Limuzyna zatrzymała się przed
pałacem, a w środku było pełno zgromadzonych tam gości. Jedni przyszli
zaproszeni przez prezydenta Landu. A inni zmuszeni do przyjścia przez
zaproszenia wysłane przez sekretarza Islandoru na specjalne polecenie księcia
Aleksandra. Wśród nich było sporo uczniów szkoły do której uczęszczała
Agnieszka i jej koleżanki. Była też cała drużyna koszykówki i wiele innych
osób, które dokuczały Agnieszce. Na Sali byli obecni rodzice i rodzeństwo
księżnej. Wszyscy zajmowali miejsca przy wyznaczonych stołach. Na środku na
podwyższeniu stał stół przeznaczony dla prezydenta i premiera Landu, obok
których miała zasiąść książęca para. Szum panujący na Sali uciszony został
przez sekretarza stanu Landu.
-proszę o ciszę! Za chwilę do nas
dołączy prezydent, premier i honorowy gość książę Aleksander z Islandoru wraz z
małżonką i towarzyszącą im świtą.- na koniec jego słów rozległy się fanfary
grane na trąbkach zwiastujące przyjście zapowiedzianych osób. Jako pierwszy
wszedł premier z małżonką. Za nim Adam z Anką, następnie prezydent z małżonką,
za nimi Rudolf i Iza. Po nich w asyście zbrojnej ochrony wkroczyła na salę
książęca para. Dwóch chłopaków zaskoczył ten widok.
-Artur co jest? Twoja laska idzie
z jakimś blondasem… nie tutejszym.- zwrócił uwagę Krzysiek.- no nie Iza.
-Krzysiek… czy to nie jest
przypadkiem… ale to niemożliwe.- stwierdził Artur. Książę wstał na środku i
zaczął zaraz po prezydencie swoją wypowiedź.
-cieszę się z tak licznego przybycia.
choć zdaję sobie sprawę, że niektórzy woleli by tu się nie pojawiać. Zatem
pozwoliłem sobie zaprosić Życzliwych z klasy 14a i pana Artura Szota. Pragnę
przeprosić panów za to iż dopiero teraz odpowiadam na ich anons zamieszczony w
prasie. Proszę tutaj na środek do mnie tych panów.- gestem wskazał strażnikowi
żądany stolik. Kiedy siedzący przy stoliku niechętnie wstali i stanęli przed
księciem. Poczuli na sobie nie tylko kamery, ale oczy zgromadzonych i mrożące
krew w żyłach spojrzenie księcia. – dziękuję panu. Za dbanie o cnotę żony. Za
wspieranie jej podczas naszych zaręczyn. Nie były oficjalne więc rozumiem, że
chcecie mi coś doradzić. Nie?- gdy po kilku minutach dręczącej ciszy nikt się
nie odezwał.- a myślałem, że macie mi coś do powiedzenia. Pewnie się myliłem,
albo źle zrozumiałem treść tego ogłoszenia… panie Szot jak mam pana nagrodzić?
Hm… należy się panu nagroda za takie zasługi- klasnął w dłonie przyprowadzono
dziewczynę z widoczną ciążą.- umie pan dbać o cnotę innych, to poślubi pan tu i
teraz tę biedną dziewczynę. Ona tak jaki i pan. Zasłużyła na mą łaskę. Od jutra
zaraz po opuszczeniu tego pałacu udacie się na mój koszt na wyspę należącą do
Islandoru. Panie i panowie o to państwo Szot.- Artur wraz z nowo poślubioną
żoną w asyście straży opuścili pałac i więziennym samochodem dotarli do portu.
Pozostali usiedli zadowoleni, że ich nazwiska niedbały o cnotę Agnieszki.
Książę jeszcze wypowiedział się odnośnie nowo zawartego układu i zapowiedział,
że nie będzie tolerował jakichkolwiek żartów pod adresem jego i żony. Anka i
Iza zaniemówiły widząc i słysząc co się dzieje.
-spokojnie- zwrócił się do
narzeczonej Adam.- kochałaś go? Marnie skończył. Nie powinien był próbować
dobierać się do księżnej. Książę jest zazdrosny o nią i tak mnie dziwi, że go tak
łagodnie potraktował. Mógł umierać na 1000 sposobów, ale tylko więzienna wyspa
i brzuchata żonka.- pokręcił głową.- chyba jestem lepszą karą za złe
traktowanie koleżanki?
-e… co?! Skąd wiesz, że się
pokłóciłam z Agą o Artura?!
-dużo wiem. A on wie więcej.
Mogłaś też być na więziennej wyspie, ale wybrałaś mniejsze zło, czyli mnie. A
mi się bardzo podobasz… kochanie, uśmiechnij się.- powiedział, gdy ta
popatrzyła na niego.- nie mów o tym księżnej jeśli chcesz być przy niej.-
pocałował ją w usta. Po drugiej stronie stołu Iza wypytywała co spotka
pozostałych i czemu książę tak dysponuje ludźmi.
-moja droga. Z nim nie ma
dyskusji, ten chłopak i tak może nazywać siebie szczęściarzem. Przeżył choć mu
podpadł, a tam gdzie pojedzie dobrze Mieć własną kobietę. A ten o którego
pytasz wróci do domu i jak będzie mądry to nie będzie podpadał naszej władzy. A
ty jaki lubisz seks?
-e ja… no ja…- zaczerwieniła
się.- ja chciałam poczekać z tym do ślubu… bo co?- popatrzyła mu w oczy.
-nie nic, cieszy mnie to. Może
być ciekawie, po naszym ślubie.
-Ślubie? Kiedy? Chyba nie
szybko?! Bo wiesz ja muszę… podobasz mi się, ale… ja cię wogle nie znam.
-jutro. Jutro bierzemy ślub i
poznasz mnie wtedy lepiej.
„Boże co on wyprawia?!” pomyślała
Agnieszka czekając za stołem, aż mąż skończy swą tyradę nad jej gnębicielami. „kochany
jest. Ale mają miny, szkoda że ich nie widzą.” Rozmyślała patrząc na
wyprowadzaną parę. Książę podszedł do Agnieszki pocałował ją w rękę i usiadł
obok niej.
-dziękuję- wyszeptała.- długo to
będzie trwało?
-obiecałem, że długo. Pompa trwa
kilka godzin. Teraz będzie posiłek później występy artystyczne, na koniec bal…
-okay to kiedy pójdziemy spać do
łóżka? Nudzi mi się.
-sporo później, ale w naszym
łóżku na Eos. Obiecuję. A na razie rób dobrą minę. To danie nawet pięknie
pachnie.
-yhy- mruknęła niezadowolona
zajmując się jedzeniem. Większość gości siedząc przy swoich stołach dyskutowała
po cichu o wystąpieniu księcia Aleksandra i fakcie, że nawet premier ani
prezydent nie stanęli w obronie dziwnie potraktowanego chłopaka. Sam Artur
dopiero będąc w samochodzie dał upust bez silnej złości. Był wściekły sam na
siebie, że pozwolił na takie potraktowanie. Popatrzył na dziewczynę płaczącą w
kącie.
-to jego bękart?
-nie.
-to czyje?- dotknął brzucha.
-kogoś, kto go chciał zabić.
-ale mu się nie udało.
-on tylko mnie posiadł. Ja miałam
być księżną, ale książę mnie przeraża. Więc namówiłam kapitana gwardii by ze
mną się ożenił, ale on mnie tylko zgwałcił i obiecał zabić księcia podczas
kąpieli… ale mu nie wyszło, nie zdążył. On… Dowiedział się, że byłam mu
niewierna. Kiedy szłam na spotkanie z Garym złapał nas jak się całowaliśmy…
wtedy się wściekł a ja prosiłam by mnie zabił. Powiedział, że będę żyć. Gary
bardzo cierpiał, on dopiero dwa dni temu zmarł. Nie wytrzymał tej tortury.-
zamilkła- ale zanim to zrobił mieliśmy jedną noc. Był to dzień jego ślubu,
ślubu księcia. Mogliśmy ją spędzić razem to wtedy zaszłam w ciążę. Oddał mnie
tobie, bo mógł. A czemu ty żyjesz?
-ja… Em nie wiem o co ci chodzi…
-to proste. Użył wobec ciebie
łaski. Jeśli w jakiś sposób skrzywdziłeś jego narzeczoną, albo Nie daj Boże
księżną. Nawet słowem to grozi śmiercią. Dlatego wybrał żonę nie z Islandoru. Ona
na pewno nie wiedziała kim on będzie. Kim będzie mąż, jakiego jej wybrano. Ona
nie miała nic do powiedzenia. Tak jak ja. Nie chciał popełnić błędu, czyli
mnie. Więc? Czemu żyjesz?
-nie wiem.- z niepokojem
popatrzył na dziewczynę- co znaczy, że jesteś moją żoną? Przecież nie wzięliśmy
ślubu…ani cywilnego, ani kościelnego? Wtedy mógłbym się nie zgodzić na to.
-na jakim ty świecie żyjesz
człowieku?! On podpisał umowę z twoim krajem, ja jestem obywatelką Islandoru.
Ślubu cywilnego udziela jakiś urzędnik u was. Tam najwyższym urzędnikiem i
panem jest imperator i Aleksander. Jeśli on ogłasza publicznie, że ktoś jest
żoną lub mężem kogoś to się tego nie kwestionuje. A on ogłosił nas małżeństwem
na oczach milionów. Nie widziałeś kamer?!
-no były tam.- burknął siadając
obok dziewczyny- to jak masz na imię?
-możesz mnie nazywać jak chcesz,
ale byłam księżniczką Anaben córką sekretarza bezpieczeństwa Islandoru- a ty?
Panie Szocie? Kim byłeś?
-ja… no kapitanem drużyny
koszykarskiej w szkole z Stabil. Mam na imię Artur. Może wiesz gdzie nas wiozą?
-wiem. To więzienna wyspa. To
miejsce gdzie będziemy do końca życia. Ale on mianował nas namiestnikami tej
wyspy, będziemy mieć obstawę. Lepiej być zwykłym więźniem tam. Sam się wkrótce
o tym przekonasz.
***
Kilka godzin później na lotnisku
z limuzyny wysiadły trzy pary. Przy wejściu do samolotu czekała Doris i Ann.
Agnieszka niechętnie popatrzyła na jedną z nich.
-jestem zmęczona, nic nie mów!-
zaczęła wchodzić po schodach do samolotu.
-będę pań nauczycielką etykiety
dworskiej.- powiedziała Doris.- zadbam by takie wygłupy już się więcej nie
powtórzyły i przygotuję obie do popołudniowego ślubu. Dlatego radzę by
wykorzystały panie te dwanaście godzin lotu na odpoczynek.- przepuściła
zmęczone i senne Izę i Ankę za którymi stali Rudolf i Adam.
-Doris chcę się zabawić tej nocy
poślubnej. Więc nie męcz jej zbytnio- stwierdził Adam.- ona i tak się boi, bo
wie, że to za karę będzie moją żoną.- poszedł na górę uśmiechnięty.
-o powiedział jej. Ja mam tylko
jedno życzenie, suknia ma mieć odkryte plecy.- ruszył za Adamem.
-ach ci hrabiowie, co stali się
książętami- pokręciła głową Doris i coś sobie przypominając wbiegła na górę.-
panie!- podeszła do Aleksandra- księżna musi się przebrać, by było jej
wygodniej podróżować.
-CO?! Nie! Nie ma mowy! Ja śpię!
Nie widzisz?!- zaprotestowała patrząc na Doris.
-kopciuszku Zdejm tę sukienkę-
popatrzył na żonę.
-ale tu?! Przecież tamci wsiądą
i…- kiedy ten popatrzył znacząco na nią.- Oki. Rozpinaj! Ale jak wejdą…
-kochanie tylko ja jeden będę na
ciebie patrzył- zaznaczył gdy Doris rozpinała gorset. A Ann rozpinała spódnicę.
Po zdjęciu sukni założyły lżejszą i wygodniejszą, krótką sukienkę.
-w sumie mogę się lepiej do
ciebie przytulić. Już tam nie wrócę? Obiecasz?
-wrócisz. Na chrzciny do swojej
siostry. Obiecałem jej to, że będziesz matką chrzestną.
-a no tak. Na chwilę mogę tam
wpaść. Ale z tobą prawda?!- zmrużyła oczy układając się mu na kolanach.
-cieszę się, że wolisz me
towarzystwo nad innych.- zaczął bawić się jej włosami zdejmując między innymi
diadem z głowy.
-boję się ich już ci mówiłam…
tylko kilu osobom ufam. A przy tobie jestem bezpieczna…- ziewnęła.
Po przylocie do Islandoru
książęca para wzięła udział w ślubie Anki, Izy z przyjaciółmi Aleksandra. A
następnie udali się na Eos by odpocząć i nacieszyć się sobą.
KONIEC
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz