie ma z tym nic wspólnego! – zaprzeczył Nataniel kręcąc głową. – to tylko moje niezdecydowanie…
- Nadal chcesz uciec przede mną?- Kastiel spojrzał na niego sprawiając, że blondyn zmieszany spuścił wzrok. – Taaa, jestem zbyt niecierpliwy, przecież spotykamy się dopiero dwa tygodnie. – przyznał.
- Tak, to dla mnie za szybko. – przyznał Nataniel. – Nie wiem jak długo to potrwa i czy nie znu… - przerwał mu pocałunek. – Kastiel?
- Za dużo o tym myślisz. – stwierdził szatyn. – Przejmujesz się każdą najdrobniejszą sprawą. A ja długo czekałem by móc cię tak pocałować, objąć… - jego spojrzenie sprawiło, że serce Nataniela przyśpieszyło, a na twarzy pojawił się rumieniec. – Jeśli nie będziesz ode mnie uciekać, zaczekam, aż zdecydujesz się ze mną zamieszkać. – pogładził zaróżowiony policzek blondyna. Skrzywił się słysząc pukanie w szybę, zerknął w stronę drugiego blondyna, który z szerokim uśmiechem pokazał mu marynarkę Nataniela. Zaklął siarczyście.
- Nie róbcie tego tutaj – upomniał podając marynarkę Kastielowi.
- Już nas nie ma – powiedział patrząc na blondyna. Zapalił silnik i odjechał. – Twój przełożony ma cholerne wyczucie. – mruknął niezadowolony pod nosem.
- Kastiel – zaczął Nataniel patrząc przez boczne okno. Zdecydował się zapytać, ale bał się odpowiedzi.
- hm? – mruknął szatyn poświęcając krótkie spojrzenie blondynowi.
- Co ty do mnie czujesz?- zapytał patrząc na mężczyznę za kierownicą. Kastiel dłuższą chwilę milczał, w końcu zatrzymał samochód i spojrzał na Nataniela.
- A jak ci się wydaje? – zapytał Kastiel. – Myślisz, że szukałbym drugiego faceta dla zachcianki? Nawet moja zmarła żona domyśliła się wcześniej niż ja – westchnął i łapiąc za krawat blondyna przyciągnął go do siebie. – Słuchaj uważnie, nie powtórzę tego drugi raz. – powiedział patrząc w oczy Nataniela. – Jestem w tobie… - nadjeżdżający samochód zagłuszył to co powiedział szatyn.
- Co? – zapytał Nataniel, nie mógł uwierzyć, że w takim momencie zagłuszył to wyznanie samochód. Kastiel tylko prychnął.
- Powiedziałem nie powtórzę. – stwierdził zirytowany puszczając blondyna.
            Nataniel wpatrywał się w Kastiela dłuższą chwilę, choć tego nie usłyszał zdołał przeczytać tą wypowiedź z ust tamtego. Szaleńczo zakochany. Zaczerwienił się po same czubki uszu. Nie spodziewał się czegoś takiego usłyszeć z ust szatyna, choć z drugiej strony nie mógł być pewny, że ten to powiedział.
- Więc jednak usłyszałeś. – stwierdził nagle zirytowany Kastiel.
- Tak – pokiwał głową odwracając wzrok. Kastiel odpiął swój pas i przesunął się w stronę Nataniela. – Zamieszkam z tobą, tylko mam jeden warunek. – powiedział patrząc na szatyna, który pochylił się nad nim.
- Jaki?
- Śnieżka idzie ze mną i powiesz Derze, żeby więcej nie przychodziła. – powiedział Nataniel patrząc w szare oczy. Szatyn roześmiał się rozbawiony przyciągnął do siebie blondyna i pocałował. Postanowił się nie martwić przyszłością i dać w końcu szansę temu uczuciu. W końcu jest nadal zakochany w tym facecie.
- Jak sobie życzysz, ty zamartwiający się facecie – wymruczał mu do ucha Kastiel. Pas Nataniela został odpięty, a fotel położony. Szatyn zawisł nad nim uśmiechając się szeroko.
- Kastiel? – zaskoczony Nataniel wpatrywał się w mężczyznę, który pogładził go po policzku.
- Za tą ucieczkę z mojego mieszkania i upijanie się z tamtym gościem powinienem cię ukarać. – pochylił się nad nim i pocałował, a był on długi i bardzo gwałtowny. Natanielowi zabrakło tchu, a ciało zaczęło płonąć. Z utęsknieniem spojrzał na Kastiela, który wyglądał na zadowolonego ze swojego czynu. Wyciągnął dłoń w kierunku szatyna i wyszeptał jego imię. – To twoja kara – powiedział schodząc z niego i wracając na miejsce kierowcy. – Będziesz musiał sobie sam poradzić z tym. – uśmiechnął się złośliwie, gdy Nataniel z rozczarowania jęknął.
- Jesteś okrutny – burknął Nataniel wracając do pozycji siedzącej.

- I tak mnie kochasz – skwitował Kastiel patrząc w blondyna oczy, a ten nieznacznie zaczerwienił się i przytaknął odwracając wzrok. 

Część 6 

Część 8

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz