Daimon tępo
wpatrywał się w książkę leżącą przed nim. Wiedział, że Rose wydała książkę i
doskonale sobie zdawał sprawę z tego, że jest bardzo popularna. Jednak nie miał
pojęcia o czym pisała siostra, po za faktem, że na pewno dotyczyła męsko-
męskiej miłości. Ale o co chodziło dla Aleksandra Williamsa? Dlaczego pokazał
mu tą książkę?
Mężczyzna
siedzący naprzeciwko przyglądał się blondynowi. Wiedział, że bije się z myślami
i nie może zrozumieć, o co w tym chodzi. Uśmiechnął się, gdy zielone oczy z
pytaniem na niego spojrzały.
- Czy wiesz co to jest? – zapytał zagadkowo się uśmiechając.
- Książka, którą napisała moja starsza siostra – stwierdził
opanowanym głosem Daimon patrząc prosto w niebieskie oczy szefa wytwórni, który
z rozbawieniem pokręcił głową.
- To wstęp do twojej kariery. – wyjaśnił i uśmiechnął się
szerzej widząc zaskoczone spojrzenie chłopaka. – Rose jest nie tylko pisarką,
ale i scenarzystką, a my ubiegaliśmy się o jej zgodę na nagranie krótkiego
serialu na podstawie jej książki. – zaczął wyjaśniać, na chwilę milknąć.
Doskonale pamiętał tą rozmowę, ta dziewczyna była naprawdę energiczna i
otwarta, zupełne przeciwieństwo Daimona.
Dziewczyna upiła łyk kawy siedząc w
skórzanym fotelu i co chwila zielonymi podkreślonymi na czarno oczami uważnie
mu się przyglądała. Odstawiła kubek na szklany stół i podniosła plik kartek
wertując je pobieżnie. Uśmiechnęła się przyjaźnie do mężczyzny odkładając go na
stole.
- Nie zgadzam się –
odparła sięgając po kubek i upijając z niego trochę kawy. – Jeśli chcecie moją
zgodę, nie zgadzam się na tak pozmieniany scenariusz jaki mi pan przedstawił.
Sama stworzę scenariusz i będę nadzorować film. I nie zgadzam się co do
aktorów. – wydęła usta w niezadowoleniu.
- Co w nich ci nie
odpowiada. Ash Sharker jest teraz na topie i serial by zyskał, gdyby w nim
wystąpił jako główny bohater… - zaczął mówić, ale go zbyła machnięciem ręką.
- Właśnie w tym rzecz,
że nie nadaje się na głównego bohatera. Nie oddam mu roli Deana, ale także nie
mówię, że nie wystąpi. Do niego bardziej pasuje rola Shona, a Adama w ogóle bym
nie brała. – westchnęła wpatrując się w scenariusz jaki jej przedstawił szef
wytwórni Metropolian Studio. – Daimon Kingstone. – powiedziała po dłuższej
chwili milczenia, zaraz się uśmiechając. – To jest rola stworzona dla niego i
tylko on może dobrze ją zagrać. W końcu jest świetnym aktorem nie uważa pan? –
podniosła się z fotela.
- W rzeczy samej –
potwierdził Alexander uśmiechając się.
- Jeśli uda panu się
przekonać go do zagrania w tym serialu. Będziesz miał moją zgodę na ten serial. –
powiedziała uśmiechając się wesoło. – A teraz muszę już iść. Do widzenia panu. –
pożegnała się wychodząc z jego gabinetu.
Od początku wiedział, że chłopak
miał potencjał i zamierzał go nakierować, jednak ten upierał się przy zastaniu
muzykiem. A panna Rosa dała mu doskonały pretekst by wykorzystać okazję.
- Nie rozumiem co ma to ze mną wspólnego? – zapytał Daimon – Mam stworzyć muzykę do filmu?
- Nie rozumiem co ma to ze mną wspólnego? – zapytał Daimon – Mam stworzyć muzykę do filmu?
- Masz w nim wystąpić jako główny bohater. Czytałeś Zakazaną Miłość? – zapytał przyglądając
się Daimonowi.
- Nie – odparł szczerze kręcąc głową.
- Więc ta książka jest twoją pracą domową. – zdecydował
Aleksander podnosząc się i dając do zrozumienia, że nie zamierza wysłuchiwać
protestów blondyna.
Daimon
także się podniósł biorąc książkę do ręki. Był sumienny we wszystkich zadaniach
jakie powierzał mu Aleksander. Da z siebie wszystko jak zawsze, choć nie
zamierzał zaczynać od aktorstwa.
„ Dean przestał grać i popatrzył na zegarek. Miał jeszcze
pół godziny do wyjścia. Zerknął na kolegów z kapeli, każdy zaglądał do listy
piosenek, które wybrali na konkurs. A teraz musieli wybrać jedną z nich, był to
naprawdę trudne z charakterkami Armina i Leo.
- Jestem zdania, że ta lepiej wypadnie – upierał się przy
swoim Armin.
- Według mnie ta. Jest bardziej zaskakująca niż Biała róża.
– odparł Leo wskazując kartkę z tekstem.
- Tylko dlatego, że jest więcej ścieżki gitarowej – prychnął
urażony Armin.
Deam dłużej nie przysłuchiwał się ich sporom. Zagra
cokolwiek wybiorą, nigdy nie lubił wybierać. Kochał muzykę i wszystko mu jedno
było co to będzie za utwór, chciał tylko by zaistnieli na jakiejś scenie.
- Chłopaki ja już lecę – powiedział do kolegów z kapeli i
słysząc ich pożegnanie wyszedł z garażu…”
-Mam być głównym bohaterem. Pewnie Aleksander wybrał mnie,
bo to muzyk – mruknął do siebie przewracając kolejną stronę. Opowieść nie była
zła. Opowiadała o licealiście, który wychowywał młodszego brata. Był bardzo
zamknięty i ciężko mu szło z nawiązywaniem znajomości, zwłaszcza z
dziewczynami. – Nie wiedziałem, że Rose umie tak pisać. – pomyślał zdumiony. Historia Deana bardzo go wciągnęła, na tyle, że nawet nie zauważył wejścia współlokatora.
- Czy to nie Zakazana Miłość? – usłyszał głos Asha,
którego nie chciał znać. Jednak ostatnio spojrzał na niego inaczej. Okazał się
dobrym słuchaczem i nie naciska, czego najbardziej obawiał się Daimon.
- Aleksander Williams kazał mi to przeczytać. Wspominał, że
mam zadebiutować w tym – stwierdził wkładając zakładkę i zerkając na szatyna,
który usiadł w fotelu naprzeciwko.
- Czyli będziemy grać razem – stwierdził wesoło machając swoją
książką. – Jak miło będziemy mogli razem ćwiczyć. Kim masz być? – zainteresował
się ożywiony.
- Deanem – mruknął obserwując zaskoczenie malujące się na
twarzy szatyna.
- Główny bohater? – zapytał Ash – Alex nic nie wspominał, że
to ty masz grać główną rolę. Och! To dlatego dostałem rolę Shona. – mruknął do
siebie, ale zaraz się uśmiechnął wstając z fotela. – Przeczytaj do końca i
możemy razem poćwiczyć, mamy sporo wspólnych scen.
Blondyn spojrzał na Asha, a następnie na książkę. Doszedł już momentu pierwszego pojawienia się Shona. Ta postać była bardzo wyraźnie nakreślona zastanawiał się dlaczego, ale wtedy coś przyszło mu do głowy.
Blondyn spojrzał na Asha, a następnie na książkę. Doszedł już momentu pierwszego pojawienia się Shona. Ta postać była bardzo wyraźnie nakreślona zastanawiał się dlaczego, ale wtedy coś przyszło mu do głowy.
- A jeśli to ma być tego rodzaju chłopak? – zastanowił się
patrząc na książkę. Okładka nic nie zdradzała była na niej tylko biała róża
leżąca na czerwonej kałuży. Nawet opis książki za wiele nie zdradzał mówił
tylko o tym, że Dean spotyka niesamowitą osobę w której się zakochuje. Myślał
na początku, że to może zwykły romans i będzie chodziło o Tamarę, ale jeśli to
ma być Shon… - Po Rose można wszystkiego się spodziewać – pomyślał przeczesując
włosy.
- A właśnie Daimon nie uczęszczałeś na żadne kursy
aktorskie, może chcesz bym cię podszkolił? – zaproponował Ash nakładając
kurtkę.
- Nie nadaje się do tej roli. Nie jestem tak wrażliwym typem
jak Dean – stwierdził blondyn podnosząc się – wolałbym skupić się na muzyce.
- Jesteś wrażliwy – powiedział Ash patrząc na chłopaka. Miał
wrażenie, że Daimon sobie z tego zdaje sprawę. Przekonał się o tym, miesiąc
temu, gdy został zraniony przez Amy. Przychodziła tu kilka razy na szczęście
pod nieobecność Daimona. Zbywał ją, gdyż nie chciał widzieć tego wyrazu twarzy
nigdy więcej. Pierwszy tydzień był najgorszy, nie potrafił dotrzeć do niego, to
co wcześniej wywoływało złość było ignorowane. Miał wrażenie, że cofnęli się do
czasów pierwszego spotkania. Jednak z czasem Daimon wrócił do swojego
pierwotnego ja, co bardzo ku zdziwieniu samego Asha uszczęśliwiło. Nawet miał
wrażenie, że zbliżyli się do siebie.
- Tylko ci się wydaje – stwierdził Daimon ruszając do
kuchni.
- I zamknięty w sobie, boisz się kogokolwiek wpuścić by nie zostać ponownie zranionym – powiedział Ash patrząc na zatrzymującego się blondyna. – Nie wiem kto był przyczyną tego, ale musiał cię naprawdę zranić.
- ZAMKNIJ SIĘ! – krzyknął Daimon – Przestań się zachowywać jakbyś wszystko wiedział! Skoro nic nie wiesz!
- Więc dlaczego się wściekasz? – zapytał Ash zaskoczony uniesionym głosem odwróconego do niego tyłem blondyna.
- I zamknięty w sobie, boisz się kogokolwiek wpuścić by nie zostać ponownie zranionym – powiedział Ash patrząc na zatrzymującego się blondyna. – Nie wiem kto był przyczyną tego, ale musiał cię naprawdę zranić.
- ZAMKNIJ SIĘ! – krzyknął Daimon – Przestań się zachowywać jakbyś wszystko wiedział! Skoro nic nie wiesz!
- Więc dlaczego się wściekasz? – zapytał Ash zaskoczony uniesionym głosem odwróconego do niego tyłem blondyna.
- Ta osoba… - zaczął Daimon zaraz pokręcił głową. Samo
wspomnienie tamtego wydarzenia wywoływała żal. Nie mógł tego powiedzieć nikomu,
nawet Ashowi, który zdawał się potrafić słuchać. – To nie jest twój interes. –
powiedział wychodząc z salonu.
- Ta osoba? – powtórzył Ash patrząc za odchodzącym
chłopakiem. – Co ona ci zrobiła, że tak się tym przejmujesz? – zastanowił się.
Jednak postanowił nie naciskać, to był zbyt kruchy grunt. Daimon miał więcej
tajemnic niż mu się wydawało na początku, co sprawiało, że miał jeszcze większą
ochotę go poznać lepiej. – Cholera chyba się starzeję, Dai zupełnie pochłoną
moje myśli… - pokręcił głową. Odebrał telefon, który zadzwonił. – Tak zaraz
zejdę. – odpowiedział do rozmówcy i ruszył w stronę pokoju blondyna. Zapukał do
drzwi. – Alex chciał bym zabrał cię na plan byś poznał reżysera. – powiedział
do drzwi. – Obiecuje nie wspominać więcej na tamten… - zamilkł widząc otwierane
drzwi i stojącego w nich blondyna. Ponownie miał tą chłodną, zobojętniałą maskę
na sobie. Bez słowa zamkną drzwi i naciągając kurtkę, ruszył w stronę wyjścia.
- Na co czekasz? Wiem, że Williams, kazał mi jechać z tobą.
– powiedział odwracając się w stronę Asha. – Mam poznać plan od kuchni i
zobaczyć jak pracują prawdziwi aktorzy. – dodał wychodząc z mieszkania. –
Zorganizował mi nawet przyśpieszony kurs aktorski. – prychnął niezadowolony.
Ciężko było
skupić się na graniu, gdy było się obserwowanym przez Daimona. Blondyn stał za
reżyserem i obserwował w milczeniu. Miał wokół taką aurę, że nikt nawet nie
ośmielił się do niego zagadać, a wzrok taki przenikliwy, że aktorka z którą
grał ciągle się plątała w swojej roli.
- Cięcie! – krzyknął zirytowany Brown wstając ze swojego
krzesełka. – dziesięć minut przerwy. Julia do mnie – powiedział mężczyzna patrząc
na blondynkę.
- I jak Daimon podoba ci się na planie? – zapytał Ash
podchodząc do chłopaka.
- Niespecjalnie – stwierdził Daimon przerzucając kartki
scenariusza. – Ten scenariusz jest banalny i przewidywalny. Postać Adama jest
masochistą, a przewodnicząca sadystką. Oglądający nie zagłębiający się w sens
postaci dostrzega tylko powierzchowne cechy bohaterów, jakimi są zamknięta w
sobie przewodnicząca i rozwiązły uczeń…
- Niesamowite, ktoś dojrzał ukryte cechy – powiedziała
kobieta podchodząca do szatyna i blondyna.
- Adam jest masochistą, pani Catris? – zdziwił się Ash
patrząc na kobietę. Nawet on grając tą rolę nie zdawał sobie z tego sprawy,
choć uważał, że dobrze odgrywa swoją rolę.
Catris Philips była kobietą po
czterdziestce włosy miała czarne poprzetykane siwymi pasmami. Zawsze ubierała
się w dżinsy i białą bluzkę z kołnierzykiem. Była scenarzystką „My facking
love” i jeszcze kilku filmów w których grał.
- Oczywiście, nie zauważyłeś, choć go grasz? – uśmiechnęła
się kobieta.
- Mamy kłopoty! – zawołał ktoś z obsługi – Alex się nie
zjawi na zdjęciach przez odwołany lot!
- A co z dublerem? – zapytał Brown podchodząc do chłopaka z
obsługi.
- Chory – odpowiedział.
- Nienawidzę pracy z niekompetentnymi ludźmi – mruknął pod
nosem. – Gdzie ja teraz znajdę odpowiedniego aktora… - zastanowił się.
- Będę musiała przerobić scenariusz – westchnęła Catris.
- Alex miał grać Crisa? – zapytał Ash zerkając na
scenarzystkę, która potwierdziła.
- Tak to epizodyczna postać, ale wiele wnosi do wyjaśnienia
zachowania Rose – wyjaśniła.
- Jaki on jest? – dopytywał się Ash zerkając na wściekłego
reżysera rozmawiającego przez telefon.
- Jest samotnikiem, który wyraża się poprzez granie na
pianinie – stwierdził Daimon – Czytałeś scenariusz i nie wiesz? – zapytał z
dezaprobatą patrząc na szatyna.
- Panie Brown znam kogoś, kto mógłby zastąpić Alexa –
powiedział Ash zwracając na siebie uwagę wszystkich panikujących z obsługi.
- To nie pora na żarty Ash – stwierdził Brown podchodząc do
aktora.
- Cris pokazuje się tylko w tym odcinku i na początku
kolejnego, więc nie będzie problemu jeśli Daimon go zastąpi – stwierdził Ash
wskazując blondyna, który skrzywił się to słysząc. – Potrafi grać na każdym
instrumencie i szybko się uczy. Po za tym miałby debiut za sobą, w końcu Alex chce
by zagrał główną rolę w „Zakazanej miłości” – uśmiechnął się.
- Jeszcze nie zgodziłem się zagrać Deana. Mówiłem już to
kilka razy, że chcę debiutować jako muzyk – stwierdził Daimon krzyżując ramiona
i zaciskając dłoń na scenariuszu.
- Czytałeś scenariusz? Daimon to będzie debiut muzyka,
chyba, że się boisz zagrać przed kamerą. – uśmiechnął się Ash patrząc w zielone
oczy blondyna w których przez chwilę widział złość. – Tchórzysz?
Brown przez
chwilę przyglądał się parce i zaczął zdawać sobie sprawę dlaczego Ash tak
dobrze odgrywa swoją rolę Adama. Daimon jest Rose w realnym życiu, próby
sprowokowania go nie wychodzą. Jednak po zapoznaniu się z książką i poznaniu
Daimona osobiście, nie zaakceptuje go do roli głównego bohatera.
- Dobrze. – odetchnął Brown patrząc na blondyna. – Zróbmy
test, który zdecyduje czy potrafi zagrać. Jesteśmy przyparci do ściany, więc
Daimon zapoznaj się ze sceną. – poprosił.
Daimon
westchnął zerkając na Asha i pokręcił głową. Mógł się domyślić, że przyjście na
plan za poradą Aleksandra nie było najlepszym wyjściem. Po za tym Ash wyglądał
jakby o wszystkim wiedział wcześniej, jakby to był jakiś ukryty plan.
- Nie muszę tego robić. – stwierdził Daimon patrząc na
szatyna. – Wrócę za dziesięć minut z nim – dodał pociągając szatyna na
korytarz, gdzie przycisnął go do ściany. – A teraz ty intrygancie. Powiedz mi
co mam robić?
- Co zrobić? – zdziwił się Ash patrząc na Daimona, który go
puścił.
- Sam zaproponowałeś, że udzielisz mi rad. – syknął blondyn
nagląco – teraz nie udawaj Greka! Nigdy nie grałem, niby jak powinienem to
zagrać? – poklepał scenariuszem w czubek głowy Asha.
- Nie masz się czym martwić, masz usiąść przed pianinem i
zagrać fragment utworu, który został przygotowany. Sam powiedziałeś, że Cris
wyraża się poprzez muzykę tak jak ty. – poklepał go po ramieniu. – Jesteś
niesamowity Daimon pokarz to światu. – zobaczył coś co go zaskoczyło. Daimon
odwrócił się od niego tak szybko, aż miał wrażenie, że mu się wydawało. –
Rumieniec? – pomyślał patrząc na chłopaka, który wziął głęboki oddech i
wypuścił powietrze.
- Wolę jak się zachowujesz normalnie – stwierdził Daimon
zerkając na niego ze swoją maską spokoju. Ash wpatrywał się w niego lekko się
uśmiechając. Uświadomił sobie, że blondyn nieświadomie troszeczkę się otworzył
na niego. Był dumny z tego, że Daimon zaczął go inaczej postrzegać.
- Zawsze się tak zachowuję, tylko ty dopiero to zaczynasz
zauważać – stwierdził Ash łapiąc blondyna za podbródek. – Jesteś takim słodkim
facetem…
- Czy ty nie wyobrażasz sobie za dużo – zapytał Daimon
odtrącają dłoń Asha.
- Uważam tylko, że świetnie sobie poradzisz. – stwierdził
Ash ruszając. – Zagraj wszystkim uczucia Crisa, tak by poruszyło to serce tej
zimnokrwistej Rose.
- Taki mam zamiar – mruknął ruszając za nim. – Tylko ten
utwór… - mruknął pod nosem.
W czasie ich nieobecności
przygotowano scenę z pianinem, wszyscy czekali tylko na nich. Przypomniał sobie
co było w scenariuszu i nim się reżyser odezwał zajął miejsce za instrumentem.
Na stojaku był zeszyt z nutami utworu jednak on nie oddawał emocji Crisa. – Do
kitu – mruknął cicho.
- Daimon to tylko próba zagraj tak jak uważasz – zawołał Ash
stojąc obok reżysera, jakby słyszał co powiedział blondyn.
- Nie lubię pracować z amatorami, Ash – powiedział Brown
zerkając na szatyna – Jeszcze jak pomyślę, że ten gość ma być Deanem to zalewa
mnie krew.
- Niech pan uważnie przygląda się Daimonowi. – poprosił Ash
– Jest bardzo zdolny, tylko ma klapki na oczach i widzi tylko jedną drogę. –
stwierdził krzyżując ramiona i patrząc na krzywiącego się blondyna. Wszyscy
zajęli swoje miejsca i Rose stanęła w wyznaczonym miejscu.
- Akcja! - Po całym planie rozbrzmiał dźwięk pianina.
- To nie jest utwór, który przygotowaliśmy – stwierdził
Brown patrząc na grającego blondyna, którego mimika sprawiała, że to co grał
wydawało się prawdziwe.
- Ale to jest piękne – powiedziała scenarzystka.
Rose zatrzymała się przed salą muzyczną z
której dobiegały dźwięki fortepianu. Otworzyła je i patrzyła na odwróconego do
niej tyłem blondyna, grającego na instrumencie. Poczuła jak łzy zaczynają
płynąc jej po policzkach, a usta układają się w imię.
- Cris…
Dźwięk fortepianu urwał się
gwałtownie, a grający na nim chłopak spojrzał przez ramię. Na jego ustach
zagościł nieśmiały uśmiech i ponownie zaczął grać. Dziewczyna zrobiła krok w
jego kierunku, kiedy melodia zmieniła się na mroczną i nieprzyjemną. Nie
wiedziała dlaczego zaczęła płakać i opadła na kolana.
- To była moja wina
Cris. Wybacz mi… - zaczęła łkać ukrywając twarz w dłoniach.
- To początek Rose –
powiedział cicho nadal grając. Jego wyraz twarzy wyrażał zimny gniew. Rese tego
nie usłyszała za dźwiękiem pianina.
- Julia zagrała to poprawnie i bez poprawek – wyszeptał
zdumiony Ash.
- Niesamowite, zamiast wypowiedzieć swoje słowa nienawiści
zagrał je idealnie – zdziwiła się Catris – Nie wiedziałam, że można to w ten
sposób zagrać.
Brown
zgodził się z scenarzystką. Ten chłopak pierwszy raz był na planie, a sposób w
jaki przekazał emocje wprawiły nawet jego w osłupienie. Musiał się zgodzić z
Ashem, że Daimon sobie poradzi w tej epizodycznej scenie.
Daimon
odetchnął z ulgą, gdy usłyszał cięcie. Zagrał to co uważał i chciał przekazać,
ale dlaczego zamiast dziewczyny, gdy zerknął na aktorkę ukazał mu się tamten
chłopak. Zacisnął wargi w wąską linię starając się odepchnąć od siebie mroczne
myśli i wrócić do swojego obojętnego wizerunku.
- Mówiłem, że sobie poradzisz – powiedział wesoło Ash zarzucając
rękę na ramiona blondyna, który nadal siedział za pianinem.
- Nie chcę więcej grać tej sceny – wyszeptał Daimon
zrzucając rękę Asha.
- Co się stało? – zapytał zaskoczony szatyn, gdy na chwilę
maska Daimona opadła. Wyglądał na zranionego, jak w noc, gdy rzuciła go Amy.
Złapał go za rękę i wyciągnął z Sali, nie chciał by ktokolwiek zobaczył
chłopaka w tym stanie. Wszedł do garderoby i oparł głowę Daimona na swoim
ramieniu obejmując go.
- Co ty robisz?- zapytał Daimon zaskoczony zachowaniem
szatyna.
- Po prostu chciałbym zachować tą stronę ciebie dla siebie.
- powiedział Ash. – Pewnie nie chciałbyś
pokazać tej miny innym.
- Heh… - zamilkł na chwilę Daimon – Niby skąd ty możesz to
wiedzieć?
- Jesteś facetem, który mi się cholernie podoba, więc co się
dziwisz, że cię uważnie obserwuję. – przyznał szczerze Ash.
- Dupek.. – westchnął Daimon podnosząc głowę i patrząc w
oczy szatyna. Ash tylko się uśmiechnął widząc, że ten się uspokoił.
- Mam taką cholerną ochotę cię zjeść. – przyznał, co
spowodowało, że na twarzy blondyna pojawił się rumieniec i zaraz obrzydzenie.
- Nie zbliżaj się do mnie fiucie! – syknął odsuwając się od
niego. Daimon myślał, że Ash się zmienił, ale się mylił. Ten facet nadal myślał
dolnymi partiami, jednak ostatnimi czasami zaczęło mniej mu to przeszkadzać. To
był po prostu urok Asha. – Dzięki – dodał po chwili, zerkając na szatyna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz