Byłabym wdzięczna, za jakieś komentarze :)
Szablon jak i zawartość bloga jest mojej twórczości.

2/21/2017

Agnieszka - część siódma

Agnieszka obudziła się wtulona w męża, gdy jej powiedział o oficjalnym przyjęciu była trochę niezadowolona. Musiała się ubierać i stosować do etykiety, czego nie lubiła. Ale wiedziała, że i tak się nie wykręci. To niewielka cena za bycie z kimś takim jak Aleksander. Po przyjeździe do Landu Rudolf i Adam zatrzymali się w pałacu Islandoru.
-powiadom księcia, że chcemy się z nim zobaczyć.- powiedział Rudolf do strażnika stojącego przed apartamentem zajmowanym przez książęcą parę.
-przykro mi ale nie mogę tego zrobić. Książę zabronił mu przeszkadzać.- odparł strażnik nie zmieniając pozycji.
-przestań, wiesz kim jesteśmy?!- powiedział oburzony Adam.
-tak wiem. Ale książę powiedział, że zabije każdego kto go zmusi do wyjścia z sypialni. Nawet jeśli to będzie sam imperator mam nie wpuścić. A tak prywatnie jest wściekły…
-przejdzie mu. Jak z nami się zobaczy.- spróbował Adam ominąć strażnika.
-nie wpuszczę cię, panie- przeładował broń robiąc krok do tyłu.
-Adam, daj spokój. I tak wyjdzie niedługo. Z najlepszą ze swych kochanek kończył o 9.00. Mamy pół godziny, poczekamy- powiedział Rudolf.
***
-kopciuszku ,włożysz tą sukienkę? Co ci wczoraj pokazała Doris?
-nie! Bo czuję się w niej goła!- pocałowała męża.
-ale to przyjęcie wymaga takiej sukni.- bawił się jej włosami i całował nie zasłonięte kołdrą części ciała.
-kusiciel- wymamrotała odprężając się- ale bez diademu…
-z nim. To oficjalne wystąpienie. No i wielka pompa. Rudolf i Adam już pewnie są… a jak mówiłem. Twoje przyjaciółki, jak będziesz chciała, mogą być tylko z nimi i obok ciebie.
-ale… Nie wiem czy zechcą. No oni, bo one no nie wiem… jesteś pewny?
-o tak. Podpadły, ale tobie na nich zależy. Powiedzmy, że będę wspaniałomyślny. Te dwie, jeżeli przystaną na warunki, które im przedstawię to spotkają się z tobą osobiście.
-a moja siostra?
-dostała już odpowiednią komnatę i strój. Jej kochaś też.- zatkał jej usta całusem.
-ale moje negoc…
-… to ultimatum. A ty ogłosiłaś poddanie się.- uśmiechnął się wstając.- o już 10.00, a o 12.00 podpisujemy umowę. I mamy oficjalne spotkanie z rządem Landu.
-nie chcę.
-Kapitulacja ci na to nie pozwala. Już wstawaj. Ann, Doris! Zajmijcie się księżną. Założy co jej dacie.
-uch ty!- rzuciła poduszką, którą złapał.
-kochanie jak chcesz celować we mnie to użyj innej broni. Poduszka na mnie nie działa.- podał poduszkę służącej.
-a więc na te pierwsze spotkanie włoży pani to.- powiedziała Doris podając kremowo- biały gorset wyszyty złotą nitką i krótką czarną spódniczkę z aksamitu i do tego czarne bolerko. Włosy uczesano w kok i włożono diadem, a także rubinowy naszyjnik i kolczyki. Książę natomiast ubierał się w towarzystwie kumpli, którym udało się dotrzeć w końcu do jego prywatnego apartamentu.
-co tak długo można robić z babą?!- spytał niezadowolony Adam patrząc jak ten wkłada swoje ulubione oficjalne ubranie.
-jesteś zadowolony. A straże mówią, że wściekły- powiedział Rudolf.
-bo jestem. I zadowolony i zły. A także cieszy mnie wasz widok. Mam dla was zadanie. Odwiedzicie pewne laseczki. Obiecałem wam na ślubie coś i teraz chcę dotrzymać słowa. Pojedziecie po nie i macie je przekonać, że wasze towarzystwo tylko zapewni prywatne spotkanie z księżną.- popatrzył znacząco na przyjaciół.
-chcesz powiedzieć, że możemy z nimi…- spytał Adam.
-owszem. W Islandorze… o ile je namówicie. A tam na stole leżą zdjęcia. Wybierzcie sobie który, którą chce. I mam prośbę, bądźcie bardzo przekonujący.- popatrzył jak pochylają się nad zdjęciami i wymieniają się nimi.
-wątpisz w nasze możliwości?- uśmiechnął się Rudolf do zdjęcia.
-dawno nam nie dawałeś tak przyjemnego zadania. To jak polowanie na tygrysa- powiedział Adam siadając na krześle.
-nie wyglądają na groźne. Ale myślą, że znają się na facetach lepiej niż mój kopciuszek. Tak więc, ta Calineczka i Śnieżka są wasze. Macie zrobić z nich damy do towarzystwa dla mojej żony.- powiedział Aleksander.
-EJ! Chyba nie chcesz?!- spytali patrząc zdziwieni.
-ja żądam. Nie ma innego wyjścia. Jak chcecie być obok mnie.- powiedział oficjalnym,  nie znoszącym sprzeciwu głosem i rozkazującym tonem.
-co ta laska z tobą zrobiła?!- spytał Rudolf.
-ty nam rozkazujesz?! Dawno tego nie robiłeś!- zdziwił się Adam.
-to się okaże, czy nam przypadną do gustu i czy będą chętne.
-mają być.- stwierdził i wyszedł. A za nim Rudolf i Adam. Na korytarzu podeszła do Aleksandra ubrana i nadąsana Agnieszka.
-Zadowolony?!- a w jej oczach pokazały się zielone ogniki. Co zauważyli stojący z tyłu przyjaciele Aleksandra.
-nawet bardzo kochanie. Tak powinna wyglądać księżna.- uniósł jej podbródek i pocałował.
-a ci? Co tak się gapią?- popatrzyła na nich gniewnie.- czy negocjacje zawsze z nim są takie trudne?!
-e… no.- powiedział Adam zaskoczony, że do niego się zwróciła.
-on zawsze stawia na swoim.- powiedział Rudolf.- nam też postawił ultimatum. Ale ty pani wyglądasz czarująco i apetycznie.- ostatnie słowo spotkało się z groźnym spojrzeniem ze strony Aleksandra. Zaborczo objął żonę i poszli do czarnej limuzyny. Udali się do siedziby parlamentu Landu. Tam przed drzwiami powitał ich premier i jego gabinet.
Podczas powitania książęcej pary było pełno prasy i telewizji. Książę wygłosił oświadczenie, że przyjechał podpisać układ którego gwarancją nie rozerwalności jest jego żona. Obywatelka Landu, oficjalnie księżna Islandoru Agnieszka. Tę relację trwającą prawie dwie godziny oglądali goście Izy.
-jaka ona podobna do Agi- palnęła Anka.
-nie no co ty ta jest wytworna i dystyngowana. Aga by uciekła przed tym tam księciem.- stwierdziła Iza.
-on by nawet jej nie zauważył- powiedział Krzysiek.
-kto by chciał takie głupie coś jak Aga?- stwierdził Artur.
-dlaczego tak uważasz?!- spytała Iza.- ten ostatni test pewnie napisała lepiej niż ty w jej wieku! I wynoś mi się stąd! Obaj! Jak nie lubicie Agi to won!- wyrzuciła zaskoczonych chłopaków.
-Iza co ci? Wygoniłaś Krzyśka…?- spytała Anka patrząc na koleżankę.
-wkurzyli mnie. Ona może nie żyje a ci nadal z niej kpią! To może weźmiesz tą czerwoną skoro nie będziesz i tak tańczyć z Arturem.- powiedziała podenerwowana Iza. Na dwie godziny przed przyjęciem do mieszkania Anki podjechała czarna limuzyna z proporczykami Islandoru.  Rudolf dowiedział się od rodziców Anki, że jej jeszcze nie ma i jest pewnie u Izy swojej przyjaciółki. Więc pojechali do następnej kandydatki by zgarnąć obie. Do mieszkania wpuścił ich ojciec Izy zdziwiony oficjalnym wystąpieniem szatyna(Rudolf).
-Izo przyjechali po was! Możesz tu zejść razem z Anią.- poprosił ojciec córkę.
-A tak! E, ładna ta eskorta- szepnęła Iza do Anki. Stając na dwóch ostatnich stopniach.
-acha. Masz rację. Szkoda, że to eskorta. Ale Artur będzie zazdrosny- zachichotała Anka.
-a więc tak. Która z pań to Anna Sak? A która Izabela Wąs?- spytał Adam.
-ja jestem Iza. Nie Izabela. Po prostu Iza.
-wobec tego ja się wypowiem- powiedział Rudolf, a szeptem dodał do Adama.- czarna jest moja.- a głośniej dodał- będę ci towarzyszył na balu. Podczas oficjalnego przyjęcia usiądę obok ciebie, ale od ciebie zależy czy spotkasz się osobiście z księżną Islandoru.
-E… co?!- usiadła na schodach. „ten przystojniak ze mną?! Bal?! Rozpływam się.” pomyślała.- jak?
-jeden warunek. Wyjdziesz za mnie.
-e… to jakiś kawał?!- popatrzyła zaskoczona na ojca.
-absolutnie. Oto warunki naszej umowy. Zostałaś wybrana na towarzyszkę księżnej. Zgodnie z etykietą tylko jako moja żona możesz być obok niej. Musisz tu tylko podpisać, że akceptujesz mnie na męża. Możesz jeszcze wybrać Adama- wskazał towarzyszącego mu blondyna.
-e…
-na co czekasz?! Gódź się Izka! Taka szansa nie trafi się drugi raz! Bycie na dworze… um chciałabym…- szturchnęła koleżankę Anka.
-to da się załatwić- powiedział Adam.
-e… y teraz to… ze mnie żart?!- niepewnie popatrzyła na obu mężczyzn poważnie im się przyglądającym.
-nie. Jak już wspomniał Rudolf obie was wybrano z całej elity panienek. A książę Aleksander osobiście nam polecił poślubienie was. Ale po balu.
Teraz i Anka usiadła na schodach. Zaczęła patrzeć w niebieskie oczy blondyna.
-ale ja was w ogóle nie znam!- wydukała Iza.
-księżna, przed ślubem nawet nie wiedziała za kogo wychodzi. Wy możecie sobie wybrać między nami.- dodał Rudolf.- macie jeszcze 20 minut. Potem my podzielimy was między siebie.
-ale tak nie można?!- jęknęła Iza.
-można córciu- powiedział ojciec pokazując dokument córce.
-e… no dobra podpiszę- westchnęła- to który mnie chce?- zastanowiła się głośno.
-mogę być ja.- powiedział Rudolf.- kolega woli blondynki. No po podpisaniu tego papierka będziesz hrabianką. Nie jestem taki zły.
-to który papierek jest twój?- podpisała na wskazanym dokumencie „trzeba korzystać z okazji. Anka ma rację” pomyślała.- Aniu no podpisz. Ten blondyn też jest całkiem… sympatyczny. Przecież lubisz blondynów. Hrabia to nie kapitan drużyny koszykarskiej.
-ale…  na pewno? Bo ja i Ar…- zaczęła mówić Anka.
-nie wspominaj o tym palancie! Pamiętaj o naszej przyjaciółce i o tym co jej zrobił!- powiedziała oburzona Iza. Pomagając wstać koleżance, usłyszała.
-ja to zrobię.- podszedł Adam podając rękę blondynie.- pozwól. Jestem zaszczycony.- włożył na palec pierścionek.- hrabino.
-ja cie. Mogę być twoją żoną pod warunkiem, że ci się podobam! Inaczej nic nie podpiszę.
-Hm powiem ci- pochylił się i szepnął do ucha- gdyby nie było tu tak pełno. To bym cię zaraz zaliczył. Tak apetycznie wyglądasz w tej czerwonej sukni. I masz ładne piersi.- odsunął się uśmiechając się lekko do czerwonej na twarzy dziewczyny.
-e… no y… dobrze. Ale o tym pogadamy e… y… na pewno?!- skinął tylko głową podsuwając papier, na którym się podpisała.
-szkoda, że tu nie ma Agi.- powiedziała Iza nieco smutniejąc z powodu braku koleżanki.
-zabierzemy was do niej- powiedział nieoczekiwanie Rudolf.
-to się znalazła?! Ją też wybrali?! Nie mogliście od tego zacząć?! Anka wstawaj szybko! Jedziemy zobaczyć się z Agą! Ona żyje!- ucieszyła się i pocałowała ojca na do widzenia.
-zaraz ale ja nie mam przy sobie tego zaproszenia!- przypomniała sobie Anka.
-nie będzie ci potrzebne. Ja cię wprowadzę. Nawet do księżnej.
Dwie koleżanki odjechały już jako hrabianki z domu Izy. „to nie takie złe…” pomyślała Anka o dopiero co poznanym narzeczonym. Przez całą drogę słuchała i czerwieniła się z powodu Adama. Izka natomiast wypytywała o księżną i jak odnaleziono Agnieszkę „to dlatego ją szukali. Ma być dwórką księżnej” myślała Iza. Jednak bardzo się zdziwiła, gdy w salonie pałacu należącego do Islandoru. Spotkały się osobiście z księciem Aleksandrem i nigdzie nie widziały Agnieszki.
-a więc wy będziecie towarzyszyć mojej żonie. Mam nadzieję, że będziecie się do niej odnosić z szacunkiem. Nie będę tolerował nazywania nawet w żartach księżnej idiotką, ofermą, błaznem, tępakiem, czy ciamajdą. Pominę inne, bo by za dużo wymieniać. Zanim się z nią spotkacie macie przysiąc lojalność wobec mnie i księżnej Islandoru… posłuszeństwo wobec imperatora i jego żony.- powiedział poważnie i stanowczo Aleksander. Patrząc każdej w oczy swymi ciemnymi oczyma. Wywołał u nich przenikliwe dreszcze.
-przerażający facet- szepnęła Iza do Anki ponieważ pozostawiono je same w saloniku.
-żeby Aga go widziała uciekłaby stąd- dodała Anka.
-ale gdzie ona jest?! Miała tu być, obiecali!- pytała Iza przyglądając się wykwintnemu wnętrzu. Otworzyły się drzwi i strażnik zakomunikował- Księżna Islandoru Agnieszka.
-IZKA! ANKA! Co wy tu robicie?!- ucieszyła i zdziwiła się jednocześnie Agnieszka wchodząc i witając się z koleżankami, które nie mogły przestać się dziwić.
-Anka jesteś pewna, że ta księżna to niebyła Aga?- spytała Iza- bo wygląda mi na nią.
-księżno! Tak nie można! Etykieta! Nie pozwala na obściskiwanie dwórek!- usłyszały Doris.
-ale to są moje przyjaciółki! A jak powiem, że miałaś coś przeciwko memu powitaniu z nimi to… Aleksander z tobą pogada.- Po jej słowach Anka usiadła na podłogę. A Doris wydęła policzki. Iza szeroko otworzyła oczy ze zdziwienia.- słyszałam, że już poznałyście mojego męża. Fajny nie?! A ja głupia chciałam się wykręcić Arturem. Wiecie jaki kochany jest mój mężuś?! A w łóżku robimy takie rzeczy… co jest czemu nic nie mówicie?!
-Aga to na pewno ty?!- spytała Iza- ty uciekasz przed mężczyznami jak książę Aleksander…
-co wy. Jak wam mówiłam no tobie… wstawaj Anka etykieta w mej obecności nie można siedzieć na podłodze… że straciłam cnotę z mężem to mi nie uwierzyłyście. Prawda?- Obie skinęły głową.- no cóż nie mogłam wam powiedzieć kim on jest. Bo ta etykieta na to nie pozwala. Co u was słychać?!
-u…u nas?!- wydukała Anka.- mamy być twoimi dworkami i zaręczyłyśmy się…
-z Krzyśkiem i Arturem?- popatrzyła niepewnie.
-nie- wyjaśniła Iza.- z Rudolfem i Adamem… o tymi.
Agnieszka popatrzyła na przyjaciół męża i na wchodzącego za nimi jego samego.
-jak podoba ci się mój prezent kopciuszku?- spytał podchodząc do żony zadowolony ze swojej niespodzianki.
-nawet bardzo! Dzięki.- pocałowała się przy będących w środku osobach.
-to nasza Agnieszka? Nie poznaję jej…- wyszeptała Iza do Anki.
-a teraz kochanie idziemy na pompatyczne przyjęcie. Poplotkujesz z nimi później. Jutro jadą z nami do Islandoru.- powiedział nie zwracając uwagi na zdziwione koleżanki żony.

-tak? To fajnie, kochany jesteś! Nie rozumiem czemu wszyscy się ciebie boją.- wsparła się na jego ramieniu i wyszli by pojechać na miejsce przyjęcia do pałacu prezydenckiego. Zachowanie koleżanki dziwiło Ankę i Izę. Przytulała się do człowieka, który spowodował swoim spojrzeniem u nich falę strachu. Po za tym dziwiło je to iż tamten im rozkazuje i za nie decyduje nie pytając nawet o zdanie. A ten strój Agnieszki był naprawdę ładny i podkreślał jej figurę. Ciemnozielona suknia z głębokim dekoltem podkreślała jej piękne piersi, a kaskada opadających loków na kark, dodawała powagi i majestatu. 

Spis rozdziałów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz