Byłabym wdzięczna, za jakieś komentarze :)
Szablon jak i zawartość bloga jest mojej twórczości.

11/19/2016

Wygnaniec - "Łowca"


            Skończyło się na tym, że to ja musiałem ciebie tu przywlec – mruknął Gabriel patrząc na ganek cichego domostwa, do którego doprowadziła go ścieżka.
            Było cicho, aż za cicho jak na las. Znał doskonale takie miejsca, przecież całe życie w nich spędził. Jednak tu było inaczej, nie było przyjaźnie. Czuł się obserwowany. Chciał pierwszy raz w życiu ukryć się przed lasem, który tak kochał.
            Cały drżał. Przymknął na chwilę oczy starając się uspokoić. Ruszył dalej ścieżką, która po zachodzie słońca zaczęła mienić się zielonym światłem. Poprawiając nieprzytomnego mężczyznę wszedł na pierwsze stopnie ganku. Fasady domu mieniły się tym samym zielonym blaskiem. Drzwi okazały się otwarte, więc wszedł do środka, starając się wychwycić wszystko co dzieje się w około i na nic nie wpaść. W padającym przez okno świetle księżyca zauważył stół i krzesła, na których chwile później usadził mężczyznę.
            Rozejrzał się po pomieszczeniu, była to kuchnia. Wyglądała bardzo ponuro zwłaszcza w tym świetle. Poszukał w szufladach jakiejś świeczki i krzesiwa, ale nie znalazł żadnego. Westchną z frustracji. Wrócił do nieprzytomnego.
- Hej Stefan obudź się, gdzie mogę znaleźć świece? – zapytał potrząsając ramieniem bruneta. Poczuł na sobie wzrok przyprawiający o dreszcze, odwrócił się w stronę nadal otwartych drzwi.
Żarzące się czerwienią wiele par oczu wpatrywała się w niego. Człekokształtne postacie poruszały się na skraju ganku. Wyglądały jakby chciały się dostać do środka, ale nie mogły. Do tej pory cisze przerywało trzeszczenie. Cofnął się przerażony, wpadając na krzesło i wywracając się wraz z nim.
Nieprzytomny do tej pory mężczyzna, poruszył się i otworzył oczy. Tęczówki mieniły się czerwienią w ciemnościach, jeszcze bardziej przerażając Gabriela. Brunet podniósł się z miejsca i znudzony spojrzał w stronę drzwi, których kierunku ruszył chwile później. Dotknął czegoś na ścianie, a cały ganek zalśnił zielonym światłem sprawiając, że istoty zaczęły uciekać do lasu.
- To tylko Nocni Pożeracze. – powiedział zamykając drzwi i ruszając w kierunku kuchni, która rozjaśniała. Ukazując bladą z przerażenia twarz szatyna.
Łowca złapał go za rękę i przyciągnął do siebie zamykając w swoich objęciach. Stefan był zbyt słaby by zareagować na jego poczynania, z czego był bardzo zadowolony.
- Co ty… - zająkał się czarnowłosy wpatrując się w czerwone tęczówki mężczyzny. – ..robisz!
- Taki niewinny – zamruczał muskając jego szyję. Czuł jak chłopak w jego ramionach drży, był taki delikatny, gdyby tylko chciał mógłby go złamać.
- Przestań – poprosił próbując odepchnąć mężczyznę. Co okazało się trudniejsze niż się spodziewał. Jedna z dłoni Stefana wsunęła się pod jego tunikę, dotykając skóry.
- Lubię, gdy walczycie – szepnął Gabrielowi na ucho. Nie podobało mu się to zachowanie Stefana. Podążył za nim do tego miejsca, tylko dlatego, że uratował go przed tamtymi ludźmi. Nie spodziewał się jednak, że Stefan będzie taki sam jak tamci.
- Stefan przestań, to nie jest zabawne – zaprotestował ponownie próbując się odsunąć od mężczyzny. Niespodziewanie brunet go złapał za podbródek i pocałował.
- Stefan? Nie rozśmieszaj mnie, nie jestem tak słaby jak on – uśmiechnął się widząc zaskoczoną minę chłopaka.
- C… co? – wyjąkał Gabriel patrząc w czerwone tęczówki mężczyzny, który się do niego uśmiechał. Miał wrażenie, że patrzy na złego bliźniaka bruneta. Mężczyzna przeciągnął kciukiem po ustach czarnowłosego.
- Widzę, że nadal nie rozumiesz – stwierdził Stefan uśmiechając się. – Uświadomić cię? Czy pozostawić tak byś myślał, że to on – zastanowił się na głos, popychając chłopaka na stół, który z jękiem oparł się o niego.
- Błagam… przestań – wyjąkał Gabriel z przerażeniem patrząc na twarz mężczyzny.
- Wiesz, ile czasu mnie powstrzymywał przed wyjściem? Ten cholerny pokutnik. – mruknął łapiąc chłopaka, który próbował przed nim uciec. – Teraz się trochę pobawimy Gabrielku. – uśmiechnął się odwracając chłopaka tyłem do siebie i zmuszając by się oparł o stół. Złapał za pasek spodni i poczuł, że drżenie ciała chłopaka ustało. – Czyżby stracił przytomność? – zastanowił się. Zerkając na twarz przyciśniętą bokiem do blatu stołu. Czarne rysy na policzkach chłopaka zaczęły się pojawiać, a zamknięte oczy otworzyły się z czerwonymi tęczówkami.
- Powiedziałem przestań – ryknął, niewidzialna siła odepchnęła Łowcę od chłopaka. – Nie waż się mnie dotykać w ten sposób!

- Demon? – przemknęło przez myśl Łowcy zlizując krew z rozgryzionej wargi. – Więc morderstwo jest twoim niewybaczalnym. – podniósł się patrząc na malujące się na chłopaku czarne znaki grzechu. – Demona jeszcze nie miałem – powiedział podnosząc się z podłogi i patrząc na chłopaka, którego twarz wykrzywił psychopatyczny uśmiech. 

"Wygnaniec - Spotkanie"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz