Jery nie był
człowiekiem. Zerknął przez okno do Sali gdzie siedział sobowtór. Siedział i
odwzajemniał uśmiechy jednej z dziewczyn, która nieśmiało uśmiechała się i
przelotnie na niego zerkała. Na razie jakoś wytrzyma, stwierdził. Musiał
odnaleźć umysł Mae Andrew. Nie dowiedział się zbyt wiele o niej by wykryć ją od
razu. Wiedział, tylko, że jest wilkołakiem w wilczej postaci. Opuścił szkołę.
Musiał znaleźć zaciszny kąt. Rozejrzał się czy nikt na niego nie patrzy i
wszedł w zatęchły korytarz starego budynku. Odetchnął nie wyczuwając niczyjej
obecności. Poruszył ramionami, zamigotało jasne światło i zalśniły białe pióra
połamanych skrzydeł. Tak mu brakowało latania, niestety utknął na ziemi. A
połamane skrzydła były karą za wtrącanie się do życia ludzi. Chciał dobrze, a
wszystko odwróciło się przeciwko niemu. Na szczęście archanioły zlitowały się i
pozostawiły mu zdolności. Usiadł na przegniłych deskach podłogi. Obok
przebiegła popiskując mysz. Pokręcił nosem czując odrzucający zapach. Musiał
się skupić. Wchłonął nieco energii z ziemi i wiatru, który wleciał przez pobite
szyby. Teraz był gotowy…
- Mae Andrew nadchodzę…
sprawdzimy twoją linię krwi. - Uśmiechnął się łobuzersko. Wiedział, że jest
wilkołakiem w obrębie miasta. Wilkołak, coraz dziwniejszych wybierał sobie
Seth. Nie będzie krytykował kogoś, kto dał mu dach nad głową, gdy został
zesłany na ziemię za karę. Zaczął przeszukiwać dusze o imieniu Mae, było sześć
wilkołaków o tym imieniu, lecz to żadna z nich. Poszukiwał dalej… wtedy ujrzał
ją…
***
Biegła nie
myśląc o niczym. Radowała się wolnością. Nie czuła już tylu zapachów, tak
walczących o dominację. Nie widziała już nawet przed oczami nic, co do tej pory
ją paraliżowało. Była wolna cieszyła się tym. Wiatr wiał przyjemnie, czuła jego
muśnięcia na futrze. To było coś cudownego. Czego ona się bała? Teraz była
jednym ze swoim wilkiem. Oboje się cieszyli tą wolnością. Nikogo, kto by chciał
ją zdominować. Nie było nawet tego wilkołaka, przy którym czuła się uległa.
Przeskoczyła przez pień. Przemknął obok niej zając. Zmieniła kierunek, poczuła
się nagle głodna. Zaczęła polować. Wtedy dotarło coś do niej…zatrzymała się.
Czuła go, ale nie nosem, nie wyczuwała nikogo w pobliżu, ale się rozejrzała.
Żółte ślepia błysnęły, zawarczała. Broniąc się, przed kimś, lecz nie wiedziała,
przed czym.
***
Jery jęknął
otwierając oczy. Nie było tak łatwo, jak myślał. Blackdragon miał rację o sile
woli tej dziewczyny. Była równie silna jak on, a nawet silniejsza jak gdyby
miała siłę dwóch umysłów. Dowiedział się znikomych informacji zanim nie wykryła
jego obecności. Jednak czegoś się dowiedział, czegoś bardzo intrygującego.
Jednak nie był pewny, gdy dotknął tego ona go zaatakowała. Te źródło ciemnej
energii…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz