Byłabym wdzięczna, za jakieś komentarze :)
Szablon jak i zawartość bloga jest mojej twórczości.

1/24/2022

Lucky Rain - Rozdział dziesiąty

 

Starsza Sun

Ciężkie kroki rozbrzmiewały się echem od skalnych ścian korytarza. Sklepienie sięgało niewiele więcej jak dwa metry, a idący mężczyzna prawie zahaczał o niego głową o śnieżnobiałych włosach. Ubrany był w skórzaną zbroje z elementami zwierzęcych futer - w większości były to wilcze skóry. Zatrzymał się w wejściu do olbrzymiej groty, z podziemnym gorącym źródłem, które mieszkańcom Góry służyło za łaźnie. Złocistym oczami omiótł pomieszczenie, aż w końcu zatrzymał wzrok na odwróconej do niego tyłem kobiety. Posiadała ona krwistoczerwone włosy, które opadały teraz mokre na jej porcelanowe plecy i ramiona, zanurzając się częściowo w wodzie tworząc smugę czerwieni pod nią.
- Zaczęło się. -
Powiedział patrząc na filigranową sylwetkę kobiety. Całe plecy i ramiona miała pokryte w czarnych znakach klątwy. Przekleństwa, które sama rzuciła. - Już czas.
- Tak - zgodziła się odwracając się częściowo w kierunku białowłosego.
Włosy częściowo zasłaniały jej blade piersi.
-
Co zamierzasz zrobić? - zapytał krzyżując muskularne ramiona na piersi, wpatrując się w kobiety nagie ciało.
-
Przeprowadzę test. Choć już nie nam nadziei dla tego królewskiego rodu. - Stwierdziła wychodząc z wody. Białowłosy złapał ręcznik leżący niedaleko i odkrył kobietę.
-
On jest inny - odpowiedział spokojnie patrząc w brązowe oczy kobiety.
-
Jest taki sam jak jego ojciec i poprzednicy. Postąpi tak samo jak oni. - Powiedziała ubierając się.
-
Jestem przekonany, że zdziwisz się.
-
Poznałam go jak był młody. Nie sądzę by się zmienił od tamtego czasu.
-
Czy którykolwiek poprzednik, dokonał tego co on?
Czerwonowłosa za
śmia się.
-
Pokładasz w nim duże nadzieje, czyżby twoja wiara w niego dotyczyła tych bliźniąt? - zapytała rozbawiona zerkając na mężczyznę, który w odpowiedzi prychnął odwracając wzrok.
-
On jest jak Regen, powinnaś to zauważyć – stwierdził powracając spojrzeniem do kobiety, która znieruchomiała na chwilę. - Zaślepiona jesteś nienawiścią do tego rodu i tego nie widzisz.
-
Żaden z nich nie jest moim Regenem, żaden z nich nie potrafi poświęcić władzę dla miłości. - Powiedziała rozgniewana stwierdzeniem mężczyzny. - Przekonasz się, że mam rację. Idziemy – dodała nakładając czarny płaszcz i zarzucając kaptur na głowę ukrywając w ten sposób swoją twarz.
***
 Lain wszedł do komnaty narad, gdzie znajdował się obecnie jego ojciec. Mężczyzna po pięćdziesiątce siedział na zdobionym tronie ze znudzoną miną typową u niego. Podniósł ciemno brązowe, zimne spojrzenie na osobę, która przerwała jednemu z mówiących doradców.
- Ojcze – zaczął Lain patrząc wprost na króla podchodząc do podium i tronu na którym siedział.
- Dlaczego przerywasz, spotkanie – chłodny ton mężczyzny, sprawił, że młodzieniec stracił w siebie wiarę.
- Potrzebuje twojej pomocy, królu – powiedział Lain klękając na jedno kolano. Słyszał szepty doradców i zwolenników władcy, już do tego przywykł. - Pomóż mi odzyskać Sky.
- Reedlay zwiększyło liczbę wojsk wokół granic. Twój brat szykuje się do ataku na nas. Teraz liczy się każdy żołnierz. Radź sobie sam. - powiedział król zbywając księcia.
- Ale ona jest DAREM NAJWYŻSZEGO! - krzyknął zdesperowany książę. Pomocy od ojca nie uzyskał, tak samo było z Rainem. Musiał coś zrobić by odzyskać żonę.

Wzdrygnął się, patrząc na plecy ojca za nim stała jakaś postać. Niewyraźna jakby stworzona z przygnębiających emocji. Czuł żal, tęsknotę, rozpacz i wiele innych negatywnych uczuć i emocji, które tworzyły postać podążającą za ojcem. To nie był pierwszy raz jak się ów forma pojawiła, nie wiedział tylko czym jest. Domyślał się, że mogą być to uczucia, które zamknął - odepchnął ojciec.

Poczuł dziwny przepływ mocy, nagle wszystkie szepty ucichły. Spojrzał w kierunku podnoszącego się ojca i patrzącego za niego.

- Starsza Sun – powiedział król. Słysząc to Lain odwrócił się w kierunku postaci, które stały za nim. Wysoki mężczyzna w kapturze z wilczą głową, przed nim stała mniejsza osoba również zakapturzona.

- Rain już podjął decyzję – powiedział kobiecy głos, a czerwone usta, które były widoczne spod kaptura, uśmiechnęły się. - Pluviam, jak myślisz jaka ona była?

***

Zatrzymał konia, gdy nagle na drodze pojawiły się dwie postacie. Jedną z nich wyższą rozpoznał. Tylko Crimson był tak wysoki i do tego chodził w futrach, więc drugą osobą musiała być Starsza Sun. Za nim cały jego oddział się zatrzymał.

- Starsza, nie mam teraz czasu… - powiedział patrząc na kobietę, która zrobiła krok do przodu. Wszystko wokoło ucichło, nawet nie słyszał parskania swojego konia.

- Teraz mamy dużo czasu – powiedziała kobieta.

Starsza Sun była najsilniejszą alfą znaną na świecie, nikt nie wie ile może mieć lat. Zdolność zatrzymywania czasu, była czymś czego każdy pragnął. Zawsze odwiedzała księcia koronowanego, na tamten czas był to on. Crimson za to niepokonany wojownik, który od wieków towarzyszył Sun i uczył królewską rodzinę walki białą bronią. Byli nie licznymi ludźmi, których szanował za bezstronność.

- Panie, kim jest ta kobieta? - zapytał Moon podchodzący do Raina, po jego drugiej stronie zatrzymał się Silver. Byli jedynymi, których ominęła zdolność Starszej.

- To Starsza Sun – powiedział Rain. - Czego może chcieć ode mnie Starsza? - zapytał nie spuszczając wzroku z kobiety.

- Mam dla ciebie propozycje – powiedziała Sun.

Obraz się rozmazał i zobaczył miejsce w zielonych barwach. To była sala tronowa jego ojca. Scenę jaką ujrzał przedstawiała króla na tronie i najmłodszego z braci klęczącego przed nim. Lain miał na sobie zniszczone ubranie i zakrwawiony opatrunek na ramieniu. Wyglądał dokładnie tak samo jak w dzień, kiedy go odprawił.

- Ale ona jest DAREM NAJWYŻSZEGO!

- Co to jest? - zapytał Rain.

- Pomogę obalić Ci twego ojca, byś mógł zyskać władzę jakiej pragniesz… - zaczęła mówić.

- Nauczyłem się, że na tym świecie nie ma nic bezinteresownego – powiedział Rain patrząc na scenę, którą pokazywała mu Sun.

- Poświęć, tylko Lucky’ego – powiedziała Sun. - Musisz tylko wybrać.

Rain spojrzał w kierunku kobiety. Miał poświęcić omegę, by zyskać to czego zawsze chciał? Znowu stanęła mu przed oczami postać chłopaka. Jego wyraz twarzy, gdy odesłał. Zacisnął dłonie w pięści. Lucky, czy władza? Czy to był jedyny wybór?

- Nie – powiedział Rain patrząc na kobietę. - Tron zdobędę sam.

- Czy to twoja odpowiedź? - zapytała Sun. Obraz się rozmazał i na powrót znaleźli się na drodze prowadzącej do pałacu Rakisha.

- Tak. Skorzystam z twojej pomocy, tylko by dostać się szybciej do mojej omegi – odpowiedział książę.

Usłyszał donośny dudniący śmiech, dobiegający od Crimsona.

- Miałem rację, Sun. - powiedział zadowolony białowłosy mężczyzna, z szerokim uśmiechem patrzył w kierunku Krwawego Księcia i białowłosych strażników. Nagle zerwał się z miejsca i złapał za stójkę skórzanej kurty Moona i odchylił zakrwawioną część. - Kto ośmielił się ciebie oznaczyć?

- Mistrzu? - zaskoczony Moon patrzył na wojownika.

- Co za bezczelny Alte. - przeklął puszczając kurtę białowłosego.

- Moon zostałeś oznaczony? - zaskoczony Silver wpatrywał się w brata.

- Gdzie on teraz jest? - zadał pytanie Crimson. Rain spojrzał na mężczyzn.

- Odesłał go do mojego pałacu – odpowiedział książę. - Teraz nie mamy czasu na roztrząsanie tego. Lucky nie może czekać.

- Nie pozwól by ten bezczelny Alte dokończył parowanie. - Zagroził Crimson odwracając się i podchodząc do Sun.

- Jako jedyny zdałeś Rain. Przeniosę ciebie i twoich ludzi do miejsca, gdzie znajduje się Lucky – powiedziała Sun.

Nim zdążył mrugnąć znajdowali się przed wielkim białym pałacem. Zdumiony był mocą jaką posiadała ta kobieta. Pomogła mu dostać się do miejsca, gdzie znajdowała się jego omega. Teraz tylko musiał ją odzyskać i sprawić by cierpiał ten, który ośmielił się dotknąć tego co jego.

- Rain – zawołała go, gdy ruszył w kierunku wrót. - Dziękuję. - Powiedziała, gdy na nią spojrzał. Zniknęła, a wszystko wróciło do życia.

***

- Lucky, porzucę tron dla ciebie. - miał piękne błękitne oczy. Krótkie czarne, niesfornie włosy, które zawsze wyglądały jakby nie widziały szczotki. I był pierwszy w kolejce na tron. 
- Nie powinieneś tego robić, Regen. Jesteś przyszłym królem. - Ona pojawiła się w tym świecie, gdy skończyła piętnaście lat. Wychowywała ją starsza kobieta, która zmarła niedługo później. Jej czerwone włosy sprawiały jej same problemy, do dnia spotkania jego. 
- Nie potrzebuje korony, by być z tobą. Zamieszkajmy razem w twojej wiosce, z dala od tych wszystkich spisków i przepychanki o tron. - zapewniał ją wiele razy, nie mogła mu ulec. Był księciem, a ona zwykłą chłopką. On był omegą, a ona alfą. 
- Regen, w ten sposób nie będziesz szczęśliwy ze mną. - Wmawiała mu, choć i sobie. Pragnęła z nim być, kochała go od pierwszego wejrzenia.
- Kocham cię Lucky. To ty jesteś moim szczęściem. - Był szczerym mężczyzną nigdy jej nie okłamał i oszukał. Ile jeszcze razy będzie musiała odmówić?
- Regen... - Nie pozwolił jej skończyć, w końcu uległa. W końcu kochała tego mężczyznę.

***

- NIEEE, Dlaczego Rain?! Przecież zrzekł się korony! - Przyciskała do piersi wykrwawiające się ciało mężczyzny, którego kocha.
- Ty jesteś tego przyczyną, Lucky. - odpowiedział mężczyzna z zakrwawionym mieczem. - Wasze dzieci byłby zagrożeniem dla mnie.
- Regen – łkała tuląc do siebie ciało, które z każdą chwilą robiło się zimne. Jak mogło do tego dojść? Wyjechali wiedli cudowne spokojne życie z dala od stolicy, do dnia koronacji młodszego brata Regena, Raina... chciwego człowieka.
- Idziesz ze mną – powiedział czarnowłosy łapiąc ją za włosy i odciągając od martwego ciała ukochanego. 
- Nie! Przeklinam ciebie i cały twój ród! Zginiesz z ręki własnego syna, nie zaznając szczęścia! - krzyknęła w złości. Fala alfiej mocy przetoczyła się po okolicy. Czarne znaki zaczęły pojawiać się na ciele czerwonowłosej kobiety, kiedy pełna złości wpatrywała się w niego.
- Przeklęta alfa! - krzyknął Rain robiąc zamach, jednak przeciął tylko powietrze. A postać czerwonowłosej kobiety zniknęła.

Klątwa stała się potężna i z każdym wiekiem przybierała na sile. Przybrała imię Sun sprawdzała chciwość i bezwzględność, kolejnych z rodu Raina. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz