Byłabym wdzięczna, za jakieś komentarze :)
Szablon jak i zawartość bloga jest mojej twórczości.

12/31/2016

Hoyden - Rozdział czwarty

Chłopak, który jest dziewczyną


            W samochodzie dostała reprymendę od zdenerwowanego mężczyzny. W Australii też często je dostawała od kolegów ojca, ale on sam ją chwalił za jej zachowanie. Zawsze jej powtarzał, że pomoc innym jest ważna i nie zamierzała tego zmieniać.
- Zrozumiałaś Leo-san? – zapytał w końcu Nicolas patrząc na dziewczynę wyglądającą przez okno.
- Postaram się nie sprawiać więcej tobie kłopotów – powiedziała uśmiechają się do mężczyzny. – Ale nie obiecuję, że od razu się zmienię.
- Leo-san – poprosił Nicolas odbierając telefon. Leo tylko wzruszyła ramionami i wyjrzała przez okno.
- Już zaczynam tęsknić za domem, tato – pomyślała.
            Pozostała część podróży przemilczała. Zawsze była otwarta i wesoła, teraz jednak miała ochotę pomilczeć i przemyśleć obecną sytuację. W Australii miała wiele swobody, była akceptowana taka jaka jest. Tu w Japonii będzie musiała być bardziej powściągliwa, przez wzgląd na matkę i jej pozycję o której bez przerwy wspomina Nicolas. Chciała wrócić, bardzo tego pragnęła.
- Leo-san jesteśmy na miejscu. – zwrócił się do niej Nicolas. Miejsce o którym mówił Nicolas, był wielki jedno piętrowy dom z równie dużym ogrodem i murem otaczającym posiadłość.
            Nicolas zaprowadził ją od razu do pokoju w którym czekała jej matka. Akari Yotsuya była piękną kobietą po czterdziestce. Miała czarne, proste włosy sięgające połowy pleców i bystre ciemnoczekoladowe oczy, które otaksowały wygląd Leo. Obeszła biurko przy którym siedziała i uściskała córkę.
- Nareszcie dotarłaś – uśmiechnęła się przytrzymując twarz córki. – Jesteś taką śliczną dziewczyną.
·¸»ÁÂ
- O wrócił – powiedział do siebie Yuki patrząc na światło dochodzące do przedpokoju. Ściągnął buty i wszedł do mieszkania z torbą przerzuconą przez ramię. Na niskim stoliczku stał przygotowany obiad, a czarnowłosy mężczyzna właśnie układał ostatnie potrawy. – Jestem – powiedział zwracając na siebie uwagę mężczyzny.
- Witaj w domu, Yuki – powiedział podnosząc wzrok na chłopaka zaraz westchnął przeciągle kręcąc głową.
            Yuki był siedemnastolatkiem i synem członka yakuzy, oraz lubił przebierać się za kobietę. Co zawsze wywoływało dziwny grymas u ojca. Pozwalał mu na to pod warunkiem, że do szkoły będzie nosił męski mundurek, teraz miał na sobie żeński i blond perukę, z długimi lokami.
- Nie mów, że byłeś tak ubrany w szkole… - zaczął ojciec wpatrując się krytycznie w syna.
- Zaczęły się wybory Księżniczek – powiedział spokojnie zasiadając do stołu. – Przez najbliższy miesiąc kandydaci na Księżniczkę mogą nosić takie ciuszki. Wiesz to taka tradycja w tej męskiej szkole – wyjaśnił.
- Myślałem, że twoja szkoła jest koedukacyjna – zdziwiony spojrzał na syna, który ze smakiem zabrał się za swoja porcję.
- No tylko z nazwy. – potwierdził – tylko, żadne dziewczyny nie chcą chodzić do szkoły, gdzie są delikwenci i uczą się dzieci Yakuzy. – odparł zerkając na bruneta. – A właśnie załatwiłeś tą sprawę dla Yotsuy-samy?
            Mężczyzna ścisnął palcami nasadę nosa i ponownie westchnął.
- Wiesz o tym, że m więcej wzdychasz, tym więcej szczęścia ci ucieka? – zapytał rozbawiony blondyn sięgając pałeczkami po kawałek pieczonego mięsa. – Kocham twoją kuchnie! – zachwycił się przeszczęśliwy.
- Mam nadzieję, że Yotsuya- sama mnie nie zabije. – mruknął pod nosem zerkając na syna.
- Zrobiłeś coś za co może cię zabić? – zdziwił się wkładając do ust gotowaną szparaga.
- Zjedzmy i porozmawiamy – powiedział zaczynając swój posiłek. Pozostała część posiłku minęła, na różnych ciekawych historyjkach ze szkolnego życia Yukiego. – Ogami? – zapytał Nicolas przerywając zmywanie i zerkając na syna, który ściągał w tym momencie perukę.
- No tak, kilka dni temu uciekł, jego ojczulek podobno był wściekły. – potwierdził Yuki siadając wygodniej na kanapie z lusterkiem. – W szkole było pełno ludzi Ogamiego i wypytywali uczniów i nauczycieli, o tym, czy wiedzą, gdzie on może być.
- Ogami z tobą się uczy? – wytarł dłonie w ręcznik kuchenny i wszedł do pokoju. Spojrzał na blondyna, który zmywał makijaż.
- No tak, wspominałem ci o tym, już wcześniej. – stwierdził zdziwiony zerkając na ojca. – Co jest? Pobladłeś nagle.
- Nie dość, że to m…męska szkoła, to jeszcze syn Ogamiego tam się uczy – jęknął Nicolas. – Jak Yotsuya- sama się o tym dowie każe mi popełnić seppuku.
- W końcu powiesz, dlaczego ma cię zabić za moją szkołę i moich kolegów? – zapytał zniecierpliwiony Yuki siadając prosto na kanapie, tym samym robiąc miejsce dla ojca.
- Córka Yotsuy-samy będzie chodziła do twojej szkoły. – westchnął Nicolas – Pomyślałem, że skoro chodzisz do koedukacyjnej szkoły, mógłbyś się z nią zaprzyjaźnić…
- O, to ona ma córkę? – zdziwił się Yuki przyglądając się ojcu. – Jaka ona jest? – zainteresował się – Ładna? No ładna musi być mając taką matkę. – odpowiedział sobie.
- Jutro się przekonasz. Ja muszę w jakiś sposób rozwiązać ten problem.
·¸»ÁÂ
            Yuki wszedł za ojcem do głównego domu rodziny Yotsuya, gdzie o tak wczesnej porze panował chaos. Po ich wejściu podbiegł do Nicolasa jakiś mężczyzna i wyjaśnił coś energicznie gestykulując. Jego ojciec tylko pokręcił głową zachowując spokój, uspokoił mężczyznę i wydał polecenia, gdy tylko zapanował spokój odwrócił się w jego stronę.
- Jedziemy do pobliskiego parku – zwrócił się do niego i ruszył z powrotem w stronę samochodu.
- Co się dzieje? Skąd ta panika? – zapytał Yuki wsiadając do auta. 
- Leo-san zniknęła ze swoich pokoi i nikt nie zauważył kiedy – powiedział spokojnie ruszając autem. – Znając ją, pewnie wyszła pobiegać, jak to robiła w Australii.
            Yuki wpatrywał się w ojca w milczeniu, czekając na dalsze nowiny dotyczące dziewczyny. Poprzedniego wieczora nie wyciągnął zbyt wiele z ojca. Nie mógł się doczekać by poznać tą dziewczynę, która swego drugiego dnia wprawiła w panikę dom Yotsuya i sprawia, że jego spokojny wiecznie opanowany ojciec tak reaguje.
            Nicolas zaparkował i wraz z Yukim ruszyli w stronę parku, gdzie rozglądał się obserwując będące tam osoby. Yukiego spojrzenie przyciągnęła bójka, uczniów z jego szkoły z odwiecznym wrogiem, szkołą Sansa. Pomiędzy uczniów wpadł jakiś niewysoki chłopak w szarym dresie. Powstrzymał walkę i znokautował wszystkich z Sansa, pomagając tym samym jego kolegom.
- STRONG-san – usłyszał pierwszy raz w życiu podniesiony głos ojca, który ruszył biegiem w kierunku, chłopaka, który żegnał się z uczniami, których uratował. Chłopak zareagował na słowa Nicolasa i uśmiechając się pomachał do nich.
·¸»ÁÂ
Leokadia oparła się wygodniej w samochodzie wpatrując się w okno i słuchając, już kolejnej tyrady Nicolasa. Mężczyzna stał się jej niańką od kiedy przybyła do Japonii, nie podobała jej się taka opcja. Ojciec wychowywał ją na wolną osobę, która może robić co chce. Zawsze postępowała ze swoim postanowieniem bronienia słabszych i nie zamierzała tego zmieniać.
- Zdajesz sobie sprawę, że cię nie słucha? – usłyszała głos dziewczyny siedzącej na przednim siedzeniu, obok kierowcy. Leo zerknęła na nią.
            Była to ładna blondynka o ciemnobrązowych oczach. Niewiele wyższa od niej, przynajmniej tak jej się wydawało wcześniej. Wyglądała na sympatyczną osobę z którą mogłaby się zaprzyjaźnić. Tylko nie wiedziała co ona robiła z Nicolasem.
Dziewczyna czując na sobie spojrzenie Leokadii spojrzała na nią i uśmiechnęła się, jej usta miały delikatny odcień różu.
- Nie przedstawił nas sobie – stwierdziła dziewczyna wyciągając dłoń w kierunku brunetki. – Jestem Takasu Yuki, a ten staruszek to mój ojciec.
- Och rozumiem. Miło cię poznać Yuki – uśmiechnęła się Leo, łapiąc dłoń dziewczyny. – Jestem Leokadia Strong, mów mi Leo.
Nicolas zatrzymał się przed domem Yotsuy.
– Leo-sama mundurek powinien być dostarczony do twojego pokoju. Proszę przebierz się. – poprosił.
            Leo skrzywiła się przypominając sobie o mundurku szkolnym, który wisiał na jej szafie.
- Zapomnij. Nie nałożę tej spódniczki. Jest zdecydowanie za krótka! – sprzeciwiła się kręcąc głową.
Yuki zaśmiał się wyciągając papierową torbę.
- Ojciec za dużo o tobie nie mówił, ale poprosił bym pożyczył ci mój mundurek. – powiedział Yuki.
- Leo-sama proszę nałożyć strój, który jest w pokoju. – poprosił ponownie Nicolas.
            Leo westchnęła podchodząc do swojego pokoju i zerkając na ojca i córkę. Weszła do pokoju, a za nią Yuki powstrzymując przed wejściem ojca. Zamknęła drzwi za sobą i spojrzała na Leo krzywiącą się na widok mundurka.
- Ojciec popełnił pewną gafę – zaczął Yuki zwracając na siebie uwagę Leokadii. – No bo wiesz, moja szkoła jest koedukacyjna tylko z nazwy – powiedział – Tak naprawdę to szkoła pełna facetów, na dokładkę należących do półświatka. No niby też do niego należysz, ale jesteś dziewczyną..
- A ty nie jesteś? – zapytała zdziwiona wpatrując się w blondynkę, która do niej się uśmiechnęła.
- Jestem facetem. – powiedział Yuki, a widząc niedowierzanie u dziewczyny westchnął. – Nie ważne. Trzymaj. To i lepiej, że nie wyglądasz jak dziewczyna.
- Co masz na myśli? – zapytała biorąc reklamówkę i zaglądając do środka. – Mundurek?
- Załóż ten. To mój mundurek, później ojciec załatwi dla ciebie. Plan jest taki, że przez jakiś czas będziesz udawać chłopaka, dopóki ojcu nie uda się załatwić przeniesienia do innej szkoły. – wyjaśnił Yuki.
- Skoro jesteś chłopakiem… - zaczęła, gdy wyciągnęła męski mundurek – dlaczego jesteś tak ubrany?
- Bo lubię – skwitował Yuki – po za tym w szkole odbywa się konkurs księżniczek i biorę…
- Czy mógłbyś wyjść? –przerwała mu wskazując na mundurek. – Chciałabym się przebrać…
- Jasne. – zgodził się szybko opuszczając pokój.

- Nie spodziewałam się spotkać transwestytę – pomyślała przebierając się – I nie pomyślałabym, że to będzie syn tego ułożonego faceta, ale wydaje się miły.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz