Drażniący
dźwięk melodyjki dzwonka, sprawił, że się przebudził. Zaspany sięgnął po telefon
i spojrzał na wyświetlacz. KASTIEL. Tylko ten człowiek potrafił dzwonić w
środku nocy. Zdjął rękę, która go obejmowała i przeszedł przez śpiącą osobę,
odebrał telefon biorąc po drodze spodnie.
- Czy zdajesz sobie sprawę z godziny? – zapytał wychodząc z
pokoju i zamykając dokładnie za sobą drzwi.
- On znowu nie przyszedł! Znowu mnie unika! – usłyszał
zirytowany głos przyjaciela.
- Z tego co pamiętam on też pracuje. Mamy środek tygodnia. –
upomniał go przeczesując włosy i przemierzając korytarz.
- Kurwa nie interesuje mnie to! Mieszka ze mną!
- Kastiel, od kiedy zrobiłeś się taki? – prychnął Lysander
wchodząc do swojego gabinetu i włączając głośnomówiący zaczął się ubierać w
spodnie dresowe. – Zapewne nie dawałeś mu przespać całej nocy.
- Co w tym złego? W końcu mnie kocha!
- Nie zachowuj się jak dzieciak. – powiedział spokojnie
Lysander. Ta rozmowa zaczynała go drażnić, choć nie potrafił podnieść głosu na
przyjaciela. – Nie martw się, wróci. W końcu sam się przyznałeś, że zakochałeś
się. Nawet pobiłeś Toma…
- Niby kiedy to powiedziałem?! – powiedział wzburzony
rozmówca. – Niech się cieszy, że poświęcam mu tyle czasu… Gdzieś ty był, a ten
tu czego! – rozłączył się nagle, a Lysander wywrócił oczami.
Zawsze
myślał, że Kastiel wydoroślał, jednak się mylił. Przyjaciel zaczął zachowywać
się jak zakochany szczeniak, który nie chce się przyznać do swojego uczucia. Z
drugiej strony był Nataniel, który spowodował tą zmianę i nie zdawał sobie
sprawy z przewagi jaką zyskał nad manipulowaniem Kastielem.
- Cóż jakbyś żyła, pewnie byłabyś rozbawiona jego
zachowaniem – mruknął przypominając sobie zmarłą żonę Kastiela. Spojrzał na
wyświetlacz, który wskazywał dwudziestą trzecią, skrzywił się. – Matko, on
naprawdę stał się niecierpliwy. Wracam do łóżka. – mruknął wychodząc z gabinetu
i ruszając do sypialni.
Zatrzymał
się w połowie drogi słysząc otwierające i zamykające się drzwi. Cofnął się do
schodów i spojrzał na wchodzącego chłopaka. Jaskrawa koszula jaką miał na sobie
wręcz świeciła w przytłumionym świetle. Jak zawsze rzucił torbę na kanapę i
przeciągnął się z jękiem. Dopiero, gdy schodził zauważył go.
- Jeszcze nie śpisz? – zapytał zaskoczony wpatrując się w
niego fiołkowymi oczami.
- Kastiel dzwonił z pretensją, że Nataniel go unika –
westchnął Lysander przeczesując swoje siwe włosy. – Późno wracasz.
- Terminy mnie gonią, a projekty jeszcze nie uszyte. Przez
jakiś czas będę późno wracał – stwierdził łapiąc Lysandra za ramię i zmuszając
by pochylił się nad nim, a następnie cmoknął go w usta. – Wróciłem. –
uśmiechnął się.
Lysander uśmiechną się nieznacznie, łapiąc za
podbródek chłopaka i całując go.
- Daj mi chwilę muszę zdjąć soczewki – poprosił odsuwając od
siebie siwowłosego i ruszając do łazienki. – Więc miedzy Kastielem i Natanielem
nic się nie zmieniło?
- Nie powiedziałbym tego tak – stwierdził Lysander. –
Kastiel sam się złapał we własne sidła i zaczyna w końcu to odczuwać.
- Po roku? – zaskoczony chłopak wyszedł z łazienki. – Ale
widząc jaki Nataniel jest wpatrzony w Kastiela i dodać do tego wybuchowy
charakter tego narwańca. Sadzę, że sobie jakoś z tym poradzą… A teraz – uśmiechnął się
zarzucając dłonie na ramiona Lysandra.
- Hej skoro nie śpisz i braciszek wrócił, to może pobawimy
się znowu? – usłyszeli głos dochodzący z piętra. O barierkę był oparty chłopak. Jego czarne włosy sięgały za ramiona i niesfornie sterczały w różne strony. Niewyspane, błękitne oczy z bystrym błyskiem wpatrywały się w parkę na dole.
Lysander ponownie uśmiechnął
się, lubił tą sytuację, lubił towarzystwo tych kociaków i po prostu uwielbiał
bawić się z nimi. Wziął na ręce zaskoczonego chłopaka i wszedł po schodach, a
następnie do sypialni, gdzie już był drugi kochanek.
- Jasne, pobawmy się – wymruczał w usta czarnowłosego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz