Byłabym wdzięczna, za jakieś komentarze :)
Szablon jak i zawartość bloga jest mojej twórczości.

2/24/2016

Słodki Flirt - Spotkanie po latach część 2

Opowiadanie jest typu Yaoi, zawiera także wulgaryzmy!

            Nataniel zerknął na telefon. To już tydzień od spotkania na przyjęciu absolwentów. Kastiel nie zadzwonił, jednak nie o tym powinien myśleć. W banku szykowała się kontrola, a on musiał wszystko dopiąć na ostatni guzik. Wszystko przebiegało zgodnie z planem, sprawdzał po kilka razy. Nigdzie nie widział błędów, czy czegokolwiek niepokojącego. Jednak z jakiegoś powodu był zdenerwowany.
            Nawet nie spostrzegł się, kiedy dotarł do domu. Po otwarciu drzwi przywitało go miałczenie. Śnieżnobiała kotka otarła się o niego i z cichą pretensją.
- Przepraszam Śnieżka,  już cię karmię – zwrócił się do kotki zdejmując marynarkę i wieszając ją w szafie. Kotka podążyła za nim do kuchni i wskoczyła na blat kuchenny. Nataniel wyciągnął miseczkę i puszkę kociej karmy. Nałożył jej i przysunął do kota. Następnie zajął się przygotowaniem sobie kolacji. Odpakował gotowe danie i włożył do mikrofalówki. – Powinienem zacząć gotować, a nie żywić się tylko tymi gotowcami – zwrócił się do kotki, która w odpowiedzi tylko mruknęła. – Widzisz jakim jestem żałosnym facetem? – zapytał jej, westchnął. Doskonale zdawał sobie z tego sprawę, był żałosny tak jak jego życie. Praca zaczynała go przerastać, dusił się w niej i pragną wydostać się. Jednak jak na przekór zakopywał się w niej coraz głębiej bojąc się utraty stanowiska. Pięć lat młodszy chłopak dostał awans, który należał do niego. Ciężko pracował by go dostać, a znajomości tego chłopaka zniszczyły jego cel. Teraz zdawał sobie sprawę z tego jak jego ojciec musiał się czuć, gdy odebrano mu awans…
***
            Komórka zaczęła dzwonić w środku nocy. Przysnął przed komputerem, po omacku sięgnął po telefon i nie zerkając na wyświetlacz odebrał. 
- Yo! Przewodniczący, zbudziłem? – usłyszał znajomy głos, z wrażenia wywrócił się na ziemię.
- Ał.. – jęknął sięgając po telefon, który opuścił. – Kastiel? Myślałem, że żartowałeś z tym dzwonieniem. – stwierdził Nataniel przecierając oczy z głośnym ziewnięciem. – Zdajesz sobie sprawę z godziny jaka jest?
- Coś około drugiej w nocy – odpowiedział Kastiel. – Mówiłem, że zadzwonię. Nataniel spotkaj się ze mną za pół godziny przed szkołą.
- Czekaj! Chyba nie myślisz, że przy… - nie dokończył słysząc sygnał rozłączenia. – Chyba sobie żarty robisz! – wzburzył się, ale z drugiej strony cieszył się. Kastiel zadzwonił tak jak powiedział i chciał się spotkać. - Tylko dlaczego tak późno w nocy? – zastanowił się. Z jednej strony obawiał się pójścia na miejsce spotkania, z drugiej zżerała go ciekawość co może chcieć od niego Kastiel. Nie widzieli się dziesięć lat, mieli różne życia. A on pragnął odskoczni od swojej żałosnej egzystencji.
***
            Z bijącym głośno sercem zbliżał się do miejsca spotkania. Widział zarys osoby opierającej się o mur szkoły. Im był bliżej tym bardziej miał ochotę uciekać, w końcu dostrzegł Kastiela. Wyglądał nieco jak stary on. Ubrany w skórzaną kurtkę i spodnie z papierosem w ustach i kilkoma petami pod nogami.
- Gdyby tylko miał czerwone, dłuższe włosy, wyglądałby jak on sprzed lat – pomyślał Nataniel, zatrzymując się, gdy spojrzenie czarnowłosego skierowało się na niego.
- Powiedziałem półgodziny – powiedział na wstępie ruszając w jego stronę. Miał ochotę uciec, jednak nogi mu wrosły w chodnik i nie potrafił.
- To za mało czasu by tu dojechać z mojego domu – usprawiedliwił się cicho spuszczając wzrok. Zganił się w duchu, dlaczego się tłumaczył?! Dlaczego zdecydował się z nim spotkać?! – Po za tym zdajesz sobie sprawę z tego, która jest godzina? – zapytał Nataniel.
- Sorki nie było mnie w mieście – stwierdził Kastiel – Idziesz ze mną, czy będziesz jęczał? – zapytał patrząc na blondyna.
- Niby dokąd? – zapytał Nataniel patrząc na idącego dalej szatyna. Zza rogiem patrzył jak Kastiel przesuwa śmietnik odsłaniając wyrwę w murze szkolnym.
- Pozwiedzajmy szkołę – uśmiechnął się łobuzersko, a Natanielowi przyśpieszyło serce. Kastiel, gdy się uśmiechał był nieziemski. Nic to się nie zmieniło. Uczucie, które starał się wymazać na nowo w nim zakwitało.. – Pośpiesz się – ponaglił go Kastiel.
            Przeszedł przez wyrwę w murze za czarnowłosym.
- Kastiel to nie legalne, jeśli nas złapią… – zaczął, ale został uciszony przez mężczyznę.
- Właśnie dlatego to jest takie ekscytujące – szepnął cicho mu na ucho patrząc na przechodzącego niedaleko stróża. – Po prostu nie możemy dać się złapać – uśmiechnął się łapiąc go za rękę i ciągnąc za sobą.  Nataniel czuł jak się czerwieni, bliskość Kastiela była taka… taka przyjemna. Nie wiedział kiedy i jak dostali się do środka. Zaskakujące jak bardzo hipnotyzowała go sama bliskość Kastiela. – Nic tu się nie zmieniło – odezwał się w końcu Kastiel.
- W końcu to szkoła. – stwierdził Nataniel uwalniając swoją dłoń z uścisku szatyna. – Po co mnie tu przyciągnąłeś? – zapytał.
- To była jedyna okazja by z tobą pogadać – stwierdził Kastiel idąc korytarzem spowitej w ciemnościach szkoły. – Po tamtym uciekłeś i odciąłeś się od nas wszystkich. Wszyscy się o ciebie martwili. – powiedział.
- Nie potrafiłem spojrzeć ci w oczy po tym co zrobiłem, po za tym spotykałeś się z Kasai. – stwierdził Nataniel idąc za chłopakiem.
- Faktycznie – przyznał – Ale coś źle zrozumiałeś. To był tylko związek na pokaz. Kasai chciała sprowokować Kentina.
- Sprowokować Kentina? – zdziwił się Nataniel patrząc jak Kastiel wyciąga klucz i otwiera drzwi do piwnicy.
- Nadal pasuje – uśmiechnął się zadowolony. – Kasai podkochiwała się w nim, po za tym wszyscy wiedzieliśmy, że Kentin szaleje za nią.
- Chcieliście by Kentin otwarcie powiedział o swoich uczuciach? – zapytał Nataniel zaglądając do ciemnej piwnicy w której zniknął szatyn. – Po co tu przyszliśmy? – jęknął, gdy światło latarki podło na jego twarz.
- Pamiętasz jak po koncercie się podpisaliśmy na ścianie? Chciałem sprawdzić, czy nadal tu są. – stwierdził Kastiel rozglądając się po piwnicy.
Nataniel wszedł i zamknął drzwi za sobą. Piwnica była nieco zagracona, starymi ławkami, krzesłami, oraz pomocami naukowymi i sprzętem sportowym. Scena, którą zbudowali na koncert zorganizowany przez Kasai nadal tu był. Tak jak i zasłona. Zakurzona , częściowo zerwana. Przypomniał mu się koncert i próby, na których drażnił się z Kastielem. To był pierwszy raz jak Nataniel świetnie się bawił.
- Są! – zawołał Kastiel odsłaniając zasłonę z której poleciały kłęby kurzu. Ukucnął i przesunął dłonią po wydrapanych w ścianach imionach.
„Niezapomniany koncert Iris, Lysander, Kastiel i Nataniel”
            Nataniel zerknął mężczyźnie przez ramię. Pamiętał jak się sprzeciwił takiemu wandalizmu, ale w duchu się cieszył, że nie został pominięty. Usłyszeli szmer, zerknęli w stronę drzwi.
- Złapią nas!
- Zamknij się i chodź tu. – warknął Kastiel gasząc latarkę i chowając się za resztą wiszącej kotary. Przyciągnął do siebie blondyna i przez szparę zerknął w kierunku drzwi, które w tym momencie się uchyliły wpuszczając trochę światła na dwie postacie.
- Hej Cody jesteś pewny, że nie ma tu duchów? –usłyszał dziewczęcy głos.
- Sama się zgodziłaś na ten test odwagi – odezwał się Cody burkliwym głosem. – Zawsze musisz być taka narwana, a ja zawsze muszę cię ratować z opresji – narzekał chłopak. – Tu nas nie powinien znaleźć ten strażnik…
            Nataniel panikował w duchu. Nie mógł dopuścić do tego by został zatrzymany, wtedy by na pewno stracił pracę. A na dokładkę jest obejmowany przez faceta, który był jego obiektem westchnień od czasów szkolnych!
- Kurwa, chyba chcą tu siedzieć do rana – przeklął cicho Kastiel zerkając na blondyna, który z jakiegoś powodu drżał w jego ramionach.
- I co teraz? – zapytał Nataniel zerkając na parkę, która siedziała na schodach piwnicy w nikłym świetle wyświetlacza telefonu. Zacisnął dłonie na kurtce mężczyzny i spojrzał w szare oczy, które mu się przyglądały. Miał cholerną ochotę go pocałować, ta bliskość Kastiela była taka cudowna…
            Od tamtego wydarzenia minęło już tyle czasu, a on tak cholernie chciał go dotknąć, całować. Starał się trzymać swoje emocje i pragnienia za niewidzialną barierą, nie pokazywać tego. Jednak przy Kastielu zanikała i tracił kontrolę. Ugryzł swoją wargę by oczyścić swój umysł.
- Kasteil, puść mnie… - poprosił cicho, jednak nie czuł, że ten zamierza to zrobić. – Kastiel, proszę… ja nadal cię…
- Zamknij się i nie ruszaj. – warknął cicho mężczyzna przyciskając go bardziej do siebie, gdy ten próbował się wyswobodzić.

Był tak blisko. Ból nie pomógł, przysunął się bardziej i pocałował zaskoczonego szatyna.

Część 1

Część 3

1 komentarz:

  1. Dobra, deklaruję się, że UWIELBIAM to opowiadanie, jak na razie :D Trzymasz poziom, ale czy na pewno podołasz moim wymogą? Poczekamy, zobaczymy, a teraz - idę do kolejnego rozdziału :D

    OdpowiedzUsuń