Braterska pomoc
Minas jak przewidział to Moon zgodził się służyć Księciu, pod warunkiem ochrony jego rodziny. Lucky czuł się źle z faktem, że chłopak nie wiedział o śmierci bliskich.
Od kiedy został zwierzątkiem Księcia, nauczył się jak bezwzględny potrafi być, gdy mu się sprzeciwia. Będąc w pałacu Raina mógł swobodnie się poruszać, choć częściej przebywał obok czarnowłosego. Od rozgadanych pokojówek, dowiedział się plotki, krążącej po kraju dotyczącej księcia. Dotyczyła ona rzekomego zaspokajania swoich żądz na chłopcach, których żąda. Tylko Lucky znał prawdę, ale nie mógł tego nikomu powiedzieć.
Minął ponad miesiąc przyzwyczaił się już do przytulnego życia zwierzątka księcia. Dostawał porządne posiłki, łóżko było wygodne, a jedyne co musiał robić to siedzieć na poduszce obok krzesła Księcia i pozwalać się głaskać po głowie. Doszedł do wniosku, że Rain polubił tą czynność, a dla niego też nie przeszkadzała.
Początki jednak były trudne zwłaszcza pierwszy raz kąpieli, gdzie Krwawy zażyczył sobie go umyć.
- Sam mogę się umyć – zaprotestował Lucky czerwieniąc się z zażenowania, od kiedy skończył pięć lat nikt dla niego nie pomagał się myć. - Naprawdę poradzę sobie – zapewnił, czuł jak łzy zaczynają napływać mu do oczu. Przełkną ślinę widząc marsową minę księcia, nie widział jej nigdy.
- Jak chcesz – powiedział tylko Rain i wyszedł dumnym krokiem.
To był pierwszy raz jak sprzeciwił się zachciance księcia. Obawiał się, że mógłby użyć siły i zmusić go to jego widzimisię. Po tym jak usłyszał trzask drzwi z westchnieniem ulgi rozebrał się i wszedł do wanny. Woda była przyjemnie ciepła, przymknął oczy rozkoszując się.
- Mógłbyś więcej nie odmawiać Księciu? - pisnął słysząc głos zza siebie. Zanurzył się bardziej w wodzie odwracając się w kierunku białowłosego mężczyzny. Bliźniak Silvera stał w pewnej odległości od wanny w której się moczył. Nie wiedział co ma zrobić, czy też odpowiedzieć. - Jesteś dość problematyczną omegą – westchnął mężczyzna. - Jeśli byłbyś tak dobry i nie odmawiał zachciankom Księcia byłbym ja i inni dozgonnie wdzięczni.
- Nie rozumiem – w końcu się odezwał patrząc w srebrne oczy Moona.
- Widzisz, twoja odmowa kosztowała część personelu życie. To dość problematyczne nie uważasz? - Lucky milczał patrząc nadal na Moona, był milszą wersją Silvera. - Nadal nie rozumiesz? Dobrze, kończ kąpiel pokarzę o co mi chodzi. - uśmiechnął wychodząc z pomieszczenia.
Lucky ponownie zrozumiał jak bezwzględny potrafi być Książę, nie tylko wobec wrogów, ale i służby. Moon pokazał mu ścieżkę z trupów sprzątanych przez żołnierzy. Przysiągł sobie, że więcej nie będzie odmawiał dla niego. Nie chciał by ktoś jeszcze zginą przez niego.
- Teraz rozumiesz? - zapytał Moon prowadzący go do pokoi należących do Raina. Lucky tylko kiwną głową nie chcąc już nic więcej mówić.
***
Oparł głowę o udo Raina przymykając oczy, podczas gdy jego pan czytał jakieś dokumenty. Niedługo później poczuł jak dłoń mężczyzny zanurza się w jego kosmykach. Byli sami w biurze Księcia, a to była ich rutyna trwająca zazwyczaj do obiadu.
- Panie przybył twój brat – powiedział Moon po wcześniejszym zastukaniu w drzwi.
- Który? - zapytał Rain poświęcając krótkie spojrzenie białowłosemu.
- Książę Lain.
- Odpraw go. Nie mam czasu dla tego durnia – powiedział beznamiętnie Rain odkładając zytany dokument.
- Wiedziałem, że to powiesz! - Lucky słysząc donośny głos otworzył oczy i spojrzał na młodego mężczyznę w drzwiach gabinetu. Miał on krótkie czarne włosy i brązowe oczy, rysy twarzy były bardzo podobne do Raina. Lain ubrany był w zakrwawione białe ubrania. Na rozdartym rękawie Lucky dostrzegł barwiący się na czerwono bandaż.
- Ten też jest przystojny – pomyślał, zaraz skrzywił się czując jak dłoń na jego włosach zaciska się. - Auć...
- Czego chcesz Biały? - zapytał Rain zaczynając ponownie głaskać go po głowie.
- Potrzebuję twojej pomocy! - powiedział Lain z determinacją patrząc na Księcia. - Porwano moją żonę, pomóż mi ją odzyskać!
- Zapomnij – odparł Krwawy.
- Ona jest darem od Najwyższego! - krzyknął zdesperowany Lain – Rain! Powołuje się na nasze braterstwo! Pomóż mi!
- Nawet jeśli jesteśmy braćmi, nie pomogę wrogowi – powiedział Rain – Błagaj o pomoc ojca, przecież jesteś jego jedynym dziedzicem. - powiedział z ironią.
- Nie jestem twoim wrogiem Rain – Lucky zobaczył jak zraniły słowa Raina, młodego mężczyznę. Sam był zżyty ze swoim starszym bratem i zawsze mógł na niego liczyć. Nawet teraz zdarzało mu się tęsknić za nim. - Sam masz kogoś cennego, gdyby jego porwali…
- Nie przekonasz mnie tym. Moich rzeczy lękają się dotykać. - usłyszał głos Raina. - Odejdź, nudzisz mnie – powiedział to jego Pan podnosząc się z krzesła. Poczuł szarpnięcie smyczy, szybko się podniósł podążając za Księciem. Gdy tylko opuścili komnatę Rain złapał jego obrożę i przyciągną bliżej swojej twarzy. - Nie popełniłem błędu! - powiedział to patrząc prosto w jego oczy.
- Nic nie powiedziałem – powiedział zaskoczony Lucky.
- Pomyślałeś. - poczuł się jakby Rain znał jego myśli.
- Tak, pomyślałem – potwierdził Lucky odwracając wzrok od brązowych oczy Księcia. - Ja… ja zawsze mogłem liczyć na brata, nawet, gdy byliśmy skłóceni – usprawiedliwił się.
- Mam swoje powody. - odparł Rain puszczając obrożę. - Lain jest następcą tronu Laois, musi w końcu dorosnąć, a nie polegać na sile braci i ojca...
- Nie musisz mi tego tłumaczyć. Jestem tylko twoim Zwierzakiem – wtrącił Lucky, dziwnie się czując, gdy Książę zaczął się usprawiedliwiać przed nim.
- Wiem – odpowiedział Rain ruszając korytarzem. Lucky podbiegł do niego i zachował odległość trzech kroków za nim. Z na przeciwka zauważył zbliżającego się Silvera w końcu nauczył się ich rozpoznawać.
- List od Księcia Bolta – powiedział wręczając zapieczętowaną kopertę. Księże złamał pieczęć i przeczytał zawartość listu. Zaskoczony Lucky pierwszy raz widział taki wyraz twarzy u Krwawego.
- Wyruszamy natychmiast do Dragonspit – powiedział Rain gniotąc list – Masz zaraz być gotowym – rozkazał Silverowi, który przycisnął pięść do piersi i ruszył biegiem w przeciwnym kierunku.
- Czy coś się stało? - zapytał Lucky dotykając ramienia księcia.
- Syn Bolta został porwany – powiedział ruszając szybszym krokiem w kierunku komnaty. - Musimy spotkać się z Czarnym i odzyskać mojego bratanka..
„Szczęście, nie rób nic co może sprowokować deszcz. Robisz się bardzo ważny dla niego, nie oddalaj się od niego. Szczęście uważaj na Kruki, rozdzielą cię z deszczem.
Alfa jest głodna, rwie się do walki. Alfa jest zazdrosna. Deszcz pragnie Cię chronić”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz