Chłopak, który jest dziewczyną
W samochodzie dostała reprymendę od
zdenerwowanego mężczyzny. W Australii też często je dostawała od kolegów ojca,
ale on sam ją chwalił za jej zachowanie. Zawsze jej powtarzał, że pomoc innym
jest ważna i nie zamierzała tego zmieniać.
-
Zrozumiałaś Leo-san? – zapytał w końcu Nicolas patrząc na dziewczynę
wyglądającą przez okno.
-
Postaram się nie sprawiać więcej tobie kłopotów – powiedziała uśmiechają się do
mężczyzny. – Ale nie obiecuję, że od razu się zmienię.
-
Leo-san – poprosił Nicolas odbierając telefon. Leo tylko wzruszyła ramionami i
wyjrzała przez okno.
- Już
zaczynam tęsknić za domem, tato – pomyślała.
Pozostała część podróży
przemilczała. Zawsze była otwarta i wesoła, teraz jednak miała ochotę pomilczeć
i przemyśleć obecną sytuację. W Australii miała wiele swobody, była akceptowana
taka jaka jest. Tu w Japonii będzie musiała być bardziej powściągliwa, przez
wzgląd na matkę i jej pozycję o której bez przerwy wspomina Nicolas. Chciała
wrócić, bardzo tego pragnęła.
-
Leo-san jesteśmy na miejscu. – zwrócił się do niej Nicolas. Miejsce o którym
mówił Nicolas, był wielki jedno piętrowy dom z równie dużym ogrodem i murem
otaczającym posiadłość.
Nicolas zaprowadził ją od razu do
pokoju w którym czekała jej matka. Akari Yotsuya była piękną kobietą po
czterdziestce. Miała czarne, proste włosy sięgające połowy pleców i bystre ciemnoczekoladowe
oczy, które otaksowały wygląd Leo. Obeszła biurko przy którym siedziała i
uściskała córkę.
-
Nareszcie dotarłaś – uśmiechnęła się przytrzymując twarz córki. – Jesteś taką
śliczną dziewczyną.
·¸»ÁÂ
- O wrócił
– powiedział do siebie Yuki patrząc na światło dochodzące do przedpokoju.
Ściągnął buty i wszedł do mieszkania z torbą przerzuconą przez ramię. Na niskim
stoliczku stał przygotowany obiad, a czarnowłosy mężczyzna właśnie układał
ostatnie potrawy. – Jestem – powiedział zwracając na siebie uwagę mężczyzny.
- Witaj w
domu, Yuki – powiedział podnosząc wzrok na chłopaka zaraz westchnął przeciągle
kręcąc głową.
Yuki był siedemnastolatkiem i synem
członka yakuzy, oraz lubił przebierać się za kobietę. Co zawsze wywoływało
dziwny grymas u ojca. Pozwalał mu na to pod warunkiem, że do szkoły będzie
nosił męski mundurek, teraz miał na sobie żeński i blond perukę, z długimi
lokami.
- Nie mów,
że byłeś tak ubrany w szkole… - zaczął ojciec wpatrując się krytycznie w syna.
- Zaczęły
się wybory Księżniczek – powiedział spokojnie zasiadając do stołu. – Przez
najbliższy miesiąc kandydaci na Księżniczkę mogą nosić takie ciuszki. Wiesz to
taka tradycja w tej męskiej szkole – wyjaśnił.
-
Myślałem, że twoja szkoła jest koedukacyjna – zdziwiony spojrzał na syna, który
ze smakiem zabrał się za swoja porcję.
- No tylko
z nazwy. – potwierdził – tylko, żadne dziewczyny nie chcą chodzić do szkoły,
gdzie są delikwenci i uczą się dzieci Yakuzy. – odparł zerkając na bruneta. – A
właśnie załatwiłeś tą sprawę dla Yotsuy-samy?
Mężczyzna ścisnął palcami nasadę
nosa i ponownie westchnął.
- Wiesz o
tym, że m więcej wzdychasz, tym więcej szczęścia ci ucieka? – zapytał
rozbawiony blondyn sięgając pałeczkami po kawałek pieczonego mięsa. – Kocham
twoją kuchnie! – zachwycił się przeszczęśliwy.
- Mam
nadzieję, że Yotsuya- sama mnie nie zabije. – mruknął pod nosem zerkając na
syna.
- Zrobiłeś
coś za co może cię zabić? – zdziwił się wkładając do ust gotowaną szparaga.
- Zjedzmy
i porozmawiamy – powiedział zaczynając swój posiłek. Pozostała część posiłku
minęła, na różnych ciekawych historyjkach ze szkolnego życia Yukiego. – Ogami?
– zapytał Nicolas przerywając zmywanie i zerkając na syna, który ściągał w tym
momencie perukę.
- No tak,
kilka dni temu uciekł, jego ojczulek podobno był wściekły. – potwierdził Yuki
siadając wygodniej na kanapie z lusterkiem. – W szkole było pełno ludzi
Ogamiego i wypytywali uczniów i nauczycieli, o tym, czy wiedzą, gdzie on może
być.
- Ogami z
tobą się uczy? – wytarł dłonie w ręcznik kuchenny i wszedł do pokoju. Spojrzał
na blondyna, który zmywał makijaż.
- No tak,
wspominałem ci o tym, już wcześniej. – stwierdził zdziwiony zerkając na ojca. –
Co jest? Pobladłeś nagle.
- Nie
dość, że to m…męska szkoła, to jeszcze syn Ogamiego tam się uczy – jęknął
Nicolas. – Jak Yotsuya- sama się o tym dowie każe mi popełnić seppuku.
- W końcu
powiesz, dlaczego ma cię zabić za moją szkołę i moich kolegów? – zapytał
zniecierpliwiony Yuki siadając prosto na kanapie, tym samym robiąc miejsce dla
ojca.
- Córka
Yotsuy-samy będzie chodziła do twojej szkoły. – westchnął Nicolas – Pomyślałem,
że skoro chodzisz do koedukacyjnej szkoły, mógłbyś się z nią zaprzyjaźnić…
- O, to
ona ma córkę? – zdziwił się Yuki przyglądając się ojcu. – Jaka ona jest? –
zainteresował się – Ładna? No ładna musi być mając taką matkę. – odpowiedział
sobie.
- Jutro
się przekonasz. Ja muszę w jakiś sposób rozwiązać ten problem.
·¸»ÁÂ
Yuki wszedł za ojcem do głównego
domu rodziny Yotsuya, gdzie o tak wczesnej porze panował chaos. Po ich wejściu
podbiegł do Nicolasa jakiś mężczyzna i wyjaśnił coś energicznie gestykulując.
Jego ojciec tylko pokręcił głową zachowując spokój, uspokoił mężczyznę i wydał
polecenia, gdy tylko zapanował spokój odwrócił się w jego stronę.
- Jedziemy
do pobliskiego parku – zwrócił się do niego i ruszył z powrotem w stronę
samochodu.
- Co się
dzieje? Skąd ta panika? – zapytał Yuki wsiadając do auta.
- Leo-san
zniknęła ze swoich pokoi i nikt nie zauważył kiedy – powiedział spokojnie
ruszając autem. – Znając ją, pewnie wyszła pobiegać, jak to robiła w Australii.
Yuki wpatrywał się w ojca w
milczeniu, czekając na dalsze nowiny dotyczące dziewczyny. Poprzedniego
wieczora nie wyciągnął zbyt wiele z ojca. Nie mógł się doczekać by poznać tą
dziewczynę, która swego drugiego dnia wprawiła w panikę dom Yotsuya i sprawia,
że jego spokojny wiecznie opanowany ojciec tak reaguje.
Nicolas zaparkował i wraz z Yukim
ruszyli w stronę parku, gdzie rozglądał się obserwując będące tam osoby.
Yukiego spojrzenie przyciągnęła bójka, uczniów z jego szkoły z odwiecznym
wrogiem, szkołą Sansa. Pomiędzy uczniów wpadł jakiś niewysoki chłopak w szarym
dresie. Powstrzymał walkę i znokautował wszystkich z Sansa, pomagając tym samym
jego kolegom.
-
STRONG-san – usłyszał pierwszy raz w życiu podniesiony głos ojca, który ruszył
biegiem w kierunku, chłopaka, który żegnał się z uczniami, których uratował.
Chłopak zareagował na słowa Nicolasa i uśmiechając się pomachał do nich.
·¸»ÁÂ
Leokadia oparła się wygodniej w samochodzie wpatrując się w okno i
słuchając, już kolejnej tyrady Nicolasa. Mężczyzna stał się jej niańką od kiedy
przybyła do Japonii, nie podobała jej się taka opcja. Ojciec wychowywał ją na
wolną osobę, która może robić co chce. Zawsze postępowała ze swoim
postanowieniem bronienia słabszych i nie zamierzała tego zmieniać.
- Zdajesz
sobie sprawę, że cię nie słucha? – usłyszała głos dziewczyny siedzącej na
przednim siedzeniu, obok kierowcy. Leo zerknęła na nią.
Była to ładna blondynka o
ciemnobrązowych oczach. Niewiele wyższa od niej, przynajmniej tak jej się
wydawało wcześniej. Wyglądała na sympatyczną osobę z którą mogłaby się
zaprzyjaźnić. Tylko nie wiedziała co ona robiła z Nicolasem.
Dziewczyna czując na sobie spojrzenie Leokadii spojrzała na nią i
uśmiechnęła się, jej usta miały delikatny odcień różu.
- Nie
przedstawił nas sobie – stwierdziła dziewczyna wyciągając dłoń w kierunku
brunetki. – Jestem Takasu Yuki, a ten staruszek to mój ojciec.
- Och
rozumiem. Miło cię poznać Yuki – uśmiechnęła się Leo, łapiąc dłoń dziewczyny. –
Jestem Leokadia Strong, mów mi Leo.
Nicolas
zatrzymał się przed domem Yotsuy.
– Leo-sama
mundurek powinien być dostarczony do twojego pokoju. Proszę przebierz się. –
poprosił.
Leo skrzywiła się przypominając
sobie o mundurku szkolnym, który wisiał na jej szafie.
-
Zapomnij. Nie nałożę tej spódniczki. Jest zdecydowanie za krótka! – sprzeciwiła
się kręcąc głową.
Yuki zaśmiał się wyciągając papierową torbę.
- Ojciec
za dużo o tobie nie mówił, ale poprosił bym pożyczył ci mój mundurek. –
powiedział Yuki.
- Leo-sama
proszę nałożyć strój, który jest w pokoju. – poprosił ponownie Nicolas.
Leo westchnęła podchodząc do swojego
pokoju i zerkając na ojca i córkę. Weszła do pokoju, a za nią Yuki
powstrzymując przed wejściem ojca. Zamknęła drzwi za sobą i spojrzała na Leo
krzywiącą się na widok mundurka.
- Ojciec
popełnił pewną gafę – zaczął Yuki zwracając na siebie uwagę Leokadii. – No bo
wiesz, moja szkoła jest koedukacyjna tylko z nazwy – powiedział – Tak naprawdę
to szkoła pełna facetów, na dokładkę należących do półświatka. No niby też do
niego należysz, ale jesteś dziewczyną..
- A ty nie
jesteś? – zapytała zdziwiona wpatrując się w blondynkę, która do niej się
uśmiechnęła.
- Jestem
facetem. – powiedział Yuki, a widząc niedowierzanie u dziewczyny westchnął. –
Nie ważne. Trzymaj. To i lepiej, że nie wyglądasz jak dziewczyna.
- Co masz
na myśli? – zapytała biorąc reklamówkę i zaglądając do środka. – Mundurek?
- Załóż
ten. To mój mundurek, później ojciec załatwi dla ciebie. Plan jest taki, że
przez jakiś czas będziesz udawać chłopaka, dopóki ojcu nie uda się załatwić
przeniesienia do innej szkoły. – wyjaśnił Yuki.
- Skoro
jesteś chłopakiem… - zaczęła, gdy wyciągnęła męski mundurek – dlaczego jesteś
tak ubrany?
- Bo lubię
– skwitował Yuki – po za tym w szkole odbywa się konkurs księżniczek i biorę…
- Czy
mógłbyś wyjść? –przerwała mu wskazując na mundurek. – Chciałabym się przebrać…
- Jasne. –
zgodził się szybko opuszczając pokój.
- Nie
spodziewałam się spotkać transwestytę – pomyślała przebierając się – I nie
pomyślałabym, że to będzie syn tego ułożonego faceta, ale wydaje się miły.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz